Następstwa katastrofy smoleńskiej dla polskiego życia publicznego są i będą przedmiotem sporów publicystów, socjologów czy polityków. Wielkie społeczne poruszenie, jakie wywołała tragiczna śmierć 96 osób, w tym znaczących przedstawicieli świata polityki i państwa, prowadziły wielu komentatorów do snucia rozważań o religijnym i narodowym przebudzeniu, które daje się porównać do innych zwrotnych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Spontaniczny i tłumny udział warszawiaków w uroczystościach żałobnych przypominał zdarzenia sprzed pięciu lat, kiedy to równie tłumnie i spontanicznie uczestniczono w żałobie po śmierci polskiego papieża.
[srodtytul]Pokolenie JP2 [/srodtytul]
Pięć lat temu niemal powszechny udział Polaków w żałobie po Janie Pawle II sprawił, że wśród socjologów i publicystów zaczęto stosować określenie "pokolenie JP2". Badania socjologiczne (między innymi "Diagnoza społeczna") rzeczywiście pokazały istotny wzrost rygoryzmu moralnego Polaków w kolejnych latach. To "moralne wzmożenie" wydawało się przeczyć przewidywaniom (czy obawom) wcześniej formułowanym, a związanym z wpływem wejścia Polski do Unii Europejskiej oraz wynikającą z niego europeizacją nie tylko norm prawnych, ale i społeczno-obyczajowych.
Zdaniem ideologów pokolenia JP2 Polska okazać się miała wyjątkiem od europejskiej normy (czasem porównywanym do Irlandii), gdzie rozwój ekonomiczny nie tylko nie podważył katolicko-narodowej tożsamości, ale przeciwnie – to konserwatyzm okazywał się fundamentem sukcesu polskiej modernizacji. Teorię taką miała potwierdzać rola, jaką w Polsce odegrał Kościół w okresie przedakcesyjnym, kiedy to – w dużej mierze odwołując się do autorytetu Jana Pawła II – nawoływał do poparcia integracji, skutecznie neutralizując wpływy środowisk eurosceptycznych, skupiających się wokół medialnego imperium Tadeusza Rydzyka.
Zmiany polityczne, jakie nastąpiły w Polsce w kolejnych miesiącach, wydawały się zgodne z hasłami pokolenia JP2. Badania sondażowe pokazują, że to właśnie w marcu 2005 r. nastąpił skokowy wzrost poparcia dla partii braci Kaczyńskich, która nadrobiła wówczas dystans do PO. Podobnie popularność Lecha Kaczyńskiego, który jako prezydent Warszawy organizował uroczystości żałobne, poszybowała w górę, czyniąc go jednym z faworytów w wyścigu do fotela prezydenckiego.