Rzecz dzieje się w pobliżu Wietnamu. Wody terytorialne, naruszanie suwerenności, nielegalne odwierty, łamanie międzynarodowego prawa morskiego, wreszcie zatopienie rybackiej łodzi, na tym w skrócie polega ostatnia chińska aktywność w pobliżu tego państwa. Gdyby komuś było mało wielkiej konstrukcji do morskich prac, Chińczycy dokładają do puli czarnego PR-u sztuczną wyspę, a na niej szkołę.
Wieczne powodzenie
By zobaczyć to na własne oczy, trzeba przenieść się na teren wyspy Yongxing, największej z archipelagu wysp Paracelskich. Największa w przypadku tego zbiorowiska morskich atoli oznacza powierzchnię 2,1 km kwadratowych. Niedużo, ale wystarczy, by zbudować wojskową bazę lotniczą, na której mogłyby z powodzeniem lądować pasażerskie Boeingi. Oczywiście nie lądują, bo Yongxing służy jako punkt wypadowy chińskich myśliwców.
Inna nazwa wyspy to Woody Island, drewniana wysepka (na wyspie rośnie dużo palm), ale chińska wersja jest bardziej poetycka. Yongxing dosłownie oznacza wieczne powodzenie. Jak na razie Chińczykom powodzi się tam nienajgorzej, 2 lata temu stworzyli na wysepce miasto Sansha, któremu nadali uprawnienia prefekturalne. 1443 mieszkańców, którzy cyklicznie są wymieniani wraz z końcem ich służby na wyspie, ma do dyspozycji wiele atrakcji, m.in. urząd miasta rodem z Disneylandu, port morski, klinikę medyczną, supermarket i pocztę. W mieście nie było do tej pory jeszcze szkoły.
Dlatego właśnie na mini wysepce ze sporą bazą wojskową rozpoczęto budowę szkoły za prawie 6 mln dolarów. Jej budowa ma się zakończyć za półtora roku i kto wie, czego będzie się w niej wtedy uczyć. Być może geografia regionu znacznie się zmieni i niewykluczone, że i personel naukowy będzie prowadził lekcje w innym niż chiński języku. Wietnam w końcu utrzymuje, że archipelag wysp Paracelskich należy do niego. Budowa szkoły odbywa się zaledwie 48 kilometrów od spoglądającej na całą sytuację z góry wspominanej platformy wiertniczej.
Obok szkoły baza
Jakby było mało szkoły, to Chińczycy budują także sztuczną wyspę w kolejnym spornym archipelagu o nazwie Spratly. Tym razem rzecz dzieje się na południowej rafie Johnson. W maju Filipiny spostrzegły niecodzienną aktywność chińskich pracowników na tym terenie i po chwili okazało się, że pod okiem Wietnamu i Filipin powstaje kolejna baza wojskowa. Tysiąc razy droższa od szkoły na Yongxing.