Rok na gazie

Nowe europejskie prawodawstwo jest w kwestii gazu łupkowego po prostu niepotrzebne. Dyrektywy unijne od wielu lat w wystarczający sposób regulują wydobycie węglowodorów – twierdzi prezes Instytutu Kościuszki

Publikacja: 24.10.2012 19:24

Izabela Albrycht

Izabela Albrycht

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik PG Piotr Guzik

Red

W rok po złożeniu przez polski rząd obietnic wyborczych: rychłej dywersyfikacji źródeł gazu, obniżenia jego cen oraz zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego kraju, m.in. poprzez rozwój sektora gazu łupkowego, w mediach przetoczyła się kolejna fala analiz dotyczących sytuacji, w jakiej znajduje się aktualnie branża łupkowa w Polsce. Eksperci, inwestorzy i dziennikarze ocenili, że w sektorze łupkowym nie dzieje się dobrze, i wskazali kluczowe bariery w jej rozwoju. Zaliczyli do nich m.in. brak docelowych podatkowych ram prawnych i przewlekłą procedurę rozpatrywania wniosków o zmianę warunków koncesyjnych.

Z kolei premier w drugim exposé w tej kadencji złożył kolejne „łupkowe" obietnice. Mają one wyjść naprzeciw oczekiwaniom branży i ekspertów, a ich realizacja ma sprostać wyzwaniom tego rodzącego się sektora.

Gra interesów

By całościowo przeanalizować sytuację, w jakiej znajduje się dziś branża łupkowa w Polsce, należy się przyjrzeć także wydarzeniom na arenie międzynarodowej.

8 października w oddalonym o setki kilometrów od polskiej stolicy Wyborgu doszło do symbolicznego wydarzenia, które powinno być dodatkowym katalizatorem działań na rzecz rozwoju wydobycia gazu łupkowego w Polsce i Europie. W dniu swoich 60. urodzin obietnice wyborcze wcielił w życie Władimir Putin, „odkręcając" kurek drugiej nitki gazociągu północnego.

Inauguracji kolejnego etapu projektu, który jest skutecznym sposobem na dalsze uzależnianie Europy od dostaw rosyjskiego gazu, winszowali Putinowi Francois Hollande oraz Angela Merkel. Podkreślali oni jednak przy tym coś zupełnie innego: oboje uznali, że projekt Nord Stream jest filarem bezpieczeństwa energetycznego całej Europy.

To niezrozumienie sytuacji energetycznej, w jakiej znalazła się Unia, widać także w jej stolicy. Bruksela, nie zważając na zagrożenie obniżenia globalnej konkurencyjności gospodarczej Europy, nadal nie rezygnuje z radykalnych haseł klimatycznych oraz z deprecjonowania takich surowców energetycznych, jak węgiel czy gaz niekonwencjonalny. I tak unijny komisarz ds. środowiska naciska na wprowadzenie zmian legislacyjnych, które mają rzekomo rozwiać środowiskowe zagrożenia związane z rozwojem gazu łupkowego, w rzeczywistości są jednak trwającą już wiele miesięcy obstrukcją procesu rozwoju sektora gazu łupkowego.

Obawy nie wynikają bynajmniej z niepokojących wyników badań środowiskowych – takowych nie ma – ale z gry fundamentalnie sprzecznych interesów różnych sektorów energetycznych, którym ulega, niestety, Komisja Europejska. Symptomatyczne, że wyniki raportu przygotowanego na zlecenie polskiego Ministerstwa Środowiska po wykonaniu w Polsce pierwszych odwiertów i pierwszego zabiegu szczelinowania hydraulicznego świadczące o braku negatywnego wpływu wydobycia gazu łupkowego na środowisko i zdrowie człowieka, nie stały się nigdy podstawą debaty o potrzebie zmian legislacyjnych.

