Niekwestionowanym mistrzem w tej dziedzinie można nazwać Jarosława Kaczyńskiego, który co i rusz sugeruje, że ma o kimś tajemną wiedzę, ale nie może się nią podzielić z opinią publiczną. Bo, w domyśle, za sprawą stoją np. służby specjalne, a ujawnienie prawdy byłoby groźne dla niego samego albo innych osób. Pretensje kierowane w tej sprawie do prezesa PiS są słuszne. Bo jak można się bronić przed insynuacją, że ma się coś na sumieniu, skoro nie bardzo wiadomo, o co chodzi?
Powiedzmy sobie zresztą jasno – polityków, którzy postępują jak Kaczyński, nie brakuje też w innych partiach, ale od czasów Lecha Wałęsy, który często imputował przeciwnikom jak nie homoseksualizm, to łapówkarstwo, przynajmniej prezydenci w tego typu rozgrywki się nie bawili. Głowa państwa ma być w końcu arbitrem w politycznych sporach i dbać o autorytet najwyższego urzędu.
Tym większe zdumienie muszą budzić słowa Bronisława Komorowskiego z wywiadu dla TVN24 dotyczące „istnienia układu politycznego w kierownictwie prokuratury związanego z radykalnymi środowiskami prawicowymi”. Abstrahując od meritum sporu dotyczącego oceny pracy Andrzeja Seremeta, który nie bardzo ma się czym pochwalić, powiedzieć trzeba, że ten, kto doradził prezydentowi, by ostro włączył się do tej nawalanki, zrobił mu krzywdę.
To, że brednie niepoparte żadnymi dowodami wygaduje Ryszard Kalisz – celebryta bez żadnego zaplecza i wpływu na rzeczywistość, któremu wystarczy odłączyć prąd w telewizorze, by zniknął ze sceny politycznej – można jeszcze zrozumieć. Ale dlaczego plotki i insynuacje powtarza prezydent, to już pojąć trudno. Czy ktoś jest sobie w stanie wyobrazić, że coś takiego mówi Barack Obama? Albo Francois Hollande czy prezydent jakiegokolwiek innego demokratycznego kraju?
Coś takiego mieści się za to w logice sprawowania urzędu przez Władimira Putina, który nie raz i nie dwa podobne rzeczy mówił. Mam jednak nadzieję, że nie on jest wzorem dla Bronisława Komorowskiego, który do tej pory w podobnych sytuacjach zachowywał się rozsądnie i przewidywalnie. Tego, kto mu doradził, żeby zmienił taktykę, prezydent powinien szybko zwolnić.