Znany rosyjski publicysta, komentator państwowej agencji RIA "Nowosti" Dymitr Babicz zachwyca się polskim protestem przeciw ograniczaniu nauczania historii w szkole średniej. Stwierdza, że również w Rosji tak historię, jak i inne przedmioty humanistyczne okrawa się coraz bardziej, i opór Polaków stawia Rosjanom za wzór.
"Ludzi wzburzyło to, że warszawscy urzędnicy zdecydowali połączyć w starszych klasach historię z wiedzą o społeczeństwie, jednocześnie eliminując z programu wartości wyższe - Ojczyznę, ofiarność i bohaterstwo" - napisał Babicz. "Cel - uczynić naukę lżejszą i rozrywkową, a przy okazji zaoszczędzić budżetowe pieniądze. Znany obraz. Wszystko jak u nas - oprócz następstw".
Rosyjski autor stwierdza, że w jego kraju następująca również i tam, jak to określa, "debilizacja" szkolnej historii wywołuje tylko pojedyncze narzekania, co najwyżej odosobnione głosy sprzeciwu w Dumie. Natomiast "w Polsce ta "infantylizacja przeszłości" (wyrażenie przeciwnego reformie profesora Andrzeja Nowaka) pociągnęła za sobą prawdziwą sztafetę głodówek..."
Plater i Kosmodemjanskaja
"W efekcie prezydent Komorowski był po prostu zmuszony spotkać się w jednej sali z obiema stronami - przedstawicielami protestujących i kierownictwem resortu edukacji. Prezydent wyszedł na spotkanie wzburzonym konserwatystom" - pisze Babicz i, w sposób nieco nieoczekiwany dla polskiego czytelnika stwierdza, że w Polsce "protestującym udało się obronić polskich odpowiedników naszych Aleksandra Matrosowa i Zoi Kosmodemjanskiej (radzieckich bohaterów Wojny Ojczyźnianej - PS)".
Porównanie to rosyjski autor opiera na fakcie, iż jak pisze legendy polskich narodowych bohaterów - tak jak bohaterów radzieckich - nie zawsze są w pełni zgodne z prawdą, bo "pamięć polskich poetów romantycznych, tak jak i pamięć radzieckich propagandystów, bywała wybiórcza".