Groźne przeregulowanie

Nowe unijne prawodawstwo jest zresztą w tej kwestii po prostu niepotrzebne. Unijne dyrektywy od wielu lat w wystarczający sposób regulują wydobycie węglowodorów, w tym w szczególności w zakresie wpływu takich procesów na środowisko. Dogmatyczne podejście władz Unii powinno więc niepokoić polski rząd, bowiem niepewność regulacyjna na poziomie unijnym może osłabić zainteresowanie inwestowaniem w Europie północnoamerykańskich koncernów energetycznych posiadających niezbędne know-how.

Z kolei ewentualne przeregulowanie procesu wydobycia może w przyszłości sprzyjać zarówno gazowemu status quo, w jakim tkwi Europa, jak i interesom branż energetycznych konkurencyjnych wobec gazowej – nuklearnej i OZE.

Fakt, że Europa nie radzi sobie aktualnie z potrzebą reindustrializacji i zwiększenia konkurencyjności, powinien jak najszybciej skłonić brukselskich decydentów do wniosku, że wykorzystanie jako nowego źródła energii gazu niekonwencjonalnego może mieć ogromne, pozytywne skutki ekonomiczne.

Mimo że czynniki ekonomiczne przemawiają za rozwojem branży łupkowej, kwestie prawne zaś nie powinny stanowić dla niego bariery, temat wciąż jest kontrowersyjny i jak w soczewce skupia absurdy unijnej rzeczywistości politycznej. Głosów rozsądku słychać ciągle niewiele, choć do tego skromnego grona dołączył ostatnio unijny komisarz ds. energii Günther Oettinger. Komisarz dostrzega bowiem zbyt jednostronne powiązanie polityki energetycznej z ochroną klimatu, na czym cierpi polityka przemysłowa.

5 października w Berlinie Oettinger zadeklarował, iż jego celem jest powiązanie polityki energetycznej także ze strategią przemysłową, co niewątpliwie świadczy nie tylko o jego racjonalnym podejściu, ale także o zmyśle samozachowawczym. Do czasu podjęcia decyzji co do ewentualnych regulacji otwarte pozostaje jednak pytanie, czy uda mu się przekonać do swojego zdania pozostałych dwóch komisarzy.

Szczepionka przeciw protestom

Niestety, głos rozsądku trudno zdobywa posłuch także w innych brukselskich instytucjach. Świadczy o tym chociażby niedawne głosowanie nad raportem Parlamentu Europejskiego „W sprawie przemysłowych, energetycznych i innych aspektów gazu i ropy łupkowej" przygotowanym przez eurodeputowaną Niki Tzavelę. Raport mówiący o niekwestionowanych szansach, jakie niesie ze sobą rozwój gazu łupkowego, przeszedł na posiedzeniu parlamentarnej komisji ds. energii i przemysłu zaledwie dziewięcioma głosami.

Branża łupkowa rozwija się zatem w Europie w trudnej politycznie sytuacji i dlatego wciąż aktualny pozostaje postulat Instytutu Kościuszki sprzed przeszło roku, mówiący o potrzebie budowania prołupkowej koalicji krajów członkowskich. Polski rząd może ugrać dzięki temu nie tylko przychylność polityczną dla wykorzystywania gazu łupkowego, ale także realne wsparcie na rozwój tego sektora. Fundusze unijne mogą wspomóc branżę łupkową na takiej samej zasadzie, jak wspierają przemysł solarny czy wiatrowy. Mogą też pomóc rozwinąć własną, europejską technologię wydobycia gazu niekonwencjonalnego.

Taki pakiet konstruktywnych działań powinien znaleźć się w europejskim portfolio polskiego rządu w przededniu negocjacji dotyczących ram nowej perspektywy budżetowej i założeń do energetycznej mapy drogowej 2050. Niestety, wielkim błędem było zlekceważenie tego tematu jako formalnego lub nieformalnego punktu polskiej prezydencji w UE.

Oczywiście wymiaru unijnego nie należy przeceniać. Ostatecznie bowiem to determinacja Polski i innych krajów członkowskich zadecyduje w dłuższej perspektywie o ewentualnym sukcesie rozwoju gazu łupkowego w Europie. Nie należy go jednak także deprecjonować.

