Janke: Krzyż rozgrywany przez PO i PiS

Naprawdę nie jest tak, że po stronie Platformy mamy tylko całe zło, a po stronie PiS stado bezwolnych baranków zapędzanych do zagrody ojca Tadeusza Rydzyka – pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 15.09.2010 19:42

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Mój redakcyjny kolega [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,535222-Wildstein--Operacja--krzyz-.html" "target=_blank]Bronisław Wildstein opisał wydarzenia związane z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu[/link] jako bardzo starannie zaplanowaną i misternie przeprowadzoną akcję wpychania polityków Prawa i Sprawiedliwości w radiomaryjne getto. W jego analizie dostrzegam wiele elementów prawdziwych. Niemniej obraz przedstawiony przez Wildsteina jest jednostronny. Postaram się go uzupełnić.

[srodtytul]Nie tylko ataki [/srodtytul]

Po pierwsze mój redakcyjny kolega zdecydowanie przecenia zdolności Bronisława Komorowskiego i polityczną sprawność Platformy Obywatelskiej. Na podstawie jego tekstu można by dojść do wniosku, że Jarosław Kaczyński za pomocą bardzo dobrej kampanii przed wyborami prezydenckimi zapędził platformersów w kozi róg, a w odpowiedzi uruchomili oni "krzyżową" machinę, by przypomnieć, że PiS to jednak obciach.

Rzecz jasna ani Wildstein, ani ja nie mamy pewności, że to, co powiedział o krzyżu prezydent elekt w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", było tylko chlapnięciem, a nie wyrafinowanym zagraniem obliczonym na wpuszczenie PiS w kanał. Warto jednak zauważyć, że po katastrofie smoleńskiej w działaniach i wypowiedziach Bronisława Komorowskiego wyrafinowania było niewiele. Myślę więc, że jego wypowiedź dla "GW" to – podobnie jak późniejsze zawieszenie w przedziwnych okolicznościach tablicy na Pałacu Prezydenckim – była raczej efektem braku koncepcji i chaosu. Mam raczej wrażenie – choć wiem, że to tylko psychologizowanie – iż obecny prezydent po prostu nie umie sobie poradzić z rodzącym się mitem poprzednika i kompletnie zaskoczony biegiem zdarzeń, wykonuje kolejne niezręczne gesty.

Nie zgadzam się z oceną Wildsteina, że Platforma Obywatelska wygrywała wybory jedynie dzięki brutalnym atakom na PiS. Owszem, masakrowanie i Lecha, i Jarosława Kaczyńskich było i jest ulubionym zajęciem wielu polityków Platformy Obywatelskiej, ale trzeba też zauważyć – i przyznaje to wielu obserwatorów – że partia Donalda Tuska znakomicie odczytała nastroje społeczne w 2007 roku i obiecała ludziom to, o czym wtedy marzyli, czyli lepsze życie. Choć od początku jasne było, że obietnice są nie do zrealizowania, ludzie w nie uwierzyli. Uwierzyli, że cud jest możliwy, jeśli tylko chwycimy się mocno za ręce i bardzo będziemy czegoś chcieli. To był pomysł Platformy na przejęcie rządu dusz wyborców.

[srodtytul]Jedna strona medalu [/srodtytul]

Natomiast najpewniej zgodzimy się z Bronisławem Wildsteinem, iż wspominana już wypowiedź nowego prezydenta i decyzje Bronisława Komorowskiego w sprawie krzyża są kompromitujące, a także, że demonstracja "antykrzyżowa" była haniebnym wydarzeniem. Ale to tylko jedna strona medalu. Bo naprawdę nie jest tak, jak sugeruje mój kolega, że po jednej stronie mamy tylko całe zło, a po drugiej stado bezwolnych baranków zapędzanych do zagrody ojca Tadeusza Rydzyka.

Wildstein pisze: "Zamknięcie PiS w radiomaryjnym skansenie uniemożliwia jego akceptację ze strony większości generalnie umiarkowanych Polaków. Obrona krzyża przed Pałacem Prezydenckim jest udaną kampanią prowadzącą do utożsamienia partii Kaczyńskiego z narodowo-katolickim ekstremum. Wprawdzie to nie PiS krzyż postawił ani nie skrzyknął jego obrońców, ale przy tak zmasowanej propagandzie było jasne, że tylko zdecydowane odcięcie się prezesa Kaczyńskiego i jego partii od ludzi, którzy domagają się godnego uczczenia smoleńskich ofiar, mogłoby przeciąć ten związek. Odcięcie się nie jest możliwe".

Oczywiście, trudno sobie wyobrazić, by Jarosław Kaczyński odciął się od obrońców krzyża, czy jak chce "Gazeta Wyborcza" od tzw. obrońców krzyża (na marginesie: przypomina mi to propagandę stanu wojennego, kiedy słyszałem w "Dzienniku Telewizyjnym" o działaczach tzw. Solidarności). Ale między "odcinaniem się" a podgrzewaniem nastrojów na Krakowskim Przedmieściu jest jeszcze cały arsenał potencjalnych zachowań, z których Prawo i Sprawiedliwość zrezygnowało.

Były natomiast gesty poparcia. Przypomnę – bo nie pamiętał o tym mój kolega – że już 10 lipca wiceprezes PiS Zbigniew Ziobro napisał list do prezydenta elekta z apelem, by krzyża spod pałacu nie zabierać.

Inny przykład: 2 sierpnia, dzień przed tym, kiedy krzyż na mocy porozumienia zawartego miedzy kurią, przedstawicielami harcerzy i Kancelarią Prezydenta, miał zostać przeniesiony do kościoła św. Anny, Prawo i Sprawiedliwości wydało oświadczenie, w którym napisano: "Nie kwestionując prawa urzędu Prezydenta RP do dysponowania Pałacem Namiestnikowskim i przyległymi dziedzińcami, ze zdumieniem i dezaprobatą musimy odnieść się do decyzji, której skutkiem będzie trwałe usunięcie krzyża w związku z rozpoczęciem kadencji Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Powinien on rozumieć historyczny i aktualny kontekst tej sprawy. (…) Powinien też wystrzegać się wszystkiego, co będzie uznane za przejaw małoduszności wobec pamięci o jego wielkim poprzedniku i wszystkich ofiarach smoleńskiej tragedii".

Czy przypadkowo mowa w tym dokumencie nie o "przeniesieniu" tylko o "usunięciu" krzyża? Czy takie oświadczenie miało na celu uspokojenie nastrojów? Trudno w to uwierzyć. Nic dziwnego, że następnego dnia pod pałacem pojawił się tłum ludzi, który nie dopuścił do przeniesienia (czy jak chce PiS – usunięcia) krzyża.

[srodtytul]Podgrzewanie atmosfery[/srodtytul]

Jeśli prezes PiS chciał rozwiązania problemu, nie musiał wcale odcinać się od obrońców krzyża. Może to brzmi naiwnie, ale potrafię sobie nawet wyobrazić sytuację, gdy Kaczyński wraz z obrońcami odprowadzają krzyż do kościoła św. Anny, a następnie rozpoczynają poważną rozmowę o upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej.

Stało się jednak inaczej. Partia Kaczyńskiego nieprzypadkowo wydała oświadczenie, które podgrzało atmosferę. Politycy PiS w prywatnych rozmowach nie ukrywali nawet, że "skoro w inny sposób z tym beznadziejnym rządem nie da się walczyć, to trzeba wyprowadzić ludzi na ulicę".

A Jarosław Kaczyński mówił nie tylko, że krzyża "nie należy usuwać", ale też dawał do zrozumienia, iż jeśli ktoś ma na ten temat inne zdanie, to stoi po drugiej stronie "w różnego rodzaju sporach dotyczących polskiej historii i polskich powiązań", a "każdy, kto twierdzi coś innego, dopuszcza się ciężkiego moralnego nadużycia". To nie były słowa, które łagodziły napięcia wokół krzyża.

Oczywiście możemy się spierać, czy to Platforma wepchnęła bezwolne PiS do politycznego zaułka radykalizmu, czy też Jarosław Kaczyński świadomie postanowił o zaostrzeniu swojego języka. Jakakolwiek zresztą padnie na to pytanie odpowiedź, nie będzie ona korzystna dla prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

[srodtytul]Krzyż daje nadzieję [/srodtytul]

Przechodząc ostatnio Krakowskim Przedmieściem, przymknąłem oczy i przypomniałem sobie tę wspólnotę, ten piękny w swoim skupieniu tłum, który widziałem tu po 10 kwietnia. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem już tylko zimne metalowe barierki odgradzające stojącą tu grupkę ludzi od krzyża i Pałacu Prezydenckiego. I pomyślałem ze złością o politykach: o prezydencie Rzeczypospolitej, o władzach Warszawy. Ale też o liderach PiS, którzy tak chętnie wdali się w tę awanturę.

Tylko krzyż w niczym tu nie zawinił. Wciąż wygląda pięknie. I daje nadzieję.

[ramka]

Pisał w opiniach

[b]Bronisław Wildstein[/b]

[i][link=http://www.rp.pl/artykul/9157,535222-Wildstein--Operacja--krzyz-.html]Operacja krzyż[/link][/i]

Trudno mi uwierzyć, aby działania sprzed Pałacu Prezydenckiego w ogóle nie były planowane przez PO.14 września 2010 r.[/ramka]

Mój redakcyjny kolega [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,535222-Wildstein--Operacja--krzyz-.html" "target=_blank]Bronisław Wildstein opisał wydarzenia związane z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu[/link] jako bardzo starannie zaplanowaną i misternie przeprowadzoną akcję wpychania polityków Prawa i Sprawiedliwości w radiomaryjne getto. W jego analizie dostrzegam wiele elementów prawdziwych. Niemniej obraz przedstawiony przez Wildsteina jest jednostronny. Postaram się go uzupełnić.

[srodtytul]Nie tylko ataki [/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?