Kto kogo oszukał przy unijnym stole

Aktualizacja: 24.11.2012 12:50 Publikacja: 24.11.2012 12:25

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

"Z rozmów dwustronnych i konstruktywnych dyskusji prowadzonych na forum Rady Europejskiej wynika, że stopień możliwej zbieżności stanowisk jest wystarczający, by możliwe było osiągnięcie porozumienia na początku przyszłego roku.  Powinniśmy być w stanie zniwelować obecne różnice stanowisk. Budżet europejski jest istotny dla spójności Unii oraz dla zatrudnienia i wzrostu gospodarczego we wszystkich naszych krajach" - to fragment konkluzji końcowych zakończonego w piątek po południu szczytu budżetowego.

Urzędowy optymizm źle wróży. Polscy negocjatorzy przekonują jednak, że unijni przywódcy zgodzili się co do tego, że nie będzie już dalszych cięć ani w polityce spójności, ani w rolnictwie. - Nowy projekt budżetu UE, który szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy przedstawi na początku przyszłego roku, nie będzie zawierał dalszych cięć w kluczowych dla Polski politykach spójności i rolnej  przekonywał tuż po zakończeniu szczytu premier Donald Tusk. Oczywiście szef Rady Europejskiej mógł coś na ucho wyszeptac i jakąś dodatkową obietnice złożyć. Nie ma jednak po niej śladu w oficjalnych dokumentach.

Tym, co w tej chwiliwydaje się kluczowe, jest pozycja negocjacyjną poszczególnych krajów. I w tym sensie Polska ma się o co martwić.

Bo w zgodnej relacji mediów, na szczycie to Polska była tym krajem, który opowiadał się za szybkim dojściem do porozumienia. A zatem wysłała jasny sygnał, że jesteśmy zadowoleni z przedstawionych propozycji.

W dodatku już po szczycie wszyscy polscy przedstawiciele wypowiadają się w tonie optymistycznym. To dość ryzykowna strategia, bo pokazuje nas jako zwolenników porozumienia za wszelką cenę. A więc naszym kosztem.

Posluchajmy bowiem, co mówił np. brytyjski premier David Cameron. Jego zdaniem nie mogło dojść do porozumienia, bo cięcia wydatków były niewystarczające. Skoro cała Europa oszczędza, nie można być nieumiarkowanym w wydatkach europejskich. Zauważył, że biurokraci unijni według nowego budżetu mają dostać podwyżkę. Koszty administracji w całym budżecie to ledwie kilka procent. Nawet więc, gdyby obciąć je o np. jedną piąta, przyniosłoby to oszczędności rzędu kilku miliardów. Londyn zaś chce cięć w wysokości 200 mld. Chodzi więc Cameronowi o to, by mieć pretekst do wetowania kolejnych propozycji i o sprzeciw wobec brukselskiej biurokracji niż o realne oszczędności.

Niemiecka kanclerz Angela Merkel powiedziała, że szczyt nie mógł się zakończyć sukcesem, bo kilka krajów, m.in. Szwecja i Holandia oraz oczywiście Niemcy, chcą większych cięć. A więc Niemcy, które miały być gwarantem przyzwoitego wyniku naszych negocjacji, stanęły na czele sojuszu bogatych, żądających oszczędności.

Oczywistym jest, że do czasu następnego szczytu Herman van Rompuy będzie musiał znaleźć sposób, by zadowolić tych, którzy sąnajbardziej niezadowoleni, nie zaś spełniać oczekiwana krajów, które chcą mieć opinię tych, które wszyscy lubią i nie sprawiają większych kłopotów.

Gwoli uczciwości trzeba zauważyć, że nasza strategia negocjacyjna była dobra na wypadek, gdyby budżet uchwalono na pierwszym szczycie. Wówczas chwała za sukces spadałaby na Polskę. Ale dziennikarze obecni na szczycie zgodnie zauważają, że atmosfera w Brukseli była taka, jakby nikomu nie zależało na szybkim porozumieniu.

Dlatego też Polska musi teraz zastanowić się nad nową strategią.

Po pierwsze musimy odrzucić ostatnią propozycje Hermana van Rompuya. Mimo iż podnosi ona pulę środków na spójność o ok 10 mld€, odbiera Polsce aż półtora. To znak, że prezydent Rady Europejskiej uznał, że można oszczędzać na nas każdym kosztem.

Po drugie zaś Polska powinna wysłać dziś czytelny sygnał, że nie jesteśmy po prostu zwolennikami każdego porozumienia, że jeśli nie zostaną uwzględnione nasze kluczowe interesy nie zawahamy się użyć weta w styczniu lub lutym. Na szczescie  mamy jeszcze czas na przemyślenie naszej strategii.

"Z rozmów dwustronnych i konstruktywnych dyskusji prowadzonych na forum Rady Europejskiej wynika, że stopień możliwej zbieżności stanowisk jest wystarczający, by możliwe było osiągnięcie porozumienia na początku przyszłego roku.  Powinniśmy być w stanie zniwelować obecne różnice stanowisk. Budżet europejski jest istotny dla spójności Unii oraz dla zatrudnienia i wzrostu gospodarczego we wszystkich naszych krajach" - to fragment konkluzji końcowych zakończonego w piątek po południu szczytu budżetowego.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?