Reklama

Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?

Najpierw nazwał zakup F-35 „pomysłem idiotów”. Teraz chce ciąć budżet Pentagonu. Czy Elon Musk w roli szefa tzw. departamentu wydajności państwa w administracji Donalda Trumpa może okazać się równie kontrowersyjny dla amerykańskiej armii jak Antoni Macierewicz był dla polskiego wojska?

Publikacja: 07.12.2024 06:58

Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?

Foto: AFP

Najpierw, pod koniec listopada, Elon Musk ogłosił, że pomysł zamawiania kolejnych F-35 w erze dronów pochodzi od idiotów. Inaczej mówiąc, kupowanie samolotów, które za czasów poprzedniej prezydentury Donalda Trumpa kupiła również Polska i które są niewątpliwym amerykańskim hitem eksportowym, jest totalnie bez sensu.

Teraz ten sam Elon Musk sygnalizuje potrzebę cięć budżetowych w amerykańskim Departamencie Obrony, którego jedną z ofiar miałby paść program budowy kolejnych F-35. Przyczynkiem do tego mają być niekorzystne dla Pentagonu wyniki audytu. Dodajmy, że to kolejny, siódmy już taki audyt. Jak wynika z tych kontroli, Pentagon niespecjalnie radzi sobie z sensownym wydawaniem przyznawanych mu astronomicznych budżetów.

Dlatego, zdaniem Muska, oszczędności miałyby pójść znacznie dalej niż ograniczenie samego tylko programu F-35 – samolotu, który jego zdaniem jest rozwiązaniem całkowicie nietrafionym i prowadzi tylko do „śmierci pilotów”.

Egzotyczne pomysły Elona Muska: Kto zyska na deregulacji amerykańskiego prawa?

Cel jest niby prosty i zasługujący na powszechną aprobatę wśród amerykańskich podatników. Chodzi o to, aby skończyć z marnotrawstwem pieniędzy Pentagonu. Jak? Zdaniem Muska – dając mu znacznie mniej pieniędzy, niż ma to miejsce dziś. Pomysł w dobie kilku trwających wojen (Ukraina, Bliski Wschód) i rosnącego zagrożenia ze strony Chin wydaje się jednak co najmniej należeć do kategorii „egzotycznych”.

Czytaj więcej

Rzecz w tym: Jak Elon Musk wchodzi w buty Janusza Palikota
Reklama
Reklama

Skąd to nagłe zainteresowanie „etatowego wizjonera” wydatkami zbrojeniowymi USA? Powód jest prosty. Elon Musk w administracji Donalda Trumpa ma odpowiadać za tzw. departament wydajności państwa (Department of Government Efficiency) – instytucję o dość szerokich kompetencjach, która ma się zająć odchudzeniem federalnej administracji i wydatków rządowych, a także deregulacją, czyli skasowaniem „niepotrzebnych” przepisów federalnych.

Takie hasła brzmią zawsze bardzo atrakcyjnie. Kto bowiem lubi biurokrację i reprezentujących ją urzędników? Przecież niejednokrotnie pod hasłem „odchudzania” państwa (czytaj: zwalniania urzędników) do wyborów szli także polscy politycy, nie wyłączając tych, którzy dziś ponownie stoją u steru Rzeczypospolitej.

F-35  to myśliwiec piątej generacji, zbudowany zgodnie z zasadami technologii obniżonej wykrywalności (stealth). Polska zakupiła 32 takie samoloty w czasach pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, co ten uznał za jeden ze swoich sukcesów

Zazwyczaj z zapowiadanych oszczędności niewiele jednak wychodziło. A administracja odchudzona w jednym miejscu rozrastała się w innym niczym mityczna hydra – tyle że już w oparciu o jedynie słuszne kadry. Często też się okazywało, że towarzysząca tym „oszczędnościom” deregulacja dziwnym trafem zmierzała w stronę, która ewidentnie preferowała rozwiązania korzystne dla samych „czyścicieli prawa”. Wskazywane przez Elona Muska pola do deregulacji też jakoś dziwnie nasuwają skojarzenia z przepisami, które niczym kłody rzucane pod nogi ograniczają rozwój należących do niego biznesów.

Nie oszukujmy się – Elon Musk bardziej liczy na sukcesy w „deregulacji”, czyli w usuwaniu przeszkadzających w jego biznesach przepisów federalnych, niż troszczy się o pieniądze amerykańskich podatników. Po te ostatnie chętnie przecież sam sięga, załatwiając swoim firmom kolejne zlecenia czy to ze wspomnianego już Departamentu Obrony, czy też z budżetu NASA.

