Ruszyły błyskawiczne ekspertyzy, analizy i komunikaty. Dywagacje, czy prokuratura dopatrzy się w tym incydencie ważnego interesu społecznego, żeby ścigać „napastnika" z urzędu.
Tymczasem, ścichapęk a bezczelnie urzędnicy rujnują nasz kilkusetletni depozyt. Barbarzyńcy chcą zdeptać ogród naszej kultury. Zmienić perspektywę i zabudować tło Placu Zamkowego. Zniweczyć dla czyjejś korzyści jego optykę. Spospolitować serce kraju. Twierdzą, że inwestycja jest faktem dokonanym, co ma pewnie sparaliżować protesty. Obłudnie mówią o „rewitalizacji". Po referendum więc choćby potop. Czy burmistrz Guział o tej haniebnej akcji też nie wiedział? Kogoś obchodzi interes społeczny i obraza majestatu narodu?
Nikt nie odważyłby się projektować najpiękniejszego nawet cudu architektury na Placu Świętego Marka, na Placu Czerwonym, pod topornym Reichstagiem. Tam marnuje się jeszcze więcej cennego miejsca niż w unikalnym otoczeniu Kolumny Zygmunta, maleńkim klejnocie krajobrazu. Widok i miejsce z Wisłą u stóp zamku wybrał dla siebie król artysta. Ten z kolumny. Nocami wyrabiał w pracowni cudeńka ze złota i szlachetnych kamieni. Potrzebny jest alarm dla miasta Warszawy.
W kraju, w którym latami nie uzyskasz zgody na remont pseudo zabytkowej, spróchniałej werandy w podmiejskiej wilijce, pozwolenie na komercyjną budowę w centralnym punkcie stolicy przeszło bezszelestnie i sprawnie. Podstępnie, jednoosobową decyzją jakiś koń trojański rozporządził naszym świętym miejscem. Kto nie trawi pojęcia miejsca „świętego" może zamienić je na „kultowe".
Około dwieście lat temu Juliusz Słowacki w wierszu „Uspokojenie" napisał ( Słowacki to nasz wieszcz romantyczny – info dla Ministerstwa Edukacji ):