Decyzja wstrzymania dotacji przez UE związana jest z aferą korupcyjną w Centrum Projektów Informatycznych, jednostce wchodzącej w skład MSWiA w latach 2008 - 2012. Aby zrozumieć aferę związaną z wprowadzeniem dowodów biometrycznych, musimy się cofnąć do 2000 roku.
Geniusz fałszerzy
Wtedy MSWiA wybrało konsorcjum, w skład którego wchodziły Drukarnia Skarbowa oraz węgierska firma Multipolaris wspierana przez przez HP Polska. Konsorcjum - odpowiedzialne za wymianę starych dowodów (zielone książeczki) na nowe - utworzyło spółkę PoLDok 2000, na której czele stanął generał Ferenc Hevesi Toth, as węgierskiego wywiadu z lat 80. Był on też szefem spółki Multipolaris, firmy byłych oficerów węgierskich służb specjalnych. To nie wszystko - generał Toth w ramach Układu Warszawskiego nadzorował pion techniczny w węgierskim KGB odpowiedzialnym za podrabianie - czyli fałszowanie - dokumentów tożsamości. Generał Toth był określany mianem geniusza fałszerzy i to właśnie on kierował od 2001 roku wymianą dowodów w III Rzeczypospolitej.
Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, nie zapewniono w umowie przejęcia przez MSWiA praw autorskich do oprogramowania wykorzystywanego do produkcji dowodów, stwierdzono także, że nie ma pełnej dokumentacji systemu (a część skromnej dokumentacji była w języku węgierskim!), że brakuje instrukcji użytkownika, kodów źródłowych i procedur bezpieczeństwa. Mało tego nigdy - co jest dla funkcjonowania każdego oprogramowania informatycznego błędem podstawowym - nie przeprowadzono procedury odtworzenia systemu po awarii.
W tych warunkach przystąpiono do operacji „wymiana dowodów". W gminach stanęły komputery - niestety nie miały one połączenia z lokalną ewidencją ludności, która dysponowała siecią Pesel-Net, a więc wnioski można było przesyłać do MSWiA wyłącznie na dyskietkach. Z czasem uruchomiono inny moduł transmisji danych, ale i ten notorycznie się psuł. Przez kilka lat gminy zmuszone były korzystać z dyskietek jako nośnika danych.
Zamiast użyć sieci Pesel-Net do przesyłania wniosków z gmin do MSWiA, buduje się drugą sieć, w dodatku źle działającą. Zarabiają firmy. Traci państwo i jego administracja, ponieważ nadmiar systemów informatycznych, sieci, oprogramowań dezorganizuje jej działanie.