Zneutralizować rosyjski kij

Choć pojawiły się już twierdzenia, że Ukraina ostatecznie odwróciła się od Europy i zmierza teraz w objęcia Rosji, to jednak umowa stowarzyszeniowa Kijowa z Brukselą wcale nie została przekreślona – pisze analityk PISM.

Publikacja: 24.11.2013 22:14

Piotr Kościński

Piotr Kościński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

To była wieść jak grom z jasnego nieba: najpierw ukraiński parlament odrzucił wszystkie projekty ustaw umożliwiających leczenie Julii Tymoszenko za granicą, a potem rząd ogłosił, że przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukraina–UE zostają zawieszone. Telewizje pokazywały byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego (który razem z byłym szefem Parlamentu Europejskiego Patem Coxem był w Kijowie w sprawie Tymoszenko chyba ze 30 razy), jak w geście rozpaczy zakrywa twarz...

W tym samym czasie prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, przemawiając w Wiedniu, dowodził, że integracja europejska pozostaje priorytetem jego kraju. Ministrowie dowodzili, że chodzi wyłącznie o sprawy gospodarcze – a więc o zapewnienie, że gospodarka kraju nie ucierpi w razie stowarzyszenia z UE (czyli – mówiąc wprost – w razie restrykcji rosyjskich). A dzień później premier Mykoła Azarow przekonywał w parlamencie, iż „pauza w sprawie umowy stowarzyszeniowej to tylko kwestia techniczna".

Putin nastraszył Janukowycza

Faktycznie, z prawnomiędzynarodowego punktu widzenia sprawy nie ma. Umowa została wynegocjowana, parafowana i formalnie zaakceptowana przez rząd Ukrainy. Potrzeba tylko podpisu. Teoretycznie jest szansa – niewielka, ale jest – że do jej podpisania podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego 28–29 listopada w Wilnie jednak dojdzie.

Z politycznego punktu widzenia byłoby to jednak bardzo trudne. Musiałoby się bowiem stać coś takiego, co zapewniłoby stronę ukraińską, że nie ma się czego obawiać; że Unia wesprze ją, wspomoże finansowo, ochroni przed Rosją. Bo, jak można sądzić, owa „pauza" ma jeden najważniejszy powód: prezydent Rosji Władimir Putin skutecznie nastraszył Janukowycza.

Oczywiście, pojawia się kluczowe pytanie: jak dalece rosyjski przywódca zdołał przestraszyć swego ukraińskiego kolegę? Czy na tyle, że ten ostatecznie pogrzebie ideę eurointegracji i skieruje się ku Unii Celnej i przyszłej Unii Eurazjatyckiej? Czy też na tyle, że Janukowycz postanowił wytargować od UE coś więcej i po prostu wstrzymać się ze złożeniem podpisu na już gotowym dokumencie?

Miejmy nadzieję, że tylko to drugie. Wejście do Unii Celnej byłoby na dłuższą metę dla Ukrainy (i samego Janukowycza) po prostu niekorzystne. Rosja zrobi wszystko, by Ukrainę w niej zdominować, tak jak usiłuje zdominować Białoruś. Przykład Aleksandra Łukaszenki jest bardzo przekonujący – Mińsk jest pod stałą, niemalejącą presją ze strony Moskwy. Co prawda Kreml nie wtrąca się w politykę wewnętrzną Białorusi, ale Rosjanie wszelkimi środkami usiłują przejąć co mogą z białoruskiej gospodarki. Jeśli im się to uda, Łukaszenko może stracić kontrolę nad własnym państwem.

Potrzebne nowe otwarcie

Owszem, Ukraina jest silna. Ale ukraińscy oligarchowie wiedzą, że w starciu z oligarchami rosyjskimi nie mają wielkich szans. A Janukowycz i jego współpracownicy rozumieją doskonale, że w Unii Celnej czy Eurazjatyckiej nigdy nie będą równymi partnerami dla Putina i jego ludzi.

Być może prezydent Ukrainy postanowił wytargować od UE coś więcej

Jeśli tak, to potrzebne jest jakieś nowe otwarcie w sprawie stowarzyszenia Ukrainy z UE. To oczywiście bardzo trudne – ale po prostu konieczne. Unia Europejska musi bardzo poważnie zastanowić się nad tym, co zrobić, by do podpisania umowy ostatecznie doprowadzić. Jak na razie nie wypracowano dobrych zasad wspierania Kijowa w razie rosyjskich restrykcji. Bo mającej niemałe problemy gospodarce ukraińskiej grozi coś niespotykanego: po podpisaniu umowy mogą ją dosięgnąć takie ciosy, że będzie się jej trudno podnieść – i to w czasie, w którym powinna się w zasadniczy sposób reformować. Same reformy są kosztowne i bolesne, cóż dopiero w takich warunkach!

To muszą być konkrety – wsparcie ze strony UE, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych instytucji finansowych – będące wynikiem starannych obliczeń i szacunków. A równolegle potrzebne są rozmowy ze stroną ukraińską – i to jak najszybciej. By zrozumieć w stu procentach, czego chcą Ukraińcy.

Skromna oferta Moskwy

Pamiętajmy, że Janukowycz będzie funkcjonował w warunkach sprzecznych nacisków. Kreml dalej będzie starać się go przekonywać, żeby umowy stowarzyszeniowej nie