Po płaskich czarno-białych wizerunkach Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego, a zwłaszcza Grzegorza Napieralskiego, miałem już wyłączyć telewizor, kiedy na ekranie pojawiła się jak żywa Miss Polonia '92. „Widzę, że ma więcej luzu przed kamerą" – zauważyła Ewa Wachowicz, b. rzecznik rządu Waldemara Pawlaka o swoim b. szefie.

To niemożliwe, Pawlak może mieć przed kamerą wszystkiego więcej, z wyjątkiem luzu – polemizowałem z całkiem, całkiem b. rzecznik. W sukurs przyszedł mi bliski współpracownik Pawlaka: „Wielu z nas próbowało z niego zrobić bardziej dowcipnego, takiego bardziej na luzie, żeby spełniał oczekiwania współczesnych mediów. No, raz idzie lepiej, raz gorzej – przyznał Stanisław Żelichowski.

Jeśli koledzy mówią, że z prezesem idzie gorzej, to byli koledzy jak Janusz Wojciechowski leją wicepremiera sztachetami: „Stracił swoją chłopskość. To jest największą wadą Waldemara Pawlaka. A jego zaletą było to, że był takim twardym chłopskim politykiem kiedyś".  Kiedyś, czyli wtedy, gdy Wojciechowski był w PSL. Dziś realizuje linię nowej partii wytyczoną przez rzecznika Adama Hofmana, że te chłopy zbaranieli i zdziczeli. Ale europoseł ciągle wie, co w PSL piszczy: „Jest problem, czy Pawlak ma być prezesem wiecznym, czy tylko dożywotnim". Tylko w jednej partii w Polsce nie ma z tym problemu, bo prezes jest na wieki wieków.

Panie Waldku, pan się nie boi, chłopi też mogą mieć tablety.