Nie koniec postkomunizmu

Część patologii III RP wciąż ma się świetnie.

Publikacja: 17.11.2015 20:55

Nie koniec postkomunizmu

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Dość powszechna jest opinia, że 25 października 2015 roku skończył się w Polsce postkomunizm. Chodzi rzecz jasna o klęskę wyborczą Zjednoczonej Lewicy, a konkretnie wypadnięcie z parlamentu SLD – partii, która stanowiła trzon tej koalicji.

Tyle że to naciągany wniosek. Równie dobrze można bowiem stwierdzić, iż postkomunizm sczezł już w roku 2005 – kiedy polską politykę zdominowały dwie formacje postsolidarnościowe: PiS i PO, a spadkobiercy PZPR mogli od tamtej pory odgrywać już najwyżej rolę języczka u wagi.

SLD zniszczyły walki wewnętrzne, zwłaszcza konflikt prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z premierem Leszkiem Millerem i będąca jego pokłosiem afera Rywina.

Problem tkwi jednak w tym, że postkomunizmu nie można sprowadzić do wymiaru rywalizacji między partiami. To zjawisko znacznie szersze. Określa ono chociażby stan świadomości polityków wywodzących się z PZPR. Jeśli weźmiemy pod uwagę ten aspekt sprawy, wówczas możemy przyjąć, że z postkomunizmem pożegnał się... już sam SLD.

W latach 2001–2005 Leszek Miller jako szef rządu porzucił lewicowe obietnice socjalne i przeprowadził zmiany, których beneficjentami miała być polska klasa średnia.

Tak interpretowane jest wprowadzenie przez ekipę SLD podatku liniowego dla firm. Miller zachował się więc bardziej jak liberał niż socjaldemokrata – stawiał na pobudzenie małego i średniego biznesu, a nie uzależnianie nizin społecznych od państwa.

Wcześniej zaś – w drugiej połowie lat 90. – miał znaczący udział w rehabilitacji pułkownika Ryszarda Kuklińskiego i wejściu Polski do NATO. Taka postawa była w warstwie symbolicznej zrywaniem z dziedzictwem PRL.

Warto też wziąć pod uwagę to, że pojedynczy politycy, których można ze względu na ich biografie uznać za postkomunistów, doskonale odnaleźli się w innych strukturach niż SLD. Na przykład Danuta Hübner czy Dariusz Rosati, w przeszłości piastujący wysokie funkcje państwowe z rozdania Sojuszu, są eurodeputowanymi Platformy – ugrupowania, które poniekąd zaczęło skręcać w lewo (między innymi renacjonalizując ubezpieczenia społeczne czy wprowadzając ustawę o in vitro) i przejmować elektorat Sojuszu.

Z powyższych uwag mogłoby wynikać, że o ile postkomunizm zaczął się w Polsce kończyć znacznie wcześniej niż w roku 2015 i rezultat tegorocznych wyborów nie ma w tym kontekście istotnego znaczenia, o tyle sami postkomuniści pozostają aktywni w polskim życiu publicznym i SLD nie jest im do niczego potrzebny.

Kłopot tkwi w tym, że w dyskusjach na ten temat pomija się to, co stanowi sedno tego problemu. A chodzi po prostu o rozmaite patologie transformacji ustrojowej, czyli przede wszystkim związki władzy politycznej z grupami oligarchicznymi, nierówności w dostępie do ścieżek awansu społecznego, wreszcie prymat indywidualnej samowoli (legitymizowanej nowomową o wolności jednostki jako fundamencie III RP) nad dobrem wspólnym.

Jeśli w ten sposób zdefiniujemy postkomunizm, to nie został on jeszcze przezwyciężony.

Chociaż trzeba przyznać, że w obecnym parlamencie zdecydowaną większość mają ugrupowania – PiS i Kukiz'15 – które wyrażają wolę, aby tego dokonać. Znalazło to chociażby odzwierciedlenie w wystąpieniu marszałka seniora Kornela Morawieckiego inaugurującym pierwsze posiedzenie Sejmu.

Warto tu zatem przytoczyć fragment tego przemówienia: „Na co dzień widzimy bezprawie, draństwo i rozpacz. Rządzą ci, co mają pieniądze i siłę. (...) Przed laty nie zgadzaliśmy się na komunistyczną dominację polityki nad gospodarką i mediami. Dziś nie możemy zgadzać się na panowanie pieniądza nad polityką i nad prawdą".

Morawiecki doskonale wyraził to, czym jest postkomunizm kryjący się za pseudoliberalnymi hasłami.

Dlatego postsolidarnościowa „rewolucja moralna", która od 26 lat jest tłumiona przez kolejne ekipy – niezależnie od tego, jakie mają one względem PRL korzenie polityczne – wciąż czeka na swoje dokończenie.

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę