Napieralski chwilowo uratowany

Lider Sojuszu Lewicy prawdopodobnie ocali stanowisko. Ale SLD to nadal partia aparatu. I to nie jest aparat młodych wrażliwych lewicowców

Publikacja: 20.06.2010 22:10

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Jeszcze półtora miesiąca temu zdawało się, że to jego ostatnie miesiące jako szefa SLD. Wystartował z 3 – 4-procentowym poparciem i niewiele wskazywało na to, że zdobędzie dużo więcej. Kilkunastoprocentowy wynik (jeśli w exit polls nie będzie znaczącego błędu) nie jest wielkim sukcesem lewicy, patrząc z historycznej perspektywy, można nawet powiedzieć, że to wynik słaby, ale w roku 2010 niewątpliwie to sukces. Grzegorz Napieralski uratował swoją polityczną pozycję.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/janke/2010/06/20/napieralski-chwilowo-uratowany/] skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Szefa SLD trudno będzie teraz obalić. Nawet jeśli jego przeciwnikami są takie tuzy lewicy, jak Ryszard Kalisz, Katarzyna Piekarska, Wojciech Olejniczak czy Krzysztof Janik. Oraz Aleksander Kwaśniewski i Bartosz Arłukowicz, którzy – formalnie – nie są członkami Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Za to aparat partyjny na pewno jest Napieralskiemu wdzięczny za podciągnięcie wyniku wyborczego o dobrych parę punktów procentowych. Bo oznacza to, że partia w następnych wyborach parlamentarnych i samorządowych ma jakieś szanse. Że może zdobyć sporo miejsc w radach miejskich, sejmikach i parlamencie i próbować wchodzić w koalicje, które przyniosą dalsze stołki do obsadzenia. SLD żyje. Przynajmniej na razie.

Ale czy rzeczywiście Sojusz w obecnym kształcie ma perspektywy? Na przetrwanie może tak, ale będzie to oznaczać raczej wegetację w okolicach 10 procent poparcia. Dopóki nie powstanie nowa formacja lewicowa albo SLD nie otworzy się na nowe środowiska i nie znajdzie nowej formuły i języka politycznego, będzie to ciągle dogorywająca partia rodem z poprzedniej epoki. Nawet z obecnym młodym liderem.

Napieralski miał żywą kampanię, ale jego partia się nie zmieniła. Uzyskał dobry wynik, ale w bardzo specyficznych okolicznościach. SLD to nadal partia aparatu. I to nie jest aparat młodych wrażliwych lewicowców. Ale – co ważne i co jest plusem – to bardzo silny i niezwykle rozbudowany aparat. Niedawno pewien znany polityk Prawa i Sprawiedliwości przekonywał mnie, że Sojusz ma ciągle największy i najsilniejszy aparat ze wszystkich polskich ugrupowań. Najbardziej karny i zdyscyplinowany. Taka struktura to marzenie każdej partii. Tyle że jak na ową strukturę poparcie społeczne dla SLD jest słabiutkie.

Grzegorz Napieralski odniósł sukces, ale jego sytuacja nie jest łatwa. Jeśli zdecyduje się na rzeź wśród opozycjonistów (co może mu pójść nawet dość łatwo, bo aparat pomoże wyciąć niewiernych), to szybko doczeka się próby budowy alternatywnej siły na lewicy. Trudno uwierzyć, by pełen wielkich ambicji Bartosz Arłukowicz tak łatwo odpuścił.

Oczywiście trzeba pamiętać, że wszystkie odpryski SLD czy wcześniej SdRP wegetowały na marginesie i nie odegrały większej roli w życiu politycznym. Budowanie nowego ugrupowania jest też bardzo trudne ze względu na ustawę o finansowaniu partii politycznych. Ale jednocześnie w dobie błyskawicznie budujących się społeczności internetowych i zmian zachodzących w polskim społeczeństwie wszystko jest możliwe.

Wzmocniony Napieralski może jednak wybrać inną drogę: szukania porozumienia z opozycjonistami i z ich pomocą otwierania SLD na nowe środowiska. Na pewno dziś łatwiej mu będzie z nimi rozmawiać, gdyż jest silniejszy niż jeszcze dwa miesiące temu.

Przed Grzegorzem Napieralskim i jego partią stoi jeszcze jeden dylemat. Czy nie należałoby już w tej kadencji parlamentu przejść do politycznej ofensywy i spróbować przebudować parlamentarną scenę? Politycy w ostatnich dniach sporo plotkują o możliwej zmianie koalicji rządzącej. W którą stronę? W każdą. Wszystkie partie odzyskały dziś tak zwaną zdolność koalicyjną.

Wśród rozplotkowanych polityków można usłyszeć i o tym, że po słabym wyniku Waldemara Pawlaka zagrożone wypadnięciem z gry PSL może przejść do opozycji. A wtedy na jego miejsce mógłby wskoczyć SLD. Wicepremier Grzegorz Napieralski? Dla aparatu brzmiałoby to nieźle. Ileż stanowisk do rozdania! Tyle że na krótko.

Jednocześnie mówi się – choć wydaje się to mniej realne - o możliwości powstania koalicji "wszyscy przeciwko Platformie". Także z udziałem SLD.

Jeszcze półtora miesiąca temu zdawało się, że to jego ostatnie miesiące jako szefa SLD. Wystartował z 3 – 4-procentowym poparciem i niewiele wskazywało na to, że zdobędzie dużo więcej. Kilkunastoprocentowy wynik (jeśli w exit polls nie będzie znaczącego błędu) nie jest wielkim sukcesem lewicy, patrząc z historycznej perspektywy, można nawet powiedzieć, że to wynik słaby, ale w roku 2010 niewątpliwie to sukces. Grzegorz Napieralski uratował swoją polityczną pozycję.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?