Cień Polski Ludowej

Tych, którzy myślą o sobie: „jestem człowiekiem Polski Ludowej”, jest więcej niż „ludzi »Solidarności«” Ale te określenia nie są jak ogień i woda. 7 proc. Polaków utożsamia się zarówno z PRL, jak i z „Solidarnością” – pisze socjolog

Publikacja: 14.12.2007 00:22

Cień Polski Ludowej

Foto: Rzeczpospolita

Red

To, jak odpowiadamy na pytanie: „kim jestem”, wiele mówi o nas jako o społeczeństwie. Badanie z przełomu września i października tego roku na reprezentatywnej próbie osób w wieku powyżej 15 lat pokazało, że zapytani: „kim jesteś”, nie umiemy wyjść z cienia Polski Ludowej. 26 proc. osób wybrało dla siebie spośród wielu określenie – „jestem człowiekiem Polski Ludowej”. Po 26 latach od wprowadzenia stanu wojennego, czyli od daty, gdy socjalistyczna Polska pokazała swoją umundurowaną siłę, i 18 latach od chwili, gdy okazało się, że socjalistyczne państwo już nie ma siły, nadal określamy się, wskazując na zdawałoby się zamknięty okres dziejów.

Zupełnie tak, jakby w 1936 roku niektórzy mieszkańcy południowej części kraju mówili: – „jestem człowiekiem Franciszka Józefa Habsburga”. Na początku jesieni 2007 roku były też osoby, które stwierdziły: „moja ważna cecha – to, że jestem człowiekiem »Solidarności«” (16 proc.). Ci przypominają mieszkańców dawnej Galicji, którzy w 1936 roku chwalili się: – knułem przeciwko Najjaśniejszemu Panu.

Nadal używamy odniesień do przeszłości, pokazując swoje przynależności. Kim obecnie są „ludzie Polski Ludowej” i „ludzie »Solidarności«”? Tych, którzy myślą o sobie: „jestem człowiekiem Polski Ludowej”, jest więcej niż „ludzi »Solidarności«”, ale 7 proc. naszych rodaków, odpowiadając, kim są, wskazuje na oba określenia. Nie są one rozłączne ani wykluczające; nie są jak ogień i woda. Stwierdzenie: „jestem człowiekiem Polski Ludowej”, nie wyklucza, lecz nawet sprzyja stwierdzeniu: „jestem człowiekiem »Solidarności«”. Przez analogię do roku 1936 mamy takich rodaków, którzy chwalą się: „jestem człowiekiem Franciszka Józefa, ale bardzo nielojalnym wobec Najjaśniejszego Pana”. Zwróceni ku minionym dniom określają siebie, pokazując swoje przywiązanie i niewierność.Podzielona lojalność znajduje odbicie w dzisiejszych przekonaniach politycznych. Nie ma grupy bardziej wyrazistej w wymiarze lewicy – prawicy niż osoby, które uważają się jednocześnie za ludzi Polski Ludowej i „Solidarności”. Jest tu najmniej trudności z ulokowaniem siebie w wymiarze „lewica – prawica” i najwięcej skrajnych prawicowych bądź lewicowych deklaracji. Natomiast osoby wskazujące swój solidarnościowy rodowód bez jednoczesnych ukłonów wobec Polski Ludowej najchętniej określają swoje poglądy jako centrowo-prawicowe lub uciekają od lewicowo-prawicowych samookreśleń.

Samo zaś stwierdzenie: „jestem człowiekiem Polski Ludowej”, nie skłania ku wyrazistym deklaracjom własnego politycznego credo. Popycha do odsunięcia lewicowo-prawicowych etykiet w opisie politycznych poglądów (54 proc.) i rzadziej każe twierdzić – jestem człowiekiem lewicy (14 proc.), niż przyznać – mam prawicowe przekonania (17 proc.).

