Prywatny papież, prywatny Kościół?

Katarzyna Wiśniewska z „Gazety Wyborczej" nauczania Jana Pawła II kompletnie nie zrozumiała. Szkoda, że nie zadała sobie trochę trudu i nie wykonała odrobiny pracy koniecznej dla rzetelnego dziennikarstwa — pisze teolog o. Jarosław Kupczak OP

Publikacja: 16.05.2011 16:16

Prywatny papież, prywatny Kościół?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Artykuł Katarzyny Wiśniewskiej „Serdak z papieża" (Świąteczna Gazeta Wyborcza, 7-8 maja 2011) to lektura konieczna, otwierająca oczy i pouczająca.  Ze zdumieniem przecierałem oczy, bo dawno już nie czytałem tekstu tak przenikniętego żółcią, niechęcią  do polskiego Kościoła, goryczą. Tym bardziej to pouczające, że autorka, specjalizująca się w komentowaniu wydarzeń religijnych, właśnie wróciła z rzymskich uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II.

Nie widzę w tym tekście śladu obiektywnej pracy dziennikarza. Autorka chodzi po Rzymie i rozmawia z Polakami. Zauważa, że wiele pielgrzymek, obok uczestnictwa w uroczystościach rzymskich, połączonych jest ze zwiedzaniem Włoch. „Jakby proboszczowie przeczuwali, że wyniesienie na ołtarze papieża Polaka to niewystarczająca atrakcja". Czy jest coś nagannego w połączeniu pielgrzymki z turystycznym zwiedzaniem znanych miejsc?

Być może autorka tego nie rozumie, ale kosztowny, kilkudniowy wyjazd do Rzymu dla wielu pielgrzymów to będą jedyne  tegoroczne wakacje. Wiele grup pielgrzymich jechało do Rzymu nie samolotem, ale autokarami, busami. Nocowanie we włoskich miastach w sposób naturalny związane było z ich zwiedzaniem, zresztą, to zwiedzanie często dotyczyło sanktuariów i miejsc kultu, do których zmierza każda pielgrzymka jadąca do Włoch: Orvieto, Asyż, Siena, San Giovanni  Rotondo...

„Opakowanie", które dla Jana Pawła II przygotowała pani Wiśniewska w żaden sposób nam nie pomoże w trosce o jego dziedzictwo

Kolejna „dogłębna" analiza Katarzyny Wiśniewskiej kończy się konkluzją: „Fala beatyfikacyjna podtopiła instytucje, które mają zajmować się popularyzacją papieskiego nauczania". Dowodem tej kolejnej porażki polskiego Kościoła jest fakt, że krakowskie Centrum Jana Pawła II przygotowało samochód ciężarowy, którym po parafiach będą podróżować pamiątki po Janie Pawle II.

Gdyby autorka zadała sobie trochę trudu i wykonała odrobinę pracy koniecznej dla rzetelnego dziennikarstwa, dowiedziałaby się, że podróże papieskich pamiątek mają być tłem dla kazań o Janie Pawle II, jak również wykładów i spotkań poświęconych popularyzacji twórczości błogosławionego. Rozumiem jednak, że to nie odpowiadało głównej  tezie artykułu. Jeśli fakty sprzeciwiają się tezie autorki „Gazety Wyborczej", tym gorzej dla faktów.

Jeśli pani Wiśniewska zechce jednak w przyszłości zasięgnąć informacji o tym, co robią instytucje dedykowane popularyzacji papieskiego nauczania, to radzę,  żeby zainteresowała się znakomitą działalnością edukacyjną i wydawniczą, którą prowadzi Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie,  niezwykle zasłużony Instytut Jana Pawła II na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, czy krakowskie instytucje najbliższe autorowi tego tekstu, Ośrodek Badań nad Myślą Jana Pawła II Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i Ośrodek Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II. Karykatura i pastisz, które znajdujemy w artykule pani Wiśniewskiej obrażają wielu ludzi, którzy ciężko pracują w wymienionych i w wielu innych działających w Polsce instytucjach.

