Od 2008 r. trwa europejska ofensywa regulacyjna dotycząca aktywizacji akcjonariuszy. Jeżeli prawodawca dąży do aktywizacji akcjonariuszy, to pewnie wychodzi z założenia, że racjonalny akcjonariusz jest... nieracjonalny. Założenie, że prawodawca wie lepiej, jest podejrzane. Odpowiedzią na racjonalną apatię akcjonariuszy było stworzenie protezy właściciela w postaci rady nadzorczej (rad dyrektorów). Aktywizować trzeba nadzorujących zarząd. Udział w radzie nadzorczej nie może być postrzegany jako synekura, czyli dobrze płatne stanowisko niewymagające wysiłku ani umiejętności. Racjonalny inwestor ma zdywersyfikowany portfel akcji.
Zdywersyfikowany inwestor nie troszczy się w szczegółach o corporate governance konkretnej spółki. Interesuje go generalna kondycja rynku. Inwestorzy nie mają wystarczających informacji, aby dokonywać bezpośrednio krytycznej oceny zarządzających. Nawet dostępność informacji nie uzasadnia zapoznawania się z nią, jeżeli wymagałoby to zbyt dużo czasu i kosztu w porównaniu do korzyści. Inwestorzy głosują nogami. Odpowiedzią na racjonalną apatię akcjonariuszy jest supremacja rad nadzorczych. Rady przejmują funkcje właścicieli i przekazują inwestorom przetworzoną informację o zarządzających, oszczędzając im czasu i kosztów.
Pańskie oko konia tuczy
Siłą korporacji są jej zalety. Pozwala ona na zdywersyfikowanie ryzyka inwestycji, jest platformą gromadzenia bezzwrotnego kapitału, wyłącza odpowiedzialność inwestorów za jej zobowiązania oraz umożliwia osiąganie zysków przez wielu inwestorów dzięki stworzeniu swoistego funduszu majątkowego do zainwestowania przez korporację.
Te cechy korporacji ujawniły jej wadę, jaką jest przedkładanie przez zarządzających własnych interesów nad interesy inwestorów. Adam Smith w „Bogactwie narodów" ostrzegał w 1776 r., że „ponieważ menedżerom nie można zaufać jako zarządzającym pieniędzmi innych ludzi, w sposób nieunikniony skutkiem prowadzenia biznesu w formie korporacji będzie niedbalstwo i rozrzutność zarządzających". Dotyczy to w szczególności modelowych spółek publicznych z rozproszonym akcjonariatem (brak wiodącego akcjonariusza), ale także spółek kontrolowanych przez jednego akcjonariusza z udziałem masowego akcjonariatu. W tym drugim przypadku akcjonariusz kontrolujący pełni rolę wspólnika zarządzającego, który może przedkładać własne interesy nad interesy innych akcjonariuszy. Cechą spółki publicznej jest anonimowy, zmienny i mający różne interesy akcjonariat określany mianem inwestora. Zanika pojęcie właściciela. Anonimowy inwestor oznacza niemożność identyfikacji członka grupy. Współwłaściciel spółki jest nie tylko nieobecny, ale nieznany.
Pańskie oko konia tuczy. Koncepcja rozdziału własności od zarządzania jest poszukiwaniem „pańskiego oka". Nie oznacza ona suwerenności organów spółki, ale stanowi organizację zarządzania własnością w formie spółki. Jedno jest niezmienne – w centrum jest właściciel jako ponoszący ryzyko działań zarządu.