Za 3,40 mogę się dowiedzieć, jaka moja karma, ta gruba miło się uśmiecha, czeka na telefon ode mnie... O..wała! Palant, przyjaciel aniołów też czeka z wahadełkiem i kartami. Co oni wszyscy z tymi kartami powariowali. Niech z fusów wróżą. Z wosku, przez klucz. Niech ćwiczą przed andrzejkami... Iść, nie iść. Na warszawski pochód. Pójdę. Nie, nie pójdę. Flagę wyciągnąłem, wyprałem. Wywieszę ją na balkonie. Wystarczy. Orzełek mi trochę zmarniał, podprasować muszę. Ale co powiem dzieciakom? Powtórkę z historii trzeba zrobić, jest okazja, do śpiewnika ułańskiego zaglądam; stokrotka mi jakaś stara, zasuszona wypadła. Kocha... lubi... szanuje...
Pójdę... nie pójdę... Pójdę... nie pójdę...
Pójdę:
było nie było jestem Polakiem. Co z tego, że jak ten orzełek. Że mnie oszukali, a teraz premie sobie rozdają. Żeby choć trzynastkę. Nie. Trzy bańki z kradzionych im zostało to podzielili. Ale klub...! Nawet trzydziestki nie zebrali. Taka kasa! Ale pójdę. Na przekór! Pójdę, bo inni ginęli...
Nie pójdę: