W piątek, 18 czerwca, w ostatni dzień przed ciszą wyborczą, "Gazeta Wyborcza" opublikowała sondaż, według którego Bronisław Komorowski miał wygrać już w pierwszej turze. Dwa dni później było wiadomo, że jego przewaga nad Jarosławem Kaczyńskim była zaskakująco niska. Słusznie czy nie – wiele osób odebrało publikację w "GW" jako nieudaną próbę manipulacji nastrojami wyborców. "Gazetę" spotkało za to wiele drwin i krytyki. Piotr Pacewicz tydzień temu odgryzał się "Wiadomościom" TVP: "Kilkakrotnie pokazały naszą piątkową pierwszą stronę z nietrafionym sondażem, sugerując, że to przedwyborcze oszustwo. Telewizja publiczna, bezstronna jak Pospieszalski, poucza "Gazetę" o etyce dziennikarskiej. Paradne".
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/07/05/piotr-gursztyn-z-propagandy-da-sie-wyzyc/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Warto zwrócić uwagę na drugie zdanie z tego cytatu, zwłaszcza że "Gazeta" napisała je tłustym drukiem. Widać, że Pacewicz – jestem pewien, całkowicie szczerze – uważa, iż on i jego tytuł reprezentują obiektywizm i dziennikarską bezstronność.
[srodtytul]Czytelnicy nie powinni wiedzieć[/srodtytul]
To dobre samopoczucie – powtórzmy, odczuwane bez zwątpień – pozwala stale atakować ludzi takich jak wspomniany Pospieszalski, w obowiązkowym połączeniu z Ziemkiewiczem i Wildsteinem, a ostatnio także Lichocką. "Gazetowa" konwencja pisania o tych akurat osobach jest taka, że często nie mają one imion, więc i tu pozostawmy tę formę.