Bogusław Chrabota: Europejczycy chwiejni w sprawie wojny

Badania wykonane na zlecenie think tanku ECFR pokazują, że w sprawie wojny w Ukrainie zwycięża pesymizm. Nietrudno zdiagnozować dlaczego.

Aktualizacja: 21.02.2024 06:16 Publikacja: 21.02.2024 03:00

Trudno Ukrainie mobilizować na swoją rzecz europejską opinię publiczną, gdy ma do zaoferowania tak m

Trudno Ukrainie mobilizować na swoją rzecz europejską opinię publiczną, gdy ma do zaoferowania tak mało pozytywnych komunikatów.

Foto: REUTERS

Naprawdę trudno wymusić na europejskiej opinii publicznej optymizm w sprawie tej wojny, kiedy na co dzień jest karmiona newsami takimi choćby jak w ostatnich dniach – o upadku bronionej heroicznie przez Ukraińców Awdijiwki. Serwisy, telewizja, sieć prześcigają się we wstrząsających relacjach o bohaterstwie obrońców i barbarzyństwie Rosjan dokonujących egzekucji na bezbronnych, ciężko rannych jeńcach. Bo jak wygrać w niesprawiedliwej wojnie, gdy jedna strona jest zależna od wsparcia chwiejnych systemów demokratycznych, a druga to wyzuty z humanitaryzmu, poddany dyktatowi mordercy mechanizm siania śmierci.

Czytaj więcej

Medyka. Polscy rolnicy wysypali ukraińskie zboże. Ambasador Ukrainy mówi o hańbie

Gdy doda się do tego jeszcze perfidną, serwowaną na wiele sposobów przez Kreml propagandę i amerykański imposybilizm, ogólny rachunek musi wyjść taki, jak w badaniach przeprowadzonych na zlecenie Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR): Europa bardziej wierzy w sukces Rosjan niż Ukraińców, choć większość chciałaby kompromisu czy szybkiego pokoju.

Czy Europejczycy rozumieją, jakim zagrożeniem  jest wymuszony pokój? Czy Ukraina robi wszystko, by zyskać wsparcie?

Naprawdę trudno wymagać od europejskiej opinii publicznej rozumienia geopolityki. Bo kto jej tak naprawdę wytłumaczy, że brutalne nakłanianie Ukrainy do zawarcia porozumienia pokojowego z Rosją, a chce tego znakomita większość ankietowanych, to śmiertelne zagrożenie dla Kijowa? Wymuszony pokój na warunkach Putina to pewność kolejnej agresji, a wcześniej rosyjskie próby destabilizacji politycznej w wolnej części Ukrainy. Nawet nie zielone ludziki, które pojawiały się dotąd „znikąd”, by siać separatyzm i szerzyć terroryzm, ale pewność kolejnego ataku na rozbrojone przez wymuszony pacyfizm państwo.

Naprawdę trudno Ukrainie mobilizować na swoją rzecz europejską opinię publiczną, gdy ma do zaoferowania tak mało pozytywnych komunikatów. Gdy z Kijowa słyszy się wciąż tę samą, roszczeniową śpiewkę Wołodymyra Zełenskiego (który swoją drogą nigdy nie znalazł czasu na wywiad dla polskiej prasy) przeplataną newsami o ambicjonerskich rozliczeniach w ukraińskiej armii czy braku skutecznej mobilizacji ukraińskiej młodzieży do obrony kraju.

Czy polski rząd robi wszystko, by wspierać walczącą Ukrainę?

Naprawdę trudno, na koniec, mobilizować Europejczyków do wsparcia Ukrainy, kiedy demokratyczne rządy, jak choćby nasz, w Warszawie, kompletnie nie radzą sobie, mimo buńczucznych zapowiedzi, z rozwiązywaniem bilateralnych problemów. Gdzie interwencja rządu premiera Tuska w sprawie klinczu na wschodniej granicy? Gdzie aktywność polskich służb w sprawie obrzydliwych, prowojennych i antyukraińskich haseł, które polscy zwolennicy Putina wieszają na swoich traktorach?

Czy ktoś, tu chciałoby się siarczyście zakląć, panuje nad polską polityką wschodnią? Czy tworzą ją już całkiem oficjalnie ruscy trolle przebrani za polskich rolników? Hallo, Aleje Ujazdowskie! Czy potwierdzacie odbiór? Nic niestety nie słyszę.

Czytaj więcej

Ukraińscy przewoźnicy odcinają od swojego rynku polskie firmy

Ale może to chwilowe milczenie. Ktoś pracuje, ktoś nadaje. Bo przecież nawet w świetle badań ECFR nie jest tak źle, nie jest tak strasznie. Większość badanych nie tylko deklaruje wsparcie dla Ukrainy, ale aż 41 proc. badanych jest za zwiększeniem pomocy, jeśli zwycięski Donald Trump wycofałby amerykańskie poparcie dla Kijowa. Może nie jest tak źle. Może. Ale marne to pocieszenie.

Naprawdę trudno wymusić na europejskiej opinii publicznej optymizm w sprawie tej wojny, kiedy na co dzień jest karmiona newsami takimi choćby jak w ostatnich dniach – o upadku bronionej heroicznie przez Ukraińców Awdijiwki. Serwisy, telewizja, sieć prześcigają się we wstrząsających relacjach o bohaterstwie obrońców i barbarzyństwie Rosjan dokonujących egzekucji na bezbronnych, ciężko rannych jeńcach. Bo jak wygrać w niesprawiedliwej wojnie, gdy jedna strona jest zależna od wsparcia chwiejnych systemów demokratycznych, a druga to wyzuty z humanitaryzmu, poddany dyktatowi mordercy mechanizm siania śmierci.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Magdalena Louis: W otchłań afery wizowej nie powinno się wrzucać całego szkolnictwa wyższego
Opinie polityczno - społeczne
Mirosław Żukowski: Nie spodziewajmy się, że igrzyska olimpijskie cokolwiek zmienią
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Niemiecka bezczelność nie zna granic
Opinie polityczno - społeczne
Michał Urbańczyk: Kamala Harris wie, jak postępować z takim typem człowieka jak Trump
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie polityczno - społeczne
Michał Wojciechowski: Drogi do sprawnego państwa