Panie powinny przeczytać ten artykuł z ponadprzeciętną uwagą, panowie zaś mogą być spokojni – wyrok Trybunału będzie dotyczył jedynie butów z wysokimi obcasami. Swoboda używania czerwonej podeszwy w butach męskich nie jest zagrożona.
Od czego się zaczęło
Christian Louboutin jest znanym stylistą i projektantem słynącym głównie z damskich butów z wysokimi obcasami. Wspólnym i najbardziej charakterystycznym ich elementem rozpoznawczym jest czerwona podeszwa. Nie dziwi więc, że w 2009 r. Louboutin zgłosił do rejestracji jako znak towarowy Beneluksu (obejmujący Holandię, Belgię, Luksemburg) graficzny znak zawierający w sobie czerwony kolor podeszwy.
Co istotne, taki sposób zgłoszenia oznacza, że Louboutin zastrzegł jako znak towarowy jedynie czerwony element – czyli podeszwę buta, a nie jego kontury czy kształt jako całość.
Po uzyskaniu rejestracji (zgłoszenie ograniczono do butów z wysokimi obcasami) Louboutin pozwał holenderską spółkę Van Haren o naruszenie jego praw do znaku. Spółka wprowadziła bowiem do obrotu buty z czerwoną podeszwą.
Powództwo uwzględniono, ale sąd holenderski – w wyniku sprzeciwu od wyroku zaocznego złożonego przez Van Haren – podał w wątpliwość, czy tego rodzaju oznaczenia mogą być w ogóle rejestrowane jako znaki towarowe. Zadał więc pytanie prejudycjalne: czy pojęcie „kształtu" w rozumieniu dyrektywy 2008/95 jest ograniczone do trójwymiarowych cech towaru, takich jak kontury, rozmiar i objętość towaru, czy też obejmuje również inne cechy towaru, jak kolor.