Hubert Radke
Oczy całego świata 15 stycznia zwrócone były na Szwajcarię ze względu na brzemienną w skutki decyzję o uwolnieniu kursu franka. Tego dnia szwajcarską ziemią, która ze względu na korzystne prawo dotyczące stowarzyszeń i arbitrażu daje schronienie znakomitej większości międzynarodowych organizacji sportowych, wstrząsnęło jeszcze jedno wydarzenie. Mianowicie wyrokiem sądu okręgowego w Monachium (Oberlandsgericht) w sprawie niemieckiej łyżwiarki Claudii Pechstein podważone zostały fundamenty działania mającego swoją siedzibę w Lozannie Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), uznawanego za „sąd najwyższy" w strukturze organizacyjnej światowego sportu.
Slalom między sądami
Batalia prawna Pechstein, multimedalistki olimpijskiej i mistrzostw świata w łyżwiarstwie szybkim, rozpoczęła się w 2009 r. Stwierdzono wówczas na podstawie badania profilu krwi, że stosuje doping. To badanie wprowadzono do procedur antydopingowych Międzynarodowej Federacji Łyżwiarskiej (ISU), bo konieczne się stało dostosowanie do postanowień światowego kodeksu antydopingowego uchwalanego przez koordynującą walkę z dopingiem Światową Agencję Antydopingową.
Na podstawie tego dowodu poszlakowego łyżwiarka ukarana została przez organy dyscyplinarne ISU dwuletnią dyskwalifikacją (1 lipca 2009 r.). Odwołała się do CAS, na podstawie obligatoryjnej klauzuli arbitrażowej zamieszczonej w licencji uprawniającej do uczestniczenia we współzawodnictwie organizowanym zarówno przez niemiecki związek łyżwiarski, jak i ISU.
Pechstein twierdziła m.in., że nieprawidłowości w jej profilu krwi nie wynikają ze stosowania dopingu, lecz są cechą odziedziczoną po ojcu. CAS oddalił odwołanie Pechstein i utrzymał dyskwalifikację w mocy (25 listopada 2009 r.). W konsekwencji łyżwiarka zaskarżyła (dwukrotnie) werdykt CAS do Szwajcarskiego Trybunału Federalnego (SFT), posiadającego uprawnienie do badania zgodności orzeczeń arbitrażowych wydawanych w Szwajcarii z obowiązującym tam porządkiem prawnym. Jednakże SFT dwa razy (10 lutego 2010, 28 września 2010 r.) nie dopatrzył się w orzeczeniu CAS nieprawidłowości ani proceduralnych, ani też materialnych, które mogłyby stanowić podstawę uchylenia werdyktu.