Oto na łamach "Gazety Wyborczej" redaktor Katarzyna Wiśniewska, oddelegowana przez redakcję z Czerskiej na odcinek kościelny, zajęła się masowymi i często poruszającymi protestami przeciwko promocji na antenie telewizji publicznej zadeklarowanego i wulgarnego satanisty Adama Darskiego Nergala.
O tej postaci napisano ostatnio sporo, więc ograniczę się do jednego cytatu. "Żryjcie to gówno" – wołał Nergal ze sceny, rzucając publiczności porwaną własnoręcznie na strzępki Biblię. No dobrze, jeszcze jeden: "Chrześcijanie do lwów" – brzmi tytuł jednej z jego piosenek.
Ale dla Katarzyny Wiśniewskiej liczy się co innego: "tak się składa, że jednym z naszych najlepszych towarów eksportowych jest... Behemoth" – zauważa, choć jako żywo do tej pory za ów towar eksportowy na łamach "Wyborczej" uważano polską odporność na kryzys i młodą siłę roboczą. Ale jak widać, jest inaczej. Stąd wniosek prosty: "Za granicą zespół Nergala odnosi gigantyczne sukcesy. Może warto być dumnym z czegoś innego niż rodzimego katolicyzmu i patriotyzmu".
Czyżby Katarzyna Wiśniewska uważała, że Polacy, a wśród nich także i księża, powinni być dumni z satanisty? Może wręcz powinno się cytować jego teksty podczas kazań?
Teraz na serio: nakazywanie polskim katolikom, by byli dumni z popularności bluźnierstw, to po prostu kolejne szyderstwo. Delikatna perswazja wobec Kościoła, jaką do tej pory często posługiwała się "Wyborcza", przechodzi w mniej subtelną zachętę do tolerancji satanizmu, a nawoływania, by katolicy byli jeszcze bardziej otwarci, w namowy, by bez protestu akceptowali najgorsze bluźnierstwa przeciw własnej wierze.