Artykuł Katarzyny Wiśniewskiej „Serdak z papieża" (Świąteczna Gazeta Wyborcza, 7-8 maja 2011) to lektura konieczna, otwierająca oczy i pouczająca. Ze zdumieniem przecierałem oczy, bo dawno już nie czytałem tekstu tak przenikniętego żółcią, niechęcią do polskiego Kościoła, goryczą. Tym bardziej to pouczające, że autorka, specjalizująca się w komentowaniu wydarzeń religijnych, właśnie wróciła z rzymskich uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II.
Nie widzę w tym tekście śladu obiektywnej pracy dziennikarza. Autorka chodzi po Rzymie i rozmawia z Polakami. Zauważa, że wiele pielgrzymek, obok uczestnictwa w uroczystościach rzymskich, połączonych jest ze zwiedzaniem Włoch. „Jakby proboszczowie przeczuwali, że wyniesienie na ołtarze papieża Polaka to niewystarczająca atrakcja". Czy jest coś nagannego w połączeniu pielgrzymki z turystycznym zwiedzaniem znanych miejsc?
Być może autorka tego nie rozumie, ale kosztowny, kilkudniowy wyjazd do Rzymu dla wielu pielgrzymów to będą jedyne tegoroczne wakacje. Wiele grup pielgrzymich jechało do Rzymu nie samolotem, ale autokarami, busami. Nocowanie we włoskich miastach w sposób naturalny związane było z ich zwiedzaniem, zresztą, to zwiedzanie często dotyczyło sanktuariów i miejsc kultu, do których zmierza każda pielgrzymka jadąca do Włoch: Orvieto, Asyż, Siena, San Giovanni Rotondo...
„Opakowanie", które dla Jana Pawła II przygotowała pani Wiśniewska w żaden sposób nam nie pomoże w trosce o jego dziedzictwo
Kolejna „dogłębna" analiza Katarzyny Wiśniewskiej kończy się konkluzją: „Fala beatyfikacyjna podtopiła instytucje, które mają zajmować się popularyzacją papieskiego nauczania". Dowodem tej kolejnej porażki polskiego Kościoła jest fakt, że krakowskie Centrum Jana Pawła II przygotowało samochód ciężarowy, którym po parafiach będą podróżować pamiątki po Janie Pawle II.