O uczciwości autorki świadczy autobiograficzne wyznanie, że nie „była ortodoksyjną katoliczką" i nie żyła według nauk Kościoła. Tym bardziej dziwi zacietrzewienie artykułu, które płynie z przekonania o posiadaniu prawdziwej interpretacji Jana Pawła II i lekceważenie dla tych, którzy w odróżnieniu od niej „odbierają wiarę emocjonalnie". Brak kompetencji i nierzetelność w interpretacji myśli Jana Pawła II przytłacza w omawianym artykule. Dowiadujemy się z artykułu, że „marzeniem Papieża było (...) świadome budowanie przez chrześcijan społeczeństwa obywatelskiego".

Jako autor kilku książek i kilkunastu artykułów naukowych i popularyzatorskich poświęconych myśli Jana Pawła II przyjąłem te słowa w pierwszej chwili z niedowierzaniem i rozbawieniem. Nie trzeba mieć rozległej wiedzy teologicznej, aby wiedzieć, że Karolowi Wojtyle jako biskupowi Krakowa, a później Rzymu,  chodziło przede wszystkim o głoszenie Ewangelii i budowanie Kościoła, wspólnoty wierzących. Rzekomym dowodem na istnienie marzenia o budowaniu społeczeństwa obywatelskiego był papieski „entuzjazm dla Unii Europejskiej".

Tak, Jan Paweł II był zwolennikiem przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, ale równocześnie pod adresem prawodawstwa UE pisał krytycznie i mocno w encyklice Evangelium Vitae i innych swoich tekstach o kulturze śmierci i kulturze aborcyjnej.

„Słuchając dziś ubolewań biskupów nad falą złowrogiego ateizmu płynącego z Europy, domyślam się, że nauczanie Papieża zostało w tym aspekcie w czarodziejski sposób unieważnione. Wielu hierarchom bliżej do prawicowych tęsknot za ''katolicką Polską' niż za nowoczesnym, europejskim społeczeństwem". Nie sądzę, aby nauczanie Jana Pawła II zostało unieważnione, sądzę natomiast, że autorka kompletnie go nie zrozumiała. Jeśli „nowoczesne", europejskie społeczeństwo ma oznaczać brak szacunku dla życia poczętego, redefinicję małżeństwa, tolerancję dla różnych form pogardy dla ludzkiego życia, to nie sądzę, aby takiej nowoczesności pragnął Jan Paweł II. Mówił o tym dużo i wystarczająco wyraźnie.

„Biskupi przemawiają językiem z zamierzchłej komuny, jakby żałowali, że się skończyła, że już nikt do nich nie ucieka w potrzebie, a zamiast się modlić o potomstwo, idzie się do kliniki leczenia niepłodności". Droga Pani Redaktor, chyba Panią bardzo zasmucę, ale nadal wiele małżeństw prosi Boga o dzieci i patrzy na poczęcie dziecka jako na dar Boga. Wiem to jako spowiednik i kapłan. Kardynał Dziwisz wielokrotnie publicznie mówił, że do krakowskiej kurii przychodzi wiele próśb o wstawiennictwo Jana Pawła II w różnych sprawach, zwłaszcza dotyczących szczęśliwego poczęcia i narodzin dzieci, jak również wiele podziękowań za otrzymane łaski. Rozumiem jednak, że te fakty nie pasują do głównej tezy omawianego artykułu.

Skąd ta jednostronność, to lekceważenie dla polskiego Kościoła u stałej komentatorki polskiego życia religijnego? „Dla polskiego Kościoła czas się zatrzymał w miejscu, w którym 'wyszedł' z niego Karol Wojtyła." Tysiące nowych inicjatyw w całej Polsce mają szanse realizować się dzięki katolikom i ich ofiarności: hospicja, domy samotnej matki, wydawnictwa, szkoły, przedszkola katolickie, duszpasterstwa dla wszelkich grup wiekowych i zawodowych, pomoc dla niepełnosprawnych.

Można by długo wyliczać. Wiele z tych inicjatyw obrało za patrona Jana Pawła II; wiele z nich czerpało inspirację i siłę z przykładu i nauczania polskiego Papieża. Ale żeby nie było niedomówień. Ten Kościół to jest właśnie tischnerowski „Kościół schorowanej wyobraźni", który boi się rozumu, zwłaszcza rozumu pani Katarzyny Wiśniewskiej. Czytamy w jej artykule: „Autentyzm Kościoła instytucjonalnego umarł wraz z Janem Pawłem II".

Omawiany artykuł, który jest wyrazem osobistych niechęci autorki, jest szkodliwy. Z racji stopnia dezinformacji i braku obiektywizmu nie służy porozumieniu i rozmowie między Polakami, wierzącymi i niewierzącymi. Obraża polskich pielgrzymów i ich księży, którzy organizowali te wyjazdy. O kardynale Dziwiszu autorka pisze z lekceważeniem z racji relikwii, które krakowski pasterz przywiózł z Rzymu.

Łezka się kręci w oku na wspomnienie tych niezapomnianych, a straconych chwil, kiedy krakowski kardynał był prezentowany przez niektóre środowiska jako przedstawiciel dobrego i otwartego katolicyzmu „łagiewnickiego" w odróżnieniu od złego katolicyzmu „toruńskiego". Jakość argumentacji utrzymuje się w omawianym artykule na stałym poziomie; w przypadku relikwii to są anonimowe, niewybredne drwiny odnalezione w internecie: „relikwie po wampirze", „ciemnogród" ...

Dużo w Polsce mówi się ostatnio o uniemożliwiającym dialog, zbyt ostrym języku, którym prowadzone są polskie spory kulturowe i polityczne. Porozumienie staje się niemożliwe, gdyż nikt nie stara się zrozumieć drugiej strony widząc jej racje zawsze w  krzywym zwierciadle własnych obsesji i lęków. W „Gazecie Wyborczej" często obarcza się PiS i środowisko Radio Maryja odpowiedzialnością za brutalizację języka, brak szacunku dla drugiej strony, niepodejmowanie dialogu z inaczej myślącymi, przemieszanie języka religijnego z politycznym. Artykuł Katarzyny Wiśniewskiej „Papież bez serdaka" jest świetnym przykładem na to, że realna odpowiedzialność za te negatywne zjawiska jest rozłożona inaczej.

Interpretacja myśli Jana Pawła II przedstawiona przez Tomasza Terlikowskiego w jego książce „Rzeczpospolita Papieska" jest zbyta już na początku przez Wiśniewską politycznym argumentem, że służy „obsesji środowisk prawicowych". Basta, wystarczy. PiS i Radio Maryja. Oczywiście, każdy może sobie „wymyślić" swojego Jana Pawła II, jak otwarcie przyznaje się do tego autorka; utkać go z własnych wspomnień uczestnictwa w pielgrzymkach i z fragmentów lektur: „noce w autokarze, świt nad morzem, podsypianie na ławkach... mój prywatny papież". Problem zaczyna się wtedy, gdy „prywatny" Papież i „prywatny" Kościół stają się źródłem niezgody i agresji wobec realnego Jana Pawła II i realnego Kościoła.

Autorka pisze: „Demonstrowanie obojętności wobec Papieża staje się częścią polskiego krajobrazu. (...) sam papież przestał działać, przynajmniej w opakowaniu w jakim podaje go teraz Kościół: w chwale ołtarzy". Przykro mi, ale to „opakowanie", które dla Jana Pawła II przygotowała Katarzyna Wiśniewska w żaden sposób nam nie pomoże w trosce o jego dziedzictwo.

Ojciec dr hab. Jarosław Kupczak jest dominikaninem, profesorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, gdzie kieruje Katedrą Antropologii Teologicznej Wydziału Teologicznego oraz Ośrodkiem Badań nad Myślą Jana Pawła II

Artykuł Katarzyny Wiśniewskiej „Serdak z papieża" (Świąteczna Gazeta Wyborcza, 7-8 maja 2011) to lektura konieczna, otwierająca oczy i pouczająca.  Ze zdumieniem przecierałem oczy, bo dawno już nie czytałem tekstu tak przenikniętego żółcią, niechęcią  do polskiego Kościoła, goryczą. Tym bardziej to pouczające, że autorka, specjalizująca się w komentowaniu wydarzeń religijnych, właśnie wróciła z rzymskich uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?