Osiągnięcia prezydentury Lecha Kaczyńskiego dla wielu ludzi pozostają sporne. Ocenę wyda historia. Natomiast ocenę urzędu prezydenta Rzeczypospolitej jako opoki polskiej racji stanu już wydał naród, składając hołd tragicznie zmarłej parze prezydenckiej. Królewski pochówek wyznacza każdemu następcy na najwyższym urzędzie miarę, której ten sprosta lub nie.
Nadany w TVP 1 w poniedziałek reportaż dokumentalny „Solidarni 2010” Ewy Stankiewicz przy współpracy Jana Pospieszalskiego zapisuje na gorąco przebudzenie się polskiej tożsamości. Świadkowie wydarzeń odkrywają, że pragną być Polakami, inni zaś tylko to, że mają odwagę mówić o tym publicznie do kamery. Przestają wierzyć zakłamanym mediom. Widzą podobieństwo zgromadzeń ku czci zmarłego prezydenta i reszty ofiar katastrofy do pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II z roku 1979 i Sierpnia rok później.
Trudno przecenić rolę Pospieszalskiego występującego dzisiaj w roli współkreatora polskiej świadomości. Prowadząc od lat w TVP program „Warto rozmawiać”, zdobył zaufanie części opinii publicznej, która przechowała wartości narodowe. Dlatego otwierają się przed nim ludzie wierzący w Polskę, jak i ci dopiero nawracający się na patriotyzm. Czują, że znajdą u niego życzliwe zrozumienie.
W filmie znalazły się wypowiedzi kilkudziesięciu osób z setek tysięcy zgromadzonych. Oczywiście ich wybór był zgodny z zamiarem autorów dokumentu. Czy uprawniony? Nikomu nie wolno zawłaszczać tych tłumów, gdzie byli zwolennicy różnych obozów politycznych. Ale chyba można wyciągać wniosek z dominującego nastroju.
Świadkowie wydarzeń odkrywają, że pragną być Polakami, inni zaś tylko to, że mają odwagę mówić o tym publicznie do kamery