Davies i góralska furka

„Myślę, że żałoba nie powinna być związana z triumfalizmem i samozadowoleniem (...) zbliżamy się chyba do tego momentu, kiedy te obchody powinny mieć swój naturalny kres” - powiedział Norman Davies w Radiu Tok FM Polakom około godziny „W”.

Publikacja: 03.08.2013 14:51

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

To był zwykły, nudziarski film, jakich dla triumfalnej chwały co najmniej ze dwadzieścia tysięcy rocznie kręci się na Wyspach. W roli głównej występował jeden z nieskończonej liczby wygadanych łgarzy w muszkach, pod których wizerunkiem umieszcza się miano biografa królowej. Dzięki takim filmom rewelacyjnie sprzedają się lśniące kubki z kalkomanią w uśmiechniętego Karola, w Dajanę zaszczutą przez paparazzich, gdy skryła się przed światem z najnowszym najukochańszym w najmodniejszym kurorcie, oraz wiele wzruszających gadżetów dla ludzi nietrudnych do uszczęśliwienia. Kicze przez pokolenia psują smak i straszą w serwantkach, ale przynoszą więcej dochodu, niż Lady Gaga, choć przy bliźniaczym podobieństwie Gagi do kobiet z portretów Picassa, tak jak w przypadku dynastycznych gadżetów, jakakolwiek kwota byłaby już cudem gospodarczym.

Głupota mas to najlepszy przemysł, nieoceniona sprawa. Pewien gatunek ludu zawsze będzie gotów z narażeniem życia czyhać na ujrzenie fragmentu różowego kapelusza przystrojonego nylonowym kwieciem i chłonąć wiedzę na temat cementowej konsystencji lakieru do siwych loczków. Zza szkła portretu rodzinnego z monarchinią, której spódnice obwiesza się ciężarkami, by majestat nie doznał uszczerbku, udało się raz wyrwać królewskiemu małżonkowi. Niczym birbant na kawalerskim wieczorku, palnął on przy dziennikarzach, że jego żona często - cytuję - „jak stara kobyła” umila mu pobyt w sypialni. Właściwie, wprost nazwał to, co jest nam znane z ceperskich wypraw turystycznych furką nad Morskie Oko, gdy dajemy zarobić zmordowanej góralskiej szkapie na wiązkę siana.

Biograf królowej już na początku filmu powiedział zdanie, które miało brzmieć jak pochwała. - Królowa z zasady nie wygłasza przemówień, prawie się nie odzywa publicznie i dlatego poddani ją kochają – rzekł coś w tym sensie. Gadał dalej jak najęty, nie było więc wątpliwości, że sama bohaterka będzie majaczyć w oddali, a wywiadu z królową to on nie dostąpił. – Ludzie mogą, dzięki temu, przenieść swoje projekcje na królową - kręcił.

Przypomniałam sobie jego film, gdy usłyszałam, co Norman Davies ma do powiedzenia powstańcom warszawskim, i w ogóle Polakom. Zapragnęłam poprosić wybitnego znawcę naszej historii, żeby wziął przykład z obyczajów swojej władczyni, a przede wszystkim dobrze się wyspał. Rolę szkapy znad Morskiego Oka niechby pozostawił tej poczciwej góralce, bo kobyła także musi z czegoś żyć. Ma swój, koński z natury, żołądek, a koń pod górkę łatwego życia nie ma. Na prośbę tę zdobywam się niniejszym, po chwilowej rozterce. Będąc trenerką wystąpień publicznych, wiem, ile trzeba się namęczyć, żeby jakiegoś pustaka z parciem na szkło nauczyć wydukać w miarę logicznie, składnie i słyszalnie dwa zdania na temat, więc cenię sobie osoby, które przynajmniej się starają. Bywają jednak momenty, gdy lepiej wyspać się w pieleszach domowych niż dukać.

Następnie zaś, jak przystało na mentorską elitę intelektualną, ufundować albo załatwić młodemu, zdolnemu Polakowi po studiach historycznych, dobre stypendium w swojej ojczyźnie. Ofiarować mu szansę, jaką samemu się dostało swego czasu. Może znaleźć tu satysfakcję ujmująca, mentorska troska o zamęt w głowach młodzieży.

Brytyjski historyk dał do zrozumienia, że nawiązał jakby most telepatyczny z wnuczkami powstańców.

- Nie wiem, czy dzieci uczestniczące w tych uroczystościach wierzą, że Polacy wygrali - powiedział. W służbie, to jasne, prawdy historycznej. Żeby wreszcie młodzi Polacy zrozumieli swój błąd rozumowania i wbili sobie do głów, że powstańcy przegrali, przegrali, przegrali i nie ma się z czego cieszyć, bo sami sobie są winni. W świetle prawdy historycznej, w ramach przejrzenia na oczy, tym lepszym widzi się pomysł, żeby jakiś Zyzak pojechał do Londynu i napisał królowej historię jej kraju, tak jak Davies napisał nam.

