Qui prodest? – kto korzysta? Odpowiedź na to pytanie pozwala wyjaśnić wiele zawikłanych procesów czy niejasnych zbrodni. Jest to jedno z podstawowych pytań, jakie stawiają sobie śledczy.
W przypadku śmierci Darii Duginy odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Przeciwnie – możemy wskazać co najmniej kilku potencjalnych beneficjentów śmierci córki ideologa rosyjskiego nacjonalizmu. Zakładając roboczo, że ofiarą miał być on sam lub oni oboje, a śmierć wyłącznie 29-letniej córki Dugina była wypadkiem przy pracy zamachowców.
Czytaj więcej
W eksplozji bomby podłożonej w samochodzie zginęła córka znanego rosyjskiego pisarza politycznego Aleksandra Dugina, Daria. Ponieważ ojciec kilka lat temu był bliski najważniejszym strukturom władz, w Moskwie uważają że zamach miał podłoże polityczne, a jego celem był sam Dugin.
Odsuńmy na bok wyjaśnienie zakładające, że to po prostu zemsta Kijowa za poglądy Duginów i ideową inspirację do wojny oraz rosyjskich zbrodni. To zbyt proste i bardzo wątpliwe, żeby Ukraina – nawet gdyby to ona stała za zamachem – takimi względami się kierowała. Kto zatem na śmierci Duginy może skorzystać?
Po pierwsze, Władimir Putin. Wziąwszy pod uwagę naturę rosyjskiego reżimu, można sobie bez problemu wyobrazić, że jeśli miałoby to przynieść mu korzyść, Putin bez mrugnięcia okiem zleciłby zabicie swojego nadwornego ideologa bądź jego córki. Tam nie ma sentymentów.