Bogusław Chrabota: Protest rolników bije w Zielony Ład, nie w UE

W protestach grup zawodowych zawsze chodzi o indywidualne interesy. Rolnicy blokujący polskie drogi i demonstrujący dziś na ulicach Warszawy również walczą o swój. W mniejszym stopniu liczy się interes państwa.

Aktualizacja: 28.02.2024 06:14 Publikacja: 27.02.2024 16:45

Ogólnopolski protest rolników to wypadkowa tysięcy czynników o większym i mniejszym znaczeniu

Ogólnopolski protest rolników to wypadkowa tysięcy czynników o większym i mniejszym znaczeniu

Foto: PAP/Leszek Szymański

Interes państwa to wypadkowa tysięcy czynników o większym i mniejszym znaczeniu. Można by spytać, czy w tej grze interesów perspektywa manifestujących na ulicach Warszawy producentów rolnych rzeczywiście jest najważniejsza? Czy nie ważniejszy jest na przykład interes konsumenta, który podąża zwykle za niższą ceną. Albo interes przyszłych pokoleń, dla których europejskie elity forsują Zielony Ład w walce o klimat? Kto ma to zważyć? Kto ocenić? Kto podjąć decyzje? W naszym, polskim przypadku to nawet nie sprawa polskiego rządu, który ma ręce skrępowane wspólną polityką Unii Europejskiej.

Czy rząd powinien rozmawiać z protestującymi rolnikami?

Natomiast bez wątpienia odpowiedzialnością polskiego rządu jest zawiadywanie zbiorową emocją, która doznaje poważnego uszczerbku wskutek protestów takich jak ten wtorkowy. Nikt inny, bo przecież nie unijni komisarze, tylko rządowi negocjatorzy muszą wyjść do protestujących i rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Gasić to, co wyjątkowo groźne – antyeuropejskie nastroje i antyunijną emocję. Są groźne, bo nie tylko idą w parze z ryzykownym populizmem, ale też służą wrogom Polski. Tu, w Warszawie, i tam, w Moskwie. Na dodatek nie jestem pewien, czy wykrzykiwany na stołecznych ulicach manifest eurosceptycyzmu jest całkiem szczery.

Czytaj więcej

Ruszył protest rolników w Warszawie. Gdzie są pierwsze utrudnienia?

Czy polscy rolnicy zyskują dzięki UE?

Polscy rolnicy to grupa największych beneficjentów akcesji europejskiej. Czy jesteśmy zwolennikami wspólnej polityki rolnej, czy nie, fakty są poza dyskusją. Tylko w zeszłym roku europejskie wsparcie o wartości 3,670 mld euro otrzymało 1,24 miliona polskich rolników. Bez tych pieniędzy poszliby z torbami. Dopiero wtedy byłby raban! Tyle że dopłaty do polskiego rolnictwa mają odwrotną stronę; to finezyjnie skonstruowany system standardów jakościowych, kwotowych czy ochrony terenów rolniczych (ugorowanie).

Nie trzeba chyba dodawać, że w tle są sprawy jeszcze ważniejsze, choć tu i teraz abstrakcyjne, jak ochrona klimatu. Czy w istocie dla nadwiślańskiego rolnika nie liczy się związane ze zmianami klimatycznymi stepowienie Europy? Albo postępujący deficyt wody? Cóż, nie jest chyba analfabetą. Zarazem trzeba zrozumieć protesty i próbować rozwiązać zgłaszane przez rolników problemy.

Czy problemy zgłaszane przez rolników da się rozwiązać?

Pierwsza sprawa to ochrona przed nieuczciwą konkurencją ze strony ukraińskiego rolnictwa. Sprawa nie jest trudna, oczywiście przy odrobinie dobrej woli. Poradziła sobie z tym problemem Rumunia, możemy poradzić i my. Osobną sprawą jest unijny program Zielony Ład. To już sprawa Brukseli, a protesty w skali całej Wspólnoty udowadniają, że najwyższy czas zrewidować przynajmniej część jego założeń. W tej sprawie polski rząd powinien stać konsekwentnie po stronie polskiego rolnika.

Pewne grupy na rewizji wspólnotowej polityki rolnej zyskają, inne stracą. Na tym polega polityka.

Cała reszta rzeczowych postulatów protestujących odnosi się do wspólnej polityki rolnej; można mieć nadzieję na jej rewizję po tegorocznych wyborach europejskich. Niemniej jedno powinno być oczywiste: pewne grupy na zmianach zyskają, inne stracą. Na tym polega polityka.

Interes państwa to wypadkowa tysięcy czynników o większym i mniejszym znaczeniu. Można by spytać, czy w tej grze interesów perspektywa manifestujących na ulicach Warszawy producentów rolnych rzeczywiście jest najważniejsza? Czy nie ważniejszy jest na przykład interes konsumenta, który podąża zwykle za niższą ceną. Albo interes przyszłych pokoleń, dla których europejskie elity forsują Zielony Ład w walce o klimat? Kto ma to zważyć? Kto ocenić? Kto podjąć decyzje? W naszym, polskim przypadku to nawet nie sprawa polskiego rządu, który ma ręce skrępowane wspólną polityką Unii Europejskiej.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Krótka ławka Lewicy
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika