Na Śląsku trwa zamazywanie polskości przy biernej postawie prawie wszystkich instytucji państwa polskiego. W sferze kulturowej polskość Śląska jest usuwana często w brutalny i bezpardonowy sposób. Odnoszę nawet wrażenie, że wielu ucieszyłoby, gdyby od jutra rozpoczęto usuwanie polskiego godła z instytucji państwowych.
O sytuacji na Śląsku zrobiło się głośno trzy lata temu, kiedy wybuchła afera z proniemieckimi wytycznymi do przygotowywanej wystawy stałej w Muzeum Śląskim. To wtedy wielu zaczęło się zastanawiać nad kondycją polskości na Śląsku. W województwie śląskim, w którym mieszka obecnie ponad 5 mln osób, nie ma instytucji – ani naukowej, ani też kultury – która zdecydowanie broniłaby polskości Śląska. (Nota- bene określenie „polskość Śląska" budzi wściekłość krzewicieli „wielokulturowości" tego regionu).
Milczenie historyków
Na pewno nie robią tego nowo otwarte Muzeum Śląskie ani funkcjonujące tu uczelnie. Nie zajmuje się tym Instytut Badań Regionalnych, powstały cztery lata temu. Praktycznie nie istnieje dziś komórka badawcza, która zajmowałaby się powstaniami śląskimi. Instytut Pamięci Narodowej na Śląsku jest bardziej zainteresowany opisem działalności niemieckiego Freikorpsu we wrześniu 1939 roku niż badaniem zbrodni popełnianej na inteligencji polskiej i powstańcach śląskich po wkroczeniu Niemców we wrześniu 1939 roku. Zresztą już od dawna obronę Śląska przedstawia się przez pryzmat niemieckich archiwów, przy okazji obalając mit obrony wieży spadochronowej.
Skądinąd, spoglądając na konferencje i publikacje poświęcone tzw. tragedii górnośląskiej 1945, można odnieść nieodparte wrażenie, że wojna na Śląsku rozpoczęła się dopiero w styczniu 1945 roku w chwili wkroczenia Armii Czerwonej. Polacy z kolei, według tej wersji, rozpoczęli niezależnie od Sowietów szykanowanie Ślązaków. W taki oto sposób w Muzeum Śląskim przedstawiono wątek powojennych obozów, w których osadzano Ślązaków. Na wystawie znajdziemy podział na „polskie komunistyczne obozy" oraz sowieckie... Ponieważ milczą historycy na Śląsku, milczy też IPN, można zatem odnieść wrażenie, że komuniści cieszyli się tak dalece idącą niezależnością, iż mogli zakładać własne obozy.
Jedynie słuszna wizja
Na Śląsku trwa więc zamazywanie polskości przy biernej postawie prawie wszystkich instytucji państwa polskiego. Polskość Śląska w sferze kulturowej jest usuwana często w brutalny i bezpardonowy sposób. Myślę, że wielu ucieszyłoby, gdyby np. od jutra rozpoczęto usuwanie polskiego godła z instytucji państwowych. Zapewne znalazłyby się media, które przyklasnęłyby takim działaniom, wyśmiewając i obrzucając epitetem: „polskich nacjonalistów" tych wszystkich, którzy odważyliby się zaprotestować.
Politolodzy i historycy na Śląsku już dawno odkryli, gdzie leżą konfitury i że na pewno nie może ich zaoferować Polska... Kilka nazwisk zawodowo wspiera swoimi „obiektywnymi" opiniami jedynie słuszną „wielokulturową" wizję Śląska. Ich „obiektywizm" nie budzi zastrzeżeń władz uczelni ani mediów itp. Skądinąd, gdyby ośmielili się oni głosić inne tezy, zostaliby niechybnie wykreśleni przez media z listy dyżurnych „autorytetów". Przez media, które zawsze dostrzegą i napiętnują „polski szowinizm".