[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/blog/2010/06/21/mariusz-ziomecki-dobrze-im-tak/]na blogu[/link][/b]
Platforma ma, na co zasłużyła. Zamiast zwycięstwa w pierwszej turze, o którym głośno roił sztab, a nawet (co za nieostrożność!) sam kandydat, partia rządząca dostała kubeł zimnej wody na głowę. Pięcioprocentowa zaledwie przewaga Bronisława Komorowskiego nad Jarosławem Kaczyńskim oznacza, że ten drugi faktycznie może mieć prezydenturę w zasięgu ręki.
[srodtytul]Jak skąpiec w skarbcu [/srodtytul]
Moim zdaniem, i tu chyba różnię się z większością komentatorów, stało się tak w wyniku buntu młodych wyborców Platformy – tych, którzy zapewnili jej miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w 2007 roku. Liczbowe wyniki pokazują wyraźnie, że młodzi, nowocześnie myślący wyborcy przerzucili w pierwszej turze swoje głosy na Grzegorza Napieralskiego.
To właśnie jest te 10 procent głosów, których zabrakło Komorowskiemu, a które niespodziewanie znalazły się na koncie kandydata lewicy. Dlaczego tak zrobili? Moja hipoteza jest oczywista: by dać wyraz złości, frustracji i dezaprobacie, zarówno w stosunku do kampanii prowadzonej przez obie główne partie, pustej i w istocie skandalicznej, która obraziła inteligencję wykształconych obywateli, jak i generalnego bilansu dwuletnich rządów Platformy Obywatelskiej.