Ciekawe, że ocena własnej sytuacji materialnej nie wzbudza westchnień za czasami Polski Ludowej. Osoby, które mówiąc, kim są w 2007 roku, nawiązały do minionych lat, nie stanowią grupy materialnie upośledzonej. Związek obecnej zamożności i wskazywania na solidarnościowy lub „polsko-ludowy” rodowód jest słaby. Stosunkowo najgorzej powodzi się tym, którzy jednocześnie zadeklarowali, że są ludźmi Polski Ludowej i ludźmi „Solidarności”, jednak różnice są małe.

Ze względu na wykształcenie grupą wyróżniającą się są osoby, które stwierdziły: moja ważna cecha – jestem człowiekiem „Solidarności”. Jedna z każdych pięciu osób o takiej identyfikacji może pochwalić się dyplomem szkoły wyższej. „Ludzie Polski Ludowej” mają gorsze wykształcenie niż reszta badanych.

Jednak to nie zamożność ani wykształcenie odróżniają „ludzi Polski Ludowej” od „ludzi »Solidarności«” i osób odwróconych tyłem do minionych dni. Także mało ważne okazały się przekonania dotyczące zasad sprawiedliwego podziału dóbr i poglądy o jednakowych żołądkach całej ludzkości. Ludzie Polski Ludowej częściej niż ludzie „Solidarności” i cała badana zbiorowość akceptują twierdzenie, że „najbardziej sprawiedliwym sposobem podziału bogactwa i dochodów byłoby dawanie wszystkim po równo”. Ze względu na akceptację tego egalitarnego przekonania nieznacznie odbiegają od poglądów całej zbiorowości.Skłonność do niwelowania nierówności dochodów widoczna jest w nieco częstszym odrzucaniu opinii, że różnice w bogactwie i zamożności są usprawiedliwione, pod warunkiem że na starcie wszyscy mają jednakowe możliwości. Wprawdzie nieco częściej akceptują opodatkowanie bogatych, żeby wspomagać biednych, jednak „ludziom Polski Ludowej” daleko do radykalizmu i zapału wyrównywaczy dochodów. Z samego oglądu odpowiedzi trudno byłoby się domyślić, że jedne mają źródło w nostalgii za Polską Ludową, inne zaś w pochwale jej zapaści. Przekonania gospodarcze w nikłym stopniu współwystępują z sentymentami historyczno-politycznymi.

„Ludzi Polski Ludowej” i „ludzi »Solidarności«” różni ocena przeszłości. Najbardziej podzieleni i skrajni w ocenach są ci, którzy pokazują swoje zakorzenienie w PRL i jednoczesną solidarnościową lojalność. Źle oceniają sposób rządzenia w okresie rządów komunistycznych podobnie często jak krytyczni „ludzie »Solidarności«” nieodczuwający PRL-owskich tęsknot, dobrze zaś oceniają sposób rządzenia w okresie rządów komunistycznych podobnie często jak „ludzie Polski Ludowej” niemający zrozumienia dla burzycielskich zasług „Solidarności”. Łączenie wody z ogniem, tj. identyfikacji z Polską Ludową i identyfikacji z „Solidarnością”, owocuje pomieszaniem i wyostrzeniem ocen rządów przed 1989 rokiem.

Ocena lat po 1989 roku różnicuje „ludzi Polski Ludowej” i „ludzi »Solidarności«” w stopniu mniejszym niż ocena wcześniejszego okresu. Czysta nostalgia za PRL, bez domieszek uznania dla zasług „Solidarności”, sprzyja zdecydowanie rzadszemu zadowoleniu ze sposobu, w jaki rozwija się demokracja w naszym kraju. Tłem do porównań są tu osoby, które wskazują na własną więź z „Solidarnością” lub powstrzymują się przed odniesieniami do przeszłości w opisywaniu tego, kim są w 2007 roku.

