Reklama

Artur Bartkiewicz: Kaczyńskiego i PiS gra „w Putina”

Przed erą smartfonów, TikToków i youtuberów wśród dzieci popularna była zabawa „w pomidora”. Dziś wśród rządzących Polską dużą popularność zdobywa mająca podobne zasady gra „w Putina”.

Publikacja: 28.05.2023 10:44

Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak w czasie konferencji prasowej

Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak w czasie konferencji prasowej

Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

W klasycznej wersji zabawy prowadzący zadaje uczestnikom pytania, na które ci – niezależnie od treści pytania – muszą odpowiedzieć „pomidor” nie wybuchając przy tym śmiechem. Kto się zaśmieje – oddaje fant.

Gra „w Putina” ma podobne zasady. Chodzi w niej o to, by na dowolne, niewygodne dla odpowiadającego pytanie odpowiedzieć „Putin”, „Kreml” albo „Rosja”. Jak to wygląda w praktyce można było zobaczyć podczas konferencji z udziałem Jarosława Kaczyńskiego w Kopczanach przy murze na granicy polsko-białoruskiej. Na pytanie dziennikarza TVN24 o wniosek opozycji ws. wotum nieufności wobec ministra obrony Mariusza Błaszczaka Kaczyński odpowiedział: „W tym momencie, niestety, jestem zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga, traktować jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan [Mariusz Błaszczak] przestał być ministrem obrony narodowej”. I trzeba mu oddać sprawiedliwość, że się nie zaśmiał.

Czytaj więcej

Kaczyński do dziennikarza TVN24: Przedstawiciel Kremla

Ale w „grze w Putina” nie o fanty i zachowanie powagi przy odpowiedzi chodzi – korzyścią z niej jest możliwość przerzucenia odpowiedzialności za dowolny popełniony błąd na rosyjskiego dyktatora.

Przez cztery miesiące nie zauważyliśmy, że w lesie pod Bydgoszczą leży dwutonowa rosyjska rakieta? Wina Putina – gdyby Rosja jej nie wystrzeliła, to ona by w lesie pod Bydgoszczą nie leżała. Proste i logiczne. A jeśli już leży to rozmawiać o tym nie można, bo rakieta jest rosyjska, więc służy interesom Kremla. A Mariusz Błaszczak to nasz polski minister, więc należy – cytując klasyka – popierać, nie przeszkadzać.

Reklama
Reklama

Gdy się nad tym zastanowić, to trochę niepokojące jak wielki wpływ na naszą suwerenną Polskę ma rosyjski dyktator, a jak mało zależy od polskiego rządu

Mamy w Polsce uporczywą, wysoką inflację, która rozbiła obóz na płaskowyżu Adama Glapińskiego i zaczęła się tam urządzać? Wina Putina. Gdyby nie było wojny na Ukrainie nie byłoby żadnej inflacji. A w ogóle „obciążanie rządu i NBP winą za wysoką inflację to narracja Kremla”, co wyjaśnił nam na fasadzie NBP inny uczestnik „gry w Putina”, prezes Adam Glapiński. Inflacja, jak rakieta, jest więc rosyjska, a rząd i NBP polskie czyli, jak wyżej, popierać, nie przeszkadzać.

Winą Putina był też oczywiście kryzys zbożowy, który przetoczył się przez Polskę. Winą Putina są wysokie ceny paliw na stacjach, niezależnie od aktualnej ceny baryłki ropy i siły złotego. A pewnie i program Mieszkanie plus by się udał, i milion samochodów elektrycznych śmigałoby po polskich (darmowych) autostradach, dzietność w Polsce by rosła, a ryby w Odrze pływałyby brzuchem w odpowiednią stronę, gdyby nie Władimir Putin.

W sumie, gdy się nad tym zastanowić, to trochę niepokojące jak wielki wpływ na naszą suwerenną Polskę ma rosyjski dyktator, a jak mało zależy od polskiego rządu. Na szczęście nadmierna refleksja nie jest elementem „gry w Putina”.

felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Analiza
Jędrzej Bielecki: Donald Tusk zawstydza Niemców
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Niebezpieczna gra Zachodu z Rosją. Lepiej żeby Polska nie stała z boku
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama