Rachunek sumienia Kościoła w sprawie pedofilii

W Polsce na poziomie centralnym nie ma żadnego programu ochrony dzieci i młodzieży ?przed nadużyciami seksualnymi. Działania w tym zakresie ?prowadzi tylko kilka organizacji pozarządowych. A teraz włączył się do tego także Kościół katolicki – zwraca uwagę publicysta „Rz".

Publikacja: 07.07.2014 02:41

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa

Po raz pierwszy w czasie swojego pontyfikatu papież Franciszek ma się spotkać z osobami, które w przeszłości były molestowane przez duchownych. Będą wśród nich Irlandczycy, Anglicy, Amerykanie i Polacy. Osoby te mają dziś wziąć udział w papieskiej mszy w Domu Świętej Marty.

Czy biskupi powinni przepraszać

W tych dniach w Watykanie obraduje też powołana przez Franciszka Komisja ds. Ochrony Nieletnich. Watykaniści spodziewają się, że z ust papieża po raz kolejny padną słowa potępiające pedofilię i zapowiadające ostrą walkę z nadużyciami seksualnymi w Kościele.

Jeśli z uporem maniaka dziennikarze będą wmawiać czytelnikom, widzom i słuchaczom, że co drugi ksiądz jest pedofilem, to ludzie w końcu w to uwierzą

Przykład tej zdecydowanej walki mieliśmy przed tygodniem, gdy ze stanu duchownego wyrzucono byłego nuncjusza apostolskiego na Dominikanie Józefa Wesołowskiego.

Również z ust polskich biskupów padły ostatnio mocne i bardzo potrzebne słowa. Pod koniec czerwca na historycznym nabożeństwie pokutnym hierarchowie przepraszali za wszystkie przypadki molestowania seksualnego nieletnich, których sprawcami byli duchowni. Prowadzący liturgię biskup Piotr Libera otwarcie przyznawał, że część przedstawicieli Kościoła wciąż nie potrafi uczciwie nazwać zbrodni molestowania, wysłuchać ofiar i podjąć odpowiednich działań. „Wykorzystywanie i zaniedbywanie dzieci nas dotyczy! Zawstydzeni i skruszeni prosimy o przebaczenie. Prosimy Boga i prosimy ludzi skrzywdzonych przez kapłanów!" – mówił bp Libera i przyznawał, że hierarchowie zbyt często dawali się zwieść sprawcom pedofilii.

Kilka godzin wcześniej kard. Stanisław Dziwisz w swoim wystąpieniu podkreślał, że „w kapłaństwie i w życiu zakonnym nie ma miejsca dla kogoś, kto mógłby krzywdzić młodych". Metropolita krakowski mówił też, że Kościół nie może się pocieszać tym, „iż procent księży winnych wykorzystania seksualnego dzieci i młodzieży nie jest wyższy od tego w innych podobnych kategoriach zawodowych".

Czy biskupi powinni przepraszać? Czy nie poszli za daleko? A może zrobili zbyt mało? Może powinni podjąć decyzję, że Kościół będzie wypłacał ofiarom odszkodowania? To pytania otwarte, które mogą się stać przyczynkiem do spokojnej i poważnej debaty. Czy jest ona możliwa?

Niestety, obserwując reakcje medialne po krakowskiej konferencji dotyczącej nadużyć seksualnych w Kościele, której częścią było wspomniane nabożeństwo pokutne, śmiem w to wątpić.

Afera przykryła liturgię

Konferencja została w pewien sposób przykryta przez aferę taśmową. Informowały o niej tylko nieliczne media. A i publicyści, zajęci bardziej skandalem wokół ministrów Donalda Tuska, nie poświęcili jej wiele uwagi. Szkoda.

Podobnie było z wcześniejszymi, mniejszymi szkoleniami prewencyjnymi dla duchownych, które od kilku miesięcy prowadzi ojciec Adam Żak, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży episkopatu Polski oraz szef Centrum Ochrony Dziecka przy krakowskiej Akademii Ignatianum. Tak samo było z ubiegłotygodniowym sympozjum na temat nadużyć seksualnych wobec dzieci i młodzieży, które pod patronatem abp. Sławoja Leszka Głódzia i z udziałem Hanny Suchockiej z papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich odbyło się w Gdańsku. O liturgii pokutnej za grzech pedofilii odbywającej się w Bielsku-Białej pod przewodnictwem tamtejszego ordynariusza bp. Romana Pindla też praktycznie nikt się nie zająknął.

Afera taśmowa to jednak tylko jedna przyczyna, dla której zdecydowana większość mediów milczy. Inna – i moim zdaniem istotniejsza – to fakt, że z nabożeństwem pokutnym czy konferencją prewencyjną nie wiążą się kontrowersje i skandale. Oba wydarzenia z punktu widzenia dziennikarzy są po prostu nieatrakcyjne. O wiele bardziej zajmujący jest proces ofiary pedofilii o odszkodowanie od kurii w Kołobrzegu za molestowanie, bardziej interesujący jest fakt wykrycia kolejnego księdza pedofila – który miał się dopuścić nadużyć na wycieczce z młodzieżą do Zakopanego.

