Nie nazywajcie ludobójstwa na Kresach „wydarzeniami wołyńskimi", „wojną polsko-ukraińską" ani „czystkami etnicznymi". „W rozumieniu Konwencji o Zapobieganiu i Karaniu Zbrodni Ludobójstwa z 9 grudnia 1948 roku - jak podają słowniki - ludobójstwem jest którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub w części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych jako takich: zabójstwo członków grupy; spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy; rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego".
Polacy na Kresach południowo-wschodnich byli masowo zabijani i mordowani tylko dlatego, że byli Polakami. Nie tylko na Wołyniu. Mocno to podkreślmy. Nie tylko na Wołyniu. Byli mordowani na całych Kresach. I masowe mordy nie rozpoczęły się na Wołyniu, tylko na Podolu, w województwie tarnopolskim.
Dajmy morze krwi
Pierwszymi ofiarami padła ludność wsi Sławentyn, w której 17 września 1939 roku, a więc w dniu napadu Sowietów na Polskę, Ukraińcy z OUN zamordowali 50 osób. Masowe mordy we wrześniu 1939 roku objęły trzy powiaty województwa tarnopolskiego: Brzeżany, Buczacz i Podhajce. Zginęło w nich kilkaset osób. A dopiero w 1943 r. rzezie przeniosły się w dużej skali na Wołyń. To po pierwsze. Po drugie, mordy trwały osiem lat, od 1939 do 1947 r. i sięgały pięciu województw kresowych: tarnopolskiego, wołyńskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i poleskiego oraz po części lubelskiego. Wszędzie tam byli mordowani Polacy, tylko dlatego, że byli Polakami. I to wyczerpuje znamiona definicji ludobójstwa. Nie ma więc podstaw, by przekonywać opinię publiczną, że było inaczej.
Oficjalne dokumenty OUN i UPA potwierdzają, że celem tych mordów była likwidacja polskiego żywiołu. Jeden z ważniejszych działaczy OUN, Mychajło Kołodzinśkyj, pisał: „Trzeba krwi - dajmy morze krwi! Trzeba terroru - uczyńmy go piekielnym!... Nie wstydźmy się mordów, grabieży i podpaleń". Ukraińscy bojowcy nie wstydzili się więc mordów i mordowali.
„Kłym Sawur" (Dmytro Kljaczkiwśkyj), ataman UPA na Wołyniu, wydał rozkaz, o którym wspomina jeden z dowódców oddziałów UPA, Jurij Stelmaszczuk „Rudy": „(...)Sawur dał mi rozkaz wymordowania wszystkich Polaków w okręgu kowelskim" (...) Nawet inny wielki ukraiński ataman, Taras „Bulba" Borowec', w liście z 25. 03.1943 r. do władz OUN Bandery, pisał: ... „Wojskowe oddziały OUN, pod marką UPA... zaczęły w haniebny sposób wyniszczać polską ludność cywilną i inne mniejszości etniczne"...