W związku z tym w najbliższym czasie polska administracja rządowa powinna nie tylko przekonać Brukselę do wsparcia rozwoju sektora gazu łupkowego, ale przede wszystkim przyspieszyć usuwanie barier rozwoju łupków w kraju i skuteczniej rozwiewać obawy społeczności lokalnych i opinii publicznej. Konieczne jest zrealizowanie rzetelnej i opartej na faktach, a nie na emocjach, kampanii informacyjnej pod patronatem polskiego rządu.

Powinna ona skoncentrować się na przekazaniu informacji o korzyściach społeczno-ekonomicznych, ale także o ewentualnych skutkach środowiskowych, związanych z rozwojem gazu łupkowego. Otwarty dialog i konsultacje społeczne to jedyna skuteczna szczepionka przeciw szerzącej się w Europie epidemii protestów społecznych przeciwko łupkom.

Droga długa i wyboista

Duża dynamika zmian w światowych relacjach energetycznych oraz realne zagrożenie dla ekonomicznego status quo niektórych „mocarstw gazowych", jakie owe zmiany stwarzają, sprawia, że groźba zewnętrznego animowania protestów społecznych powinna zostać potraktowana bardzo poważnie.

Kwestia ta musi niepokoić tym bardziej, że kilkanaście dni temu TVP Info wyemitowała pseudodokumentalny film pt. „Gasland". Obraz ten, pozbawiony waloru naukowości, nieobiektywny i zawierający nieprawdziwe informacje, dotychczas podgrzewał tylko emocje internautów. Teraz – uwiarygodniony przez telewizję publiczną – mógł dotrzeć z antyłupkowym przekazem propagandowym do przeciętnego Kowalskiego. Emisja tego filmu w telewizji, utrzymywanej z pieniędzy polskich podatników, jest smutnym symbolem tego, że lobby antyłupkowe zaczyna wygrywać rywalizację ze stronnikami polskiego interesu gospodarczego i narodowego. Choć w ciągu ostatniego roku zostało podjętych wiele celnych decyzji związanych z rozwojem polskiego sektora łupkowego (umowa polskich spółek Skarbu Państwa w sprawie poszukiwań i eksploatacji gazu łupkowego czy utworzenie programu badań nad gazem łupkowym), a zapowiedzi premiera z drugiego exposé są na miarę naszych możliwości, to jednak droga do urzeczywistnienia się „polskiego łupkowego snu" jest nadal wyboista i długa.

Konieczne jest zwiększenie skuteczności i dynamiki wdrażania już podjętych decyzji, a jeszcze ważniejsze – stworzenie przez rząd efektywnej i skutecznej strategii. Choćby po to, by zrealizować złożone obywatelom obietnice wyborcze.

Klucz do polskiego sukcesu gazowego leży zatem w Alejach Ujazdowskich w Warszawie, a nie w gabinetach w Moskwie czy w Brukseli. Rosja na pewno będzie się starała przeszkodzić w jego osiągnięciu, ale za to Bruksela dzięki umiejętnej polityce rządu może z czasem stać się naszym sprzymierzeńcem.

Autorka, prezes Instytutu Kościuszki jest politologiem, specjalizuje się w problematyce energetycznej Unii Europejskiej

W rok po złożeniu przez polski rząd obietnic wyborczych: rychłej dywersyfikacji źródeł gazu, obniżenia jego cen oraz zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego kraju, m.in. poprzez rozwój sektora gazu łupkowego, w mediach przetoczyła się kolejna fala analiz dotyczących sytuacji, w jakiej znajduje się aktualnie branża łupkowa w Polsce. Eksperci, inwestorzy i dziennikarze ocenili, że w sektorze łupkowym nie dzieje się dobrze, i wskazali kluczowe bariery w jej rozwoju. Zaliczyli do nich m.in. brak docelowych podatkowych ram prawnych i przewlekłą procedurę rozpatrywania wniosków o zmianę warunków koncesyjnych.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?