Elon Musk obcina programy Pentagonu: Czy Polska powinna się już martwić?

Można oczywiście postawić w tym miejscu pytanie: a co nas to wszystko obchodzi? Otóż powinno, i to bardzo. Wciąż to przecież Stany Zjednoczone i ich siły zbrojne są głównym gwarantem naszego bezpieczeństwa – bez względu na to, czy nam się to podoba, czy też nie.

Reklama
Reklama

Elon Musk może i jest wizjonerem oraz sprawnym biznesmenem, nie wydaje się być jednak jakimś specjalnym ekspertem od obronności. A czym kończy się ingerowanie w wojsko, kontrakty zbrojeniowe i sprawy bezpieczeństwa przez niespecjalnie kompetentne w tym obszarze osoby, my, Polacy, powinniśmy doskonale zdawać sobie sprawę. Wystarczy przypomnieć, czym dla Polski i polskich sił zbrojnych skończyły się rządy, które w resorcie obrony sprawował Antoni Macierewicz. Pozostaje zatem tylko mieć nadzieję, że działalność departamentu Muska nie przyniesie amerykańskim siłom zbrojnym równie opłakanych efektów.

Czytaj więcej

Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?

To jednak nie jedyny powód, dla którego zainteresowanie Elona Muska kierunkami zbrojeniowych inwestycji USA i amerykańskim budżetem obronnym powinno nas niepokoić. Z Muskiem kłopot polega też na tym, że poza bezczelnym załatwianiem „przywilejów" dla własnych biznesów słynie on z bliskich, przyjacielskich wręcz relacji z takimi czarnymi charakterami światowej polityki jak Władimir Putin – oczywiście, jeśli wierzyć amerykańskiej prasie biznesowej. Prawda czy nie, nie buduje to jego wiarygodności jako osoby szczególnie troszczącej się o amerykańskie interesy i bezpieczeństwo. Od tych ważniejszy okazuje się bowiem biznes, jaki można zrobić nawet na wątpliwych moralnie kontaktach.

Koniec programu budowy F-35? Po co nam myśliwce zamiast dronów?

I to właśnie dlatego z polskiego punktu widzenia ostatnie wypowiedzi Elona Muska wydają się brzmieć szczególnie niepokojąco. Jeśli wszechwiedzący miliarder zrobi dla amerykańskiej obronności choć połowę tego, co w Polsce udało się osiągnąć Antoniemu Macierewiczowi, to już wkrótce może się okazać, że amerykańska armia będzie zdolna porozumiewać się wyłącznie za pośrednictwem Starlinka, walczyć tylko na autonomicznych teslach, do tego wyłącznie z Marsjanami, a i to tylko wtedy, gdy Elon Musk łaskawie zgodzi się ją przetransportować na Czerwoną Planetę swoimi starshipami. Gorzej jeśli trzeba będzie stawić czoła Chinom.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Wojna o Husarza, czyli duma i hejt

Osobiście, choć doceniam wizjonerskie pomysły i dokonania Elona Muska, to jednak bliższy byłbym wizji takich sił zbrojnych, jakie w komentarzu do słów amerykańskiego biznesmena celebryty opisał polski wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił on, że obecnie kluczowy jest mechanizm tzw. naczyń połączonych: „Apache, przed nim leci dron, nad nimi jest F-35, a na dole jedzie abrams, a do tego jeszcze bardzo ważna sfera, czyli morze”. Zwrócił przy tym uwagę, że Ukraina, która w trakcie wojny z Rosją szeroko wykorzystuje drony, mimo wszystko intensywnie stara się też o myśliwce.

Reklama
Reklama

Wyjaśnijmy jeszcze tylko dla porządku, że F-35, od którego całe zamieszanie się zaczęło, to myśliwiec piątej generacji, zbudowany zgodnie z zasadami technologii obniżonej wykrywalności (stealth). Polska zakupiła 32 takie samoloty w czasach pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, co ten uznał za jeden ze swoich sukcesów. Pierwszy taki samolot (w Polsce F-35 otrzymał nazwę „Husarz”) odbył właśnie swój lot testowy. Do Polski samoloty trafią w 2026 roku. Wcześniej posłużą do szkolenia polskich pilotów w Stanach Zjednoczonych. USA łącznie wyprodukowały dotychczas już ponad 1 tys. myśliwców F-35.

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ostatnia wojna Europy
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowa hierarchia politycznych celów USA
felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama