Reklama

Chciwość nie była najważniejsza

Często nawet ludzie, którzy dostrzegają zło państwa opiekuńczego, jednocześnie popierają niszczenie rodziny lub ignorują jej potrzeby - mówi Rafałowi Mierzejewskiemu amerykański ekonomista

Publikacja: 14.10.2012 19:31

Chciwość nie była najważniejsza

Foto: Rzeczpospolita

Red

Jest pan autorem tezy, że rozwojowi kryzysu sprzyjają naganne moralnie zachowania. Co ma pan na myśli?


Generalnie główną przyczyną obecnego kryzysu w Stanach było naganne moralnie zachowanie, czyli brak odwagi polityków i urzędników, aby zatrzymać pompowanie bańki spekulacyjnej. Ocena moralna systemu powinna być wydawana na podstawie tego, w jaki sposób wpływa na zachowania ludzi. Obecny system, czyli kapitalizm kolesiów, podobnie jak komunizm, wpływa negatywnie na ludzi, bo wysyła złe bodźce, zmuszające do błędów w gospodarce. Uciążliwe i niejasne przepisy, źle ukierunkowane interwencje, mogą stworzyć szansę patologiom. Po stronie rządowej są to zachowania władz pieniężnych, które przedkładają chwilowe polityczne potrzeby nad prawo ludzi do solidnego pieniądza, zachowania polityków preferujących niezrównoważone wydatki publiczne, by zdobyć popularność czy władz zmuszających banki do udzielania pożyczek osobom mającym niewielkie szanse na ich spłaty. Z kolei w sektorze prywatnym, na skutek bodźców rządowych, widzieliśmy banki i firmy inwestycyjne pakujące złe kredyty, zwłaszcza te z rynku nieruchomości, w nowe instrumenty, kupujące następnie ubezpieczenie od upadłości i sprzedające te kredyty jako wspaniałe produkty. Tymczasem w rzeczywistości miały one status śmieciowy. Także agencje ratingowe wydające pozytywne oceny tym produktom można oskarżyć o wspólnictwo w moralnie nagannym zachowaniu.

Kapitalizm kolesiów, tak jak komunizm, wysyła do ludzi złe bodźce, zmuszające do błędów w gospodarce

Niektórzy mówią, że to chciwość niszczy gospodarkę.

Reklama
Reklama


To interwencje państwa pobudziły chciwość. Zgoda na regulacje sprzyjające bańce spekulacyjnej z pewnością miała wpływ na zachowania sprzedawców kredytów. Przecież gdyby nie polityczna pokusa zapewnienia każdemu domostwa, wielu z nich nie znalazłoby pracy jako sprzedawcy, a pozostali musieliby się zachowywać ostrożniej, mieliby mniejsze prowizje i mniej klientów, bo rynek byłby mniejszy. Chciwość zatem może pogłębić kryzys, ale nie odgrywa decydującej roli. Złe ekonomiczne idee, błędne polityki, motywacje polityczne, ludzka słabość, wszystko to ma swoje znaczenie.

Zachód jest pogrążony w olbrzymich długach, także przez finansowanie państwa opiekuńczego.


Wielu myślicieli miało i ma bardzo pozytywną opinię na temat polityk ochronnych zaadresowanych do chorych, bezrobotnych czy emerytów lub innych grup. Jednak optymizm co do państwa opiekuńczego zaczął się zmniejszać pod koniec XX w. Nawet moraliści katoliccy dostrzegli, że dalsze rozszerzenie rządowych polityk społecznych i rozdęcie wydatków osłabia poczucie odpowiedzialności osobistej i za rodzinę. Rodzina, która jest najważniejszą komórką społeczną pomagającą chorym, bezrobotnym czy emerytom, ucierpiała na skutek absorpcji tych obowiązków przez państwo. Myślę, że należałoby przewartościować poparcie dla tego modelu. W obecnej postaci przynosi on więcej szkody niż pożytku.

Głosi pan tezę, że aby przerwać kryzys, powinniśmy odwołać się do tradycyjnych wartości. Jakie wartości ma pan na myśli?

Reklama
Reklama


Dekalog jest aktualny. W ekonomii najważniejsze jest przykazanie „nie kradnij”. Szacunek dla instytucji rodziny to kolejna tradycja wymagająca pielęgnowania. Rodzina bowiem jest podstawową komórką społeczną i przyczynkiem do dobrobytu. Niestety, często nawet ludzie, którzy dostrzegają zło państwa opiekuńczego, jednocześnie popierają niszczenie rodziny lub ignorują jej potrzeby. W niektórych krajach zakazuje się nawet używania słów „ojciec” i „matka”. Jeśli nie wrócimy do tych wartości, to w co mamy wierzyć? Alternatywą jest marksizm, który zawsze w celu zniszczenia wolnego społeczeństwa zwalcza prywatną własność i rodzinę.



Alejandro A. Chafuen, amerykański teoretyk wolnorynkowej myśli ekonomicznej, jest prezesem Atlas Economic Research Foundation, wolnorynkowego think tanku powstałego przy Uniwersytecie George Mason w Wirginii, członkiem zarządu Acton Institute. Jego felietony publikowały „La Nación” i „The Wall Street Journal”. Na początku września był w Polsce jako gość Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego

Jest pan autorem tezy, że rozwojowi kryzysu sprzyjają naganne moralnie zachowania. Co ma pan na myśli?

Generalnie główną przyczyną obecnego kryzysu w Stanach było naganne moralnie zachowanie, czyli brak odwagi polityków i urzędników, aby zatrzymać pompowanie bańki spekulacyjnej. Ocena moralna systemu powinna być wydawana na podstawie tego, w jaki sposób wpływa na zachowania ludzi. Obecny system, czyli kapitalizm kolesiów, podobnie jak komunizm, wpływa negatywnie na ludzi, bo wysyła złe bodźce, zmuszające do błędów w gospodarce. Uciążliwe i niejasne przepisy, źle ukierunkowane interwencje, mogą stworzyć szansę patologiom. Po stronie rządowej są to zachowania władz pieniężnych, które przedkładają chwilowe polityczne potrzeby nad prawo ludzi do solidnego pieniądza, zachowania polityków preferujących niezrównoważone wydatki publiczne, by zdobyć popularność czy władz zmuszających banki do udzielania pożyczek osobom mającym niewielkie szanse na ich spłaty. Z kolei w sektorze prywatnym, na skutek bodźców rządowych, widzieliśmy banki i firmy inwestycyjne pakujące złe kredyty, zwłaszcza te z rynku nieruchomości, w nowe instrumenty, kupujące następnie ubezpieczenie od upadłości i sprzedające te kredyty jako wspaniałe produkty. Tymczasem w rzeczywistości miały one status śmieciowy. Także agencje ratingowe wydające pozytywne oceny tym produktom można oskarżyć o wspólnictwo w moralnie nagannym zachowaniu.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Zaufanie do sądów dramatycznie maleje. Podobnie jak szanse na wyjście z pata
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nieinternetowy felieton o upływie czasu i dystansie
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: W sprawie reparacji Karol Nawrocki chce realizować program Niemiec i „Gazety Wyborczej”
Opinie polityczno - społeczne
Były szef Agencji Wywiadu: Pierwsza linia obrony przed dronami powinna być daleko od Polski
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki musi szybko dojrzeć po reakcji Donalda Trumpa
Reklama
Reklama