Sprawa Rokity nie daje mi spokoju. A dokładniej to, na czym, jak się wydaje, stanęło po całej awanturze. Dla jednych komornicza egzekucja na dochodach byłego posła jest kolejnym dowodem na to, że wciąż tkwimy w chorym świecie „układu”, gdzie byli milicjanci, prokuratorzy i sędziowie wspierają się w potrzebie i jedyną osobą dotkliwie ukaraną w związku z peerelowskimi zbrodniami okazuje się niepokorny eksopozycjonista.
Dla drugich dramat Jana Marii Rokity to triumf prawa nad agresją i rozbuchaną polityką. I nauczka nie tylko dla zarozumiałego byłego „premiera z Krakowa”, ale też dla innych harcowników: trzeba uważać na to, co się wygaduje. Jeśli ktoś publicznie stawia komuś zarzuty największego kalibru i przegrywa sprawę o zniesławienie, musi ponieść konsekwencje.
Zaślepiony pychą
Mam problemy z obu tymi stanowiskami. Są stereotypowe – winny – niewinny – i prowadzą do ogólnikowych wniosków. Jednocześnie uwadze opinii umyka absolutnie kluczowa, moim zdaniem, kwestia wysokości wymierzonej przez sąd kary za wypowiedź. Uważam tę karę za skandaliczną i niebezpieczną dla porządku demokratycznego. Jest bowiem drakońska, a jej dotkliwość została zakamuflowana.
Nakaz zamieszczania sprostowań w wielkich mediach ogólnokrajowych – w tym wypadku idzie o rozgłośnie Radio Zet i Tok FM oraz gazetę „Dziennik” (dziś DGP) – brzmi niewinnie dla laika. W praktyce taki wyrok oznacza koszty idące w setki tysięcy złotych. Rokita próbował zwrócić uwagę na tę właśnie okoliczność, ale zrobił to w charakterystyczny dla siebie, pełen patosu sposób – nieco pokrętnie i nie do końca zręcznie, co zostało skwapliwie wykorzystane przeciw niemu.
Tymczasem nie ma się z czego śmiać ani czym cieszyć. Takie wyroki jak wymierzony Rokicie zapadają często, co poświadczą coraz liczniejsi politycy – od razu przychodzą na myśl przykłady Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobry – oraz właściciele mediów. Kiedy w sporach o słowa – choćby najbardziej raniące, jednak tylko słowa – zapadają wyroki równoważne śmierci ekonomicznej oskarżonego obywatela, coś jest grubo nie w porządku.