Kościelniak: Masowa edukacja się opłaca

Problemem naszego szkolnictwa wyższego jest brak jasnego podziału studiów na zawodowe i te kształcące do dalszej nauki – twierdzi wykładowca akademicki

Aktualizacja: 10.10.2012 00:02 Publikacja: 10.10.2012 00:02

Kościelniak: Masowa edukacja się opłaca

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Red

Ideał elitarnego szkolnictwa wyższego, którego prof. Nalaskowski poszukuje („Rz", 1.10.2012) nigdzie nie istnieje. Ale czy rzeczywiście to masowość kształcenia jest przyczyną jego słabej jakości?

Przypatrując się corocznym badaniom wykonanym przez OECD, wyraźnie widać, że kraje wysoko rozwinięte mają współczynnik scholaryzacji w szkolnictwie wyższym na poziomie około 30 proc. Kształcenie masowe ma miejsce w gospodarczych potęgach, największe w Finlandii, bo powyżej 40 proc. Jesteśmy zatem w dobrym gronie.

Kształcenie niewielkiej części społeczeństwa – zawieszając tutaj pojęcie „elitarne" – pojawia się w krajach rozwijających się. Problem w tym, że tam popyt na dostęp do wiedzy jest bardzo duży, co rodzi niebezpieczeństwo ręcznego sterowania dostępem do tego rzadkiego dobra. Taki system istniał w PRL, gdzie współczynnik ten wynosił mniej niż 10 proc.

Edukacja masowa (przy wszystkich jej minusach) się opłaca. Dla wielu jest jedyną szansą na uzyskanie – choćby w minimalnym zakresie – jakiejś wiedzy. Nawet na najsłabszych uczelniach znajdą się ludzie, którzy z tej wiedzy skorzystają.

Polski boom edukacyjny dowodzi, że dla Polaków edukacja pozostaje warunkiem sine qua non wejścia do klasy średniej, a przynajmniej jest drogą do poprawienia sobie bytu. I nie jest to błędna intuicja, ludzie bez wyższego wykształcenia zarabiają mniej niż ci, którzy je uzyskali. Polski boom edukacyjny był procesem oddolnym. To kandydaci i ich rodziny chcą się kształcić, ponosząc często ogromne koszty.

Zresztą problem ten za chwilę sam się rozwiąże, fale niżu demograficznego zapewne przyczynią się do zamknięcia wielu uczelni.

Natomiast problemem naszego szkolnictwa wyższego jest brak jasnego podziału studiów na zawodowe i te kształcące do dalszej nauki, a także brak zróżnicowania oferty. Tam, gdzie ją osiągnięto – np. w jednej z państwowych szkół zawodowych kształcących na kierunku technika lotnicza czy studiach związanych z rolnictwem – absolwenci nie mają specjalnych kłopotów ze znalezieniem pracy.

Warto jeszcze zapytać, czy masowość wyklucza elitaryzm? Choć nie jest to łatwe, to jednak w masowym systemie możliwe jest tworzenie wysp kształcących elitarnie. Przecież to w gestii wydziałów leży przyjmowanie najlepszych studentów, określanie limitów progów przyjęć na studia czy też ustalenie wymagań od studenta. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby najlepsze wydziały tworzyły swoje elitarne programy doktoranckie.

Profesor Nalaskowski ma rację, że uśredniony kandydat na studia humanistyczne prezentuje dziś bardzo słaby poziom. Jednak pro domo sua – a z jaką wiedzą nasi absolwenci wychodzą z uczelni? Czy nam, wykładowcom, udało się ich zafascynować, przekonać, że warto podjąć wysiłek? Wreszcie, ilu z narzekających na jakość studiów powiedziało „dość" i z powodu niemocy wpływu na studentów zdecydowało się zrezygnować z prowadzonych zajęć?

Wbrew tezom prof. Nalaskowskiego przedmioty teoretyczne na kierunkach niehumanistycznych mają się dobrze: prawie wszędzie są filozofia, logika, etyka czy socjologia. Czy nie jest to nasza wina, wykładowców, że przedmioty ogólnorozwojowe są traktowane przez studentów jak zło konieczne?

Jakiej wizji uniwersytetu potrzebujemy dzisiaj? Nie sposób chyba utrzymać koncepcji Kazimierza Twardowskiego z jego wykładu „O dostojeństwie uniwersytetu", postulującego dystans instytucji wiedzy wobec świata albo chcącego widzieć w teorii główną determinantę kształcenia. Jednocześnie należy bronić się przed traktowaniem uniwersytetu jak przedsiębiorstwa. Niestety, mamy problem z zachowaniem odpowiednich proporcji, czego ostatnim kuriozalnym przykładem jest zatrudnienie w jednej z uczelni Kasi Tusk w charakterze wykładowcy.

Zamiast jednak tęsknić za „niegdysiejszymi śniegami", warto pomyśleć, w jaki sposób uczelnie mogą stać się awangardą innowacyjnej zmiany.

Autor jest adiunktem w Instytucie Kulturoznawstwa UAM, ekspertem Instytutu Obywatelskiego, think tanku Platformy Obywatelskiej

W opiniach

Aleksander Nalaskowski

Masowa edukacja degeneruje

1 października 2012

Ideał elitarnego szkolnictwa wyższego, którego prof. Nalaskowski poszukuje („Rz", 1.10.2012) nigdzie nie istnieje. Ale czy rzeczywiście to masowość kształcenia jest przyczyną jego słabej jakości?

Przypatrując się corocznym badaniom wykonanym przez OECD, wyraźnie widać, że kraje wysoko rozwinięte mają współczynnik scholaryzacji w szkolnictwie wyższym na poziomie około 30 proc. Kształcenie masowe ma miejsce w gospodarczych potęgach, największe w Finlandii, bo powyżej 40 proc. Jesteśmy zatem w dobrym gronie.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?