Dlaczego wciąż nie wolno nam nic wiedzieć o śmierci generała Sikorskiego, kto i dlaczego trzyma nasze dokumenty i na czyją zgubę Brytyjczycy umówili się w Teheranie? Będzie to także pytanie o Powstanie Warszawskie i prawo do triumfalizmu, bo chyba po tylu latach  nikt się tego polskiego powstania nie boi? Właściwie, czemu nie miałoby penetrować prawdy w angielskich archiwach jeszcze kilku młodych Polaków? Napisać od nowa historię imperium, a przy okazji naszą? Jak widzimy na przykładzie Daviesa, obcy często może to, czego swoi nie mogą, albo nie potrafią. Niech ci młodzi pamiętają też o pogadankach w radiu i telewizji o prawdzie historycznej. O wywiadach, wzorem mistrza. Chyba królewscy historycy mają swoje dojścia w mediach? Dawać tam naszych po starej przyjaźni!

Niech chłopaki wygarną parę słów prawdy o królewskim, bez fałszywego triumfalizmu, podziękowaniu dla wspaniałych, polskich lotników, którzy bronili przyszłej monarchini, gdy bohatersko kryła się w schronie. Niech im ktoś wyda choć o połowę cieńszą cegłę na ten temat, jak cegła Daviesa o historii Polski, z której, zdaniem historyka, sam Pan Bóg sobie robi hecę, a nie jeden z drugim przyjaciel strategiczny. Niech dręczą kogo trzeba, dlaczego do tej pory na brytyjskich kanałach chwalą się rozszyfrowaniem Enigmy nie zająknąwszy się o polskich matematykach. Niech napiszą coś i do gazety o brytyjskim, zgubnym triumfalizmie wobec zrabowanych, wymordowanych kontynentów i tych ludzi na świecie, którzy do dziś, doświadczeni wysoką cywilizacją, trzęsą się ze strachu na widok białego człowieka.

Powiedzmy sobie szczerze, czyż ten triumfalizm i cześć w obliczu siwych loczków i nylonowej galanterii kapeluszowej nie trąci naftaliną? Czy nie czas kończyć tej szopki? Może z wdzięczności za uświadomienie tego rodakom sama monarchini udekoruje w rewanżu młodych protegowanych historyka brytyjskim odpowiednikiem Orła Białego, podobnym do tego, co jej historyk dostał od nas. Królowa, bez dwóch zdań, jest równie fajna, jak ci „fajni”, radośni powstańcy, których chwalił. W przeciwieństwie do dyżurnych niefajnych smutasów, którzy uparcie, do znudzenia pchają się na oficjalną celebrę. To poważne, to bohaterskie miny stroją, to znowu triumfalne, jakby wygrali. Kiedy tu chodzi o radość przegranych, ale fajną, wesołą, żeby żałoba nie wyglądała żenująco. I czy nie fajny i śmiały chłop z tego Daviesa? W kraju fanatycznych ksenofobów mówi sobie w radiu, jakby nigdy nic: „Jest coś niezdrowego w tonie tych celebracji”. Ależ cały świat wie, że zdrowy Brytyjczyk celebracją byle czego z natury się brzydzi, bo w sumie, róże kapeluszowe, są fajne i wesołe i zdrowe, i to przecież całkiem o co innego chodzi. Więc naprawdę, warto, żeby historyk królewski przespał się z tym wszystkim. W sypialni dobrze się myśli.

A wygraną odbierać innym nieładnie. Pyrrusową wygraną. Moralną wygraną. Jednak wygraną. Także tępić skromny, niezłomny triumfalizm w niepokonanych, przygaszonych oczach i chwiejących się głosach. To nie pańska żałoba, panie Davies.

To był zwykły, nudziarski film, jakich dla triumfalnej chwały co najmniej ze dwadzieścia tysięcy rocznie kręci się na Wyspach. W roli głównej występował jeden z nieskończonej liczby wygadanych łgarzy w muszkach, pod których wizerunkiem umieszcza się miano biografa królowej. Dzięki takim filmom rewelacyjnie sprzedają się lśniące kubki z kalkomanią w uśmiechniętego Karola, w Dajanę zaszczutą przez paparazzich, gdy skryła się przed światem z najnowszym najukochańszym w najmodniejszym kurorcie, oraz wiele wzruszających gadżetów dla ludzi nietrudnych do uszczęśliwienia. Kicze przez pokolenia psują smak i straszą w serwantkach, ale przynoszą więcej dochodu, niż Lady Gaga, choć przy bliźniaczym podobieństwie Gagi do kobiet z portretów Picassa, tak jak w przypadku dynastycznych gadżetów, jakakolwiek kwota byłaby już cudem gospodarczym.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?