Można więc bezradnie rozłożyć ręce i stwierdzić, że to po prostu specyfika działania współczesnych mediów, które pracują na efekt bezpośredni.  Nie pełnią one już roli kulturowej, nie kształcą i nie wychowują społeczeństwa. Ich praca bardziej przypomina fabrykę – z tą różnicą, że z taśmy produkcyjnej nie zjeżdżają samochody czy telewizory, lecz newsy.

W przypadku nadużyć seksualnych w Kościele będą to np. wyrzucenie abp. Wesołowskiego czy nowe dowody potwierdzające winę ks. G., który przestępstw seksualnych miał się dopuszczać na Dominikanie, ewentualnie najnowsze statystyki z Watykanu dotyczące spraw o molestowanie, które prowadzi promotor sprawiedliwości. A schodząc na grunt Polski, będzie to sensacyjna informacja o tym, że Stolica Apostolska po raz drugi odesłała biskupom do poprawki ich dokumenty dotyczące pedofilii (TVN 24).

Można też – jak zrobił to po krakowskiej konferencji Michał Wilgocki na łamach „Gazety Wyborczej" – złośliwie przyczepić się do tego, że za pedofilię przepraszało tylko siedmiu biskupów i nie było wśród nich kard. Kazimierza Nycza, abp. Józefa Michalika i abp. Henryka Hosera. W ich diecezjach dochodziło do molestowania nieletnich. Można też, tak jak uczyniła to w ubiegłym tygodniu w „GW" Dominika Wielowieyska, przeciwstawiać „postępowego" abp. Wojciecha Polaka „twardogłowemu" abp. Michalikowi.

300 księży na szkoleniach

W sprawach nadużyć seksualnych w Kościele to właśnie media mają do odegrania olbrzymią rolę. I na każdym niemal kroku podkreślają to prymas Polak czy ojciec Adam Żak. Obaj, nie raz i nie dwa, dziękowali dziennikarzom za ujawnianie przypadków nadużyć, co m.in. sprawiło, że Kościół w Polsce zrobił odważny krok do przodu i podjął działania prewencyjne oraz oczyszczające.

Dziś – zaledwie rok od powołania koordynatora ds. ochrony dzieci i młodzieży (powołano go w czerwcu 2013 r. ) i kilka miesięcy od przyjęcia przez biskupów dokumentu o zasadach zapobiegania nadużyciom seksualnym w środowisku kościelnym (przegłosowanego przez episkopat w październiku 2013 r.) – w większości z 44 polskich diecezji odbyły się już szkolenia dla księży w tym zakresie. Dość wspomnieć, że oskarżany przez część mediów o ukrywanie pedofilów w sutannach abp Michalik na konferencje dotyczące molestowania nieletnich wysłał już 15 roczników podległych mu księży – w sumie ok. 300. Szkolenia dla kolejnych przewidziane są na wrzesień i listopad tego roku. Także działania, które podjął w zakresie pedofilii abp Polak – jeszcze jako sekretarz generalny episkopatu – nie mogłyby się zacząć, gdyby nie aprobata abp. Michalika.

Programy prewencyjne uruchamiają także zakony – pallotyni, franciszkanie, kapucyni. A być może jeszcze w tym roku wszyscy biskupi przejdą takie szkolenie. Według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej" wstępnie przystał na to abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Warto przy tym podkreślić, że w Polsce na poziomie centralnym nie ma żadnego programu ochrony dzieci i młodzieży przed nadużyciami seksualnymi. Działania w tym zakresie prowadzi tylko kilka organizacji pozarządowych, np. Fundacja Dzieci Niczyje. A teraz włączył się do tego także Kościół. Niektórzy twierdzą, że zbyt późno. Może i tak. Ale jednak zaczął coś robić. Nie oczekujmy jednak efektów natychmiast. Ten proces musi trochę trwać.

Co prócz ujawniania skandali pedofilskich my, dziennikarze, możemy robić? Jaką rolę możemy odegrać? Wbrew pozorom dużą. Tylko że nasze zadania nie mogą się ograniczać jedynie do tropienia afer politycznych, skandali obyczajowych i szukania pedofilów wśród duchownych. Społeczeństwo oczekuje od nas przede wszystkim prawdy – od początku do końca. Tymczasem często otrzymuje tylko jej część. I tak właśnie jest w moim przekonaniu z pedofilią w Kościele. Mówimy o niej tylko połowicznie. Zapominamy o drugim dnie.

Część prawdy

Tymczasem to my i nasze opinie formują kulturowo społeczeństwo. Jeśli z uporem maniaka będziemy wmawiać naszym czytelnikom, widzom i słuchaczom, że co drugi ksiądz jest pedofilem, to ludzie w końcu w to uwierzą. Tak samo będzie, jeśli będziemy im wmawiali, że związek osób tej samej płci jest taką samą rodziną jak związek kobiety i mężczyzny. Ksiądz Józef Tischner mówił przed laty, że prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda. Tej ostatniej, niestety, w mediach coraz więcej.

felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml