Subotnik Ziemkiewicza o artykule Janiny Paradowskiej

Subotnik Ziemkiewicza

Aktualizacja: 04.06.2011 13:33 Publikacja: 04.06.2011 13:21

Rafał Ziemkiewicz

Rafał Ziemkiewicz

Foto: Fotorzepa, Tom Tomasz Jodłowski

Artykuł Janiny Paradowskiej o potędze prawicy, zamieszczony w najnowszej „Polityce", został już przez niektórych kolegów odnotowany. Ale i ja zwrócę na niego uwagę, bo już przy pierwszych akapitach jakoś odruchowo zaczyna człowiek nucić za Fredzią Mercury „we are the champions, we are the champions... of the world!" PiS ? czyli w języku Janiny Paradowskiej i jej środowiska wszyscy, którzy nie należą do „dobrego towarzystwa", czy może raczej „dobrej ferajny" ? to potężna armia. Nie tylko partia „najlepiej zorganizowana, najbardziej nowoczesna w swej formule działania", ale też rzesza ekspertów, publicystów, twórców, blogerów i niezwykle aktywnych sympatyków, zapełniających sale projekcyjne i wykupujących nakłady.

A tak konkretnie? Tak konkretnie to wymienia autorka „Rzeczpospolitą", która co prawda „drukuje też autorów krytycznych wobec PiS", ale „to nie oni nadają ton" ? a więc nie jest bezstronna, a jedynie „stara się zachować pozory pluralizmu". Ach, jakże własny jęzor potrafi człowieka obnażyć! Trudno to było wyrazić dobitniej: gdyby w „Rzeczpospolitej" Tomasz Wołek czy Halina Flis Kuczyńska nie byli tylko dopuszczani do wymiany argumentów na równych prawach z innymi, gdyby „nadawali ton", to byłoby, w rozumieniu salonów, bezstronnością i pluralizmem prawdziwym. Ale skoro opcja „krytyczna wobec PiS" (też ładne określenie, prawda? O ileż to lepiej brzmi, „krytyczni wobec opozycji", niż po prostu prorządowi) nie jest dominującą, nie nadaje tonu, to nie bezstronność, nie pluralizm, a tylko jego pozory.

No więc „starająca się zachować pozory pluralizmu" „Rzeczpospolita", do tego „Uważam Rze", i „Gazeta Polska". Może da się tu jeszcze dodać nie wspomniane przez Paradowską media Ojca Rydzyka, choć zawsze o nich w „Polityce" i „Wyborczej" czytałem, że są mediami niszowymi i adresowanymi do grup społecznych „wymierających"; ale już nie „Gościa Niedzielnego" czy „Niedzielę", które zajmują się innymi sprawami i od politycznego sporu trzymają z daleka.

Więc oto tych kilka tytułów ? przyjmę kryterium Paradowskiej ? bardziej krytycznych wobec obozu władzy, niż wobec PiS, już stanowi wystarczającą potęgę, by zrównoważyć całą resztę!  I „Politykę", i „Newsweek", i „Wprost", o „Przekroju", „Przeglądzie" czy „Tygodniku Powszechnym" już nie wspomnę, by się nie natrząsać. Doprawdy, nieodparcie przypominają przestrogi Paradowskiej pamiętne słowa z „Rycerzy" śp. Andrzeja Waligórskiego: „jakże tu walczyć z Bogusławem, skoro on sam jeden, a nas jeno trzech!"

Bo przecież jeśli nawet na rynku dzienników i tygodników można wskazać aż po dwa tytuły, w których „to nie oni nadają ton", to nie sposób wskazać ani jednej takiej telewizji informacyjnej, ani jednego informacyjnego radia. Krótkie pasma publicystyczne w Radiu Maryja i Telewizji Trwam, których 80 proc. ramówki wypełniają treści religijne i muzyka sacro-polo, muszą równoważyć nie tylko TVN-24 i Tok FM, ale i „główny" TVN, i Radio Zet, i RMF, i całkowicie już „odzyskane" dla III RP media publiczne, z TVP Info, z radiową „Jedynką" i „Trójką". I nawet, konstatuje Paradowska, „przetrzebienie pisowskich kadr w telewizji nie jest specjalnym uszczerbkiem", bo „pisowcy" zupełnie poza całym systemem produkują filmy, dodają je do swoich gazet i „w ten sposób powstał wielki, propagandowy drugi obieg".

Inny podany przez nią przykład: „z okazji pięciodniowej konferencji »Polska ? Wielki Projekt« znów głośno było o Instytucie Sobieskiego, który te obrady 700 osób ze sfery nauki i kultury zorganizował". Już rozumiemy, że jeden think-tank „chociaż formalnie nie jest związany z PiS" stwarza wystarczającą przeciwwagę na eksperckim rynku dla wszystkich tych Fundacji Batorego, CASE, FOR-u, Adenauera i tak dalej i tym podobne, ale jest tu jeszcze inny ciekawy wątek. Co to znaczy, że o konferencji „było głośno"? Przecież w tygodniku „Polityka" nie poświęcono jej bodaj ani słowa, poza notką w redakcyjnej rubryce absurdów „polityka i obyczaje". W „Gazecie Wyborczej" też nie. TVN nie transmitował, nie zaprosił nawet organizatorów do studia. Publiczna też ani dudu. Mówiąc prosto, wszystkie media „krytyczne wobec PiS" konferencję starannie przemilczały, by nie odchodzić od przyjętej linii, że PiS, jakkolwiek i cokolwiek ma to znaczyć, o niczym poza Smoleńskiem nie mówi i nic do powiedzenia nie ma.

Dotąd obowiązywała zasada, że jak o czymś nie napiszą u Michnika i Baczyńskiego, to tego nie ma. Nie ma! A tu „było głośno". Ależ się pozmieniało, i to zupełnie nie wiadomo kiedy!

I cóż, ja się nie mogę z Paradowską nie zgodzić, bo sam właśnie dostałem dowód... może nie powinienem o tym pisać, bo zabrzmi zbyt chełpliwie? A, co tam: „Wówczas Kmicic wziął się w boki i począł się chełpić straszliwie. Cóż, panie Kuklinowski ? rzekł ? kto lepszy? Toż twój obóz o strzelenie z łuku, twój tysiąc złodziejów na zawołanie, toż twój jenerał szwedzki opodal, a ty na tej samej belce wisisz, na której mnie chciałeś przypiekać!" W dzisiejszym numerze znajdą Państwo spis księgarskich bestsellerów maja. Żadnej redakcyjnej uznaniowości, po prostu czysta, goła sprzedaż egzemplarzowa, zliczona z danych głównych hurtowni. Na siódmym miejscu ? mój „Zgred". Najwyżej w zestawieniu umieszczona książka polska, przegrał tylko z Marylin Monroe, Zafonem, fantasy, thrillerem etc. Chociaż mógł się dowiedzieć o nim tylko ten, kto czyta „Uważam Rze", „Gazetę Polską" i mój blog.

Szukam wzrokiem, gdzie książki, które w tym samym czasie, często jeszcze przed premierą, promowane były peanami we wszystkich bliskich władzy tygodnikach i gazetach, wywiadami w „Vivie" i innych pismach kobiecych (a, dobrze że wspomniałem ? jeszcze jeden osobny, potężny segment medialnego przekazu w którym mowy nie ma, by ktokolwiek nie będący „krytyczny wobec PiS" został przedstawiony jako glamour) w telewizjach i na bilbordach. Gdzie są? W każdym razie nie w pierwszej trzydziestce.

No, faktycznie. „Drugi obieg" pokazał swą promocyjną siłę. „We are The champions, we are the champions"...

Trudno mi w takiej sytuacji nie uwierzyć, gdy czytam w „Tygodniku Powszechnym", który raczył poświęcić unaocznieniu całej obłudy i ohydy mego „gazetowego bandytyzmu" bite półtorej kolumny: „Ziemkiewicz, wbrew temu, jak chciałby być widziany, nie należy do uciskanej mniejszości. Wprawdzie od początku kariery publicystycznej ustawia się w pozycji tego, którego biją, lżą i wdeptują w ziemię, ale jednocześnie od lat znajduje się w centrum uwagi polskiej opinii publicznej jako radykalna przeciwwaga dla dyskursu »Gazety Wyborczej«, jego pozycja zaś zdaje się niezagrożona..."

Ach! A ja, durny, myślałem w swej fałszywej skromności, że kudy mi tam w pojedynkę do tych dywizji autorytetów, profesorów, noblistów i laureatów innych tam oskarów, do tych arbitrów elegancji i etyki za pan brat ze wszystkim Oxfordami i Harvardami. To nie taki mesjasz, oberguru jak Michnik, nie Smolary i Bartoszewscy, to ja, wedle „Tygodnika Powszechnego" jestem w centrum debaty, sam jeden jedyny dla nich wszystkich i ich „dyskursu" tworząc radykalną przeciwwagę! Wydawało mi się, zakompleksionemu wieśniakowi, że na te wszystkie „ogromne wojska, bitne generały, policje tajne, widne i dwu-płciowe", na całą potęgę „Agory" i ITI, na rządzącą Partię z jej europejskim sojusznikiem rzucam się z garstką innych desperatów niczym nastoletni powstaniec z butelką benzyny na „Tygrysa".

A to zupełnie inaczej. To potężny Ziemkiewicz, wstrętny oczywiście i okropny, ale ogromny, siedzi pośrodku debaty publicznej niczym King Kong na wieżycy Empire State Building, a owi wszyscy niby tacy wielcy gwiazdorzy salonu są jak te malutkie, dwupłatowe samolociki, usiłujące ze swych marnych cekaemików zadrasnąć jego grubą skórę, bez powodzenia oczywiście, a King Kong Ziemkiewicz tylko jednego po drugim, potężnym łapskiem ? trach, trach, trach, aż tylko łupiny lecą jak z fistaszka...

Bóg zapłać, księże redaktorze seniorze i cała ekipo, od tygodnia czytam sobie te zdania każdego wieczora, więc i żona jest wam za nie bardzo zobowiązana... Nie wiem doprawdy jak się „Tygodnikowi" odwdzięczę. Kupię chyba cała paczkę i roześlę na własny koszt do całego piątkowego politbiura z Tok FM i wszystkich innych, którzy tak bezsilnie kpili, że na okładce „Zgreda" napisano o autorze „najlepszy polski publicysta". No, a co?

Dobrze, pożartowaliśmy sobie, to na koniec coś poważnie. Pewnie, że nie najlepszy. Nie ma „najlepszego" publicysty, jak nie ma najlepszego poety czy pisarza, bo to nie sport, gdzie można zmierzyć wynik w centymetrach czy sekundach, i wskazać kolejność na mecie fotokomórką, ostatecznie i jednoznacznie. Pewnie, powinien był wydawca napisać „jeden z najlepszych", ale wtedy by się nie zmieściło, poza tym, taka jest przecież konwencja okładkowego „blurba", że się w nim cokolwiek przesadza.

Rzecz w czym innym. Wcale nie „najlepszy"? Zgoda, nie upieram się. To kto w takim razie lepszy, proszę wymienić. Łysiak? Może. Wildstein? Może. Semka, Zaremba, Karnowski, Sakiewicz, kogo tam jeszcze z kręgów opozycyjnego dziennikarstwa nie wymieniłem? – jak najbardziej możliwe.

Ale przecież nikt spoza tego grona, nikt z waszego salonu, bredzącego o pochodniach i „fakelzugach", o „smoleńskiej herezji" i licytującego się w lizusostwie.

Otóż, tak zupełnie poważnie ? to naprawdę łatwe być od was wszystkich razem wziętych w pojedynkę lepszym, jednym tytułem równoważyć „dyskurs" całych wielkich koncernów medialnych. I nie widzę wcale w swym powodzeniu szczególnej osobistej zasługi, może poza jednym, raz na zawsze przyjętym w życiu wyborem.

Co się będę rozgadywał, gdy wystarczy cytat. Jest taki wiersz Mariana Hemara, gdzie się zwracał do swych byłych przyjaciół, służących wtedy Bierutowi i Stalinowi. Oczywiście, nie bierzmy tego wiersza dosłownie, bo mówimy nie o satyrze i poezji, ale o dziennikarstwie, a i despotyzm, z którym mamy do czynienia, bliższy raczej Mussoliniemu niż Stalinowi ? no, ale w zasadzie, w tym, co istotne, wiersz mówi właśnie o tej sytuacji. Pani redaktor, panowie, to do was się między innymi Marian Hemar zwraca, posłuchajcie:

Ludzie ? nie bądźcie dziecinni!


Ja satyryk nie lepszy, nie gorszy niż inni


Gdy mój wiersz rwie z kopyta, a wasz na pysk pada ?


To nie moja zasługa ani wasza wada.


Gdy mój wiersz wasze wiersze w proch i pył rozpieprza ?


Ja nie lepszy poeta. MOJA SPRAWA LEPSZA!


Moja sprawa jest sprawą satyry od wieków


Od zarania poezji, od Rzymian, od Greków,


Od pierwszych heksametrów i zwrotek, i zwrotów,


Które zawsze godziły w przemoc i despotów


Które nigdy nie stały po tyrana stronie


Przeciwko człowiekowi, lecz zawsze w obronie


Wolności! To nie talent, nie biegłość, nie zdolność


Rodzi trafną satyrę, lecz wojna ? o wolność.


Wolność słowa i wiary, żartu i sumienia ?


To jest sprawa, co w ręku pisarza przemienia


Pióro gęste ? w miecz ostry. W tym jest jego biegłość


Gdy ostrzem pióra pisze słowo „niepodległość"


Ilekroć ostrzem pióra godzi w pierś tyrana


Nietrudna jego sztuka, tryumfem rozgrzana


Zwycięska, gdy tyrana aż do krwi ubodła


Wasza satyra zła ? bo wasza sprawa podła.


Na nic talent poety, gdy on w takiej roli,


Że jest obrońcą gwałtu, lokajem niewoli


Kiedy on barbarzyncy pisze panegiryk ?


Szubrawa jego sprawa. I żaden satyryk


Nigdy na niej nie rośnie i żaden nie wyrósł...


...


Nie dziwota, że wszyscy, choć palec wysysać


Nie macie o czym gadać ani o czym pisać!


Ot, cała sprawa...

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?