Ludzi mówiących o sobie: „jestem człowiekiem Polski Ludowej”, odróżnia od mówiących: „jestem człowiekiem »Solidarności«”, ocena sposobu rządzenia, ale nie stosunek do religii. Kościół katolicki darzą zaufaniem podobnie często i najbardziej są do siebie podobni ze względu na częstość wyrażania zaufania do proboszcza własnej parafii. Duchowe pokrewieństwo ludzi wiernych pamięci Polski Ludowej (bez odwołań do „Solidarności”) i „ludzi »Solidarności«” widać w podobnej i dużej gotowości zaznaczania, że religia jest ważna w ich życiu. Tych ostatnich, tj. ludzi „Solidarności” niemających sentymentu dla Polski Ludowej, nikt nie przebija w podkreślaniu, że życie ludzkie powinno być chronione od poczęcia do śmierci.

Najmniej skłonne wypowiadać się w obronie życia są osoby godzące jednocześnie ciepłe uczucia wobec PRL i myśl o własnym solidarnościowym rodowodzie. Nie pierwszy raz widać, jak próba pogodzenia w sobie dwóch różnych tradycji owocuje pomieszaniem w kwestiach zasadniczych, czyli w sprawach ważnych sporów ideowych.

Charakterystyczne jest, z jakimi określeniami siebie silniej współwystępuje deklaracja: „jestem człowiekiem »Solidarności«”, niż deklaracja: „jestem człowiekiem Polski Ludowej”.

Jedni i drudzy mają skłonność do deklarowania, że należą do grupy tych, którzy odnieśli korzyści dzięki przemianom po 1989 roku, jednakże ludzie „Solidarności” składają tę deklarację znacznie chętniej. Podobnie jest z określeniami: „jestem antykomunistą”, „jestem antyfaszystą” i „jestem zwolennikiem demokracji”. Czyli „ludzie »Solidarności«” bardziej są skłonni przyznawać, że należą do kategorii tych, którzy odnieśli korzyści dzięki przemianom po 1989 roku, chętniej mówią, że są antykomunistami, antyfaszystami i zwolennikami demokracji niż skwapliwie składający podobne deklaracje „ludzie Polski Ludowej”.

Dla odmiany „ludzie Polski Ludowej” chętniej niż „ludzie »Solidarności«” przyznają, że są osobami niezamożnymi, starszymi, emerytami, rencistami. Obie grupy nie różnią się ze względu na skłonność podkreślania, że są ofiarami przemian dokonywanych po 1989 roku. Myślimy, kim jesteśmy, i myślenie to jest zakorzenione w historii, ale różnic, które widzimy, patrząc na polityków partii po komunistycznych i posolidarnościowych, nie widać, gdy opisujemy rodaków wskazujących na swoje peerelowskie i/lub solidarnościowe lojalności.

Przyznanie: „jestem człowiekiem Polski Ludowej”, staje się mniej powszechne wraz z oddalaniem się czasów, gdy te dwie lojalności zaciekle rywalizowały. Przeszłość, chociaż ciągle bliska, jednak odpływa. Na atrakcyjności traci również identyfikacja: „jestem ofiarą przemian dokonywanych po 1989 roku”.

Czas zaciera ostrość opozycji: Polska Ludowa – „Solidarność”. Rozmyły się już gospodarcze różnice stanowisk, widoczna jest jeszcze odmienna ocena sposobu sprawowania władzy. Za kilka lat roztargnieni uczniowie będą pytać, czy „Solidarność” powstała wcześniej niż Polska Ludowa.

Autor jest socjologiem młodzieży i religii, pracownikiem Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego

To, jak odpowiadamy na pytanie: „kim jestem”, wiele mówi o nas jako o społeczeństwie. Badanie z przełomu września i października tego roku na reprezentatywnej próbie osób w wieku powyżej 15 lat pokazało, że zapytani: „kim jesteś”, nie umiemy wyjść z cienia Polski Ludowej. 26 proc. osób wybrało dla siebie spośród wielu określenie – „jestem człowiekiem Polski Ludowej”. Po 26 latach od wprowadzenia stanu wojennego, czyli od daty, gdy socjalistyczna Polska pokazała swoją umundurowaną siłę, i 18 latach od chwili, gdy okazało się, że socjalistyczne państwo już nie ma siły, nadal określamy się, wskazując na zdawałoby się zamknięty okres dziejów.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?