Czy Janusz Korwin-Mikke mógłby ogłosić, że czuje się wewnętrznie kobietą i od dziś reprezentuje kobiecy punkt widzenia w szeregach Konfederacji? Albo czy mogą to zrobić Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki, tworząc zdominowaną przez kobiety władzę wykonawczą, o której z uznaniem będą się rozpisywać światowe media? Jeżeli tak, to dobrnęliśmy właśnie do końca walki o równość płci, a rzeczywistość dogoniła internetową satyrę – nie ma znaczenia ilu „metrykalnych" mężczyzn jest w rządzie, radach nadzorczych czy wśród najlepiej zarabiających pracowników firm, ponieważ pewien ich odsetek może zawsze zadeklarować, że jest wewnętrznie kobietami.