Żyć trzeba uczciwie, nie pyskować i ruki pa szwam. Centralne Organy Miłości (w skrócie CBA) postanowiły się wichrzycielami zająć i prześwietlić.
Znając modus operandi Partii Miłości, skończy się to pewnie delegalizacją papryki i chemiczną kastracją jej uprawców, nie mylić z oprawcami. W ciut dalszej perspektywie przewidywane są liczne protesty rolników pod hasłem: "Platformo, wy wszarze, obalą was paprykarze!", ale demonstranci będą z oczywistych powodów śpiewać raczej cienko.
Animowany przez "Gazetę Polską" Ruch Wolna Papryka będzie gromadził ludzi starszych, gorzej wykształconych, z mniejszych ośrodków, z rozrzewnieniem wspominających staropolskie leczo. Organy Miłości schwytają kuzyna asystenta posła PiS, u którego znaleziona zostanie nielegalna substancja. Ekspertyza przeprowadzona przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne wykaże jednak, iż był to nieznajdujący się na liście substancji zakazanych pomidor. Niestety, na wyniki badania próbki B trzeba będzie czekać pół roku, w tym czasie zaś podejrzany zostanie już poddany kuracji kastracyjnej, a faszystowskie ugrupowanie, z którym był powiązany – zdelegalizowane.
Nieśmiałe protesty ambasady Węgier spotkają się z odporem zdrowego, za przeproszeniem, jądra narodu. Znana działaczka młodzieżowa Dominika Weranda (przed zmianą płci występująca jako Dominik T.) zwoła na Facebooku serię wieczornych protestów przed Węgierskim Ośrodkiem Kultury pod hasłem "Pieprzyć paprykę". Oburzeni postawą obcego państwa wegetarianie wydadzą odezwę "Warzywa tak, wypaczenia nie", a Robert Makłowicz posypie głowę pieprzem i przeprosi za swe odchylenie madziarsko-nacjonalistyczne.
Kiedy w 2028 roku po wygranych przez Paprykę i Sprawiedliwość wyborach zakończone śledztwo bezspornie wykaże, że część paprykarzy we wniosku o odszkodowanie rzeczywiście zawyżyła ilość tuneli foliowych z papryką, zapanuje powszechna konsternacja. Wyjście z sytuacji znajdzie dopiero 79-letni premier.