Michał Szułdrzyński: Szparagi a sprawa polska

PiS uważa, że kluczem do serc wyborców jest granie na narodowych kompleksach. By Polacy poczuli się lepiej, nie wystarczy, by przestali jeździć do Niemiec zbierać warzywa. Teraz Niemcy muszą przyjeżdżać zbierać je u nas.

Publikacja: 18.07.2022 14:14

Premier Mateusz Morawiecki

Premier Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Polityka to nie tylko interesy i twarda władza. To coraz bardziej zarządzanie narodową dumą, godnością, prestiżem i aspiracjami. Kto sobie tego nie uświadomi, nie zrozumie, dlaczego PO wygrała w 2007 r., ani dlaczego PiS wygrał w 2015 r. Nie zrozumie też, dlaczego tak istotną rolę w polityce zaczęły odgrywać... szparagi.

Szparagi urosły w opowieści partii rządzącej do rangi symbolu pokazującego międzynarodową rolę Polski. Warto się cofnąć do słów Jarosława Kaczyńskiego z 4 czerwca, gdy ogłosił początek objazdu kraju. Powiedział wówczas: – Musimy przede wszystkim odrzucić to wmawianie nam, że jesteśmy gorsi, bo jesteśmy lepsi.

Czyli polityczni przeciwnicy chcą, by Polacy uważali się za gorszych, a on chce ich przekonywać nie tylko, że nie są gorsi, ale że są lepsi. To tłumaczy słowa prezesa PiS wypowiedziane w zeszłym tygodniu w Grójcu. – Polacy przestali jeździć na szparagi. To jest, proszę państwa, naprawdę ogromna zmiana. To jest zmiana naszego statusu. Ten status jest dzisiaj naprawdę lepszy, niż był – perorował Kaczyński. A zatem rolą polityki jest zarządzanie poczuciem narodowego prestiżu. Wyznacznikiem statusu stają się zaś szparagi. Zbieranie szparagów u Niemca jest w myśl tej narracji naruszeniem statusu Polaków. Gdy przestajemy jeździć na szparagi, nasz status rośnie.

Czytaj więcej

Morawiecki: Niech Niemcy do nas przyjeżdżają zbierać szparagi

Prezes PiS jednak uznał, że nie wystarczy, by to Polacy nie zbierali szparagów w Niemczech. Trzeba czegoś więcej. Czego? Przypomnijmy jego słowa w Płocku: – Trzeba nie mieć kompleksów, że jesteśmy gorsi i słabsi. Już teraz nie ma nas na polach szparagów, a daj Boże, przyjdzie jeszcze czas, że ci z Zachodu będą przyjeżdżać do nas na szparagi.

Prezes wyłożył kawę na ławę: dopóki zbieramy szparagi w Niemczech, czujemy się gorsi. Teraz już nie musimy się czuć gorsi, bo przestaliśmy jeździć na szparagi. Ale nie chodzi o to, byśmy czuli się równi. Nie, prezes przecież uważa, że jesteśmy lepsi. A poczujemy się lepsi, gdy Niemiec przyjedzie na polskie pole i będzie zbierał szparagi, które trafią na polski stół.

To tłumaczy, dlaczego o szparagach mówił też Adam Glapiński (przekonując, że jak Polska przyjmie euro, tak zbiedniejemy, że będziemy musieli zbierać szparagi dla Niemców), ale też i premier Mateusz Morawiecki. W weekend w Kędzierzynie-Koźlu premier przekonywał: – Dzisiaj bezrobocie jest najniższe w historii III RP i zrobimy wszystko, żeby takie było. Bo wiemy doskonale, że te upiory III RP, czyli masowe bezrobocie i masowe wyjazdy za chlebem, na szparagi do Niemiec, na zmywak do Wielkiej Brytanii, muszą się skończyć. Niech sobie sami zbierają szparagi albo niech do nas przyjeżdżają zbierać szparagi. Zapraszamy!

I może Niemcy, jeśli chcą polepszenia relacji z Polską, powinni zaproszenie premiera przyjąć? Może powinni sformować jakiś specjalny hufiec, który przyjedzie wiosną nad Wisłę i będzie tu zbierał szparagi? A z każdym wyrwanym przez Niemca z polskiej ziemi szparagiem nasza duma narodowa będzie puchnąć, wyzbędziemy się kompleksów, staniemy się szczęśliwi.

Polityka to nie tylko interesy i twarda władza. To coraz bardziej zarządzanie narodową dumą, godnością, prestiżem i aspiracjami. Kto sobie tego nie uświadomi, nie zrozumie, dlaczego PO wygrała w 2007 r., ani dlaczego PiS wygrał w 2015 r. Nie zrozumie też, dlaczego tak istotną rolę w polityce zaczęły odgrywać... szparagi.

Szparagi urosły w opowieści partii rządzącej do rangi symbolu pokazującego międzynarodową rolę Polski. Warto się cofnąć do słów Jarosława Kaczyńskiego z 4 czerwca, gdy ogłosił początek objazdu kraju. Powiedział wówczas: – Musimy przede wszystkim odrzucić to wmawianie nam, że jesteśmy gorsi, bo jesteśmy lepsi.

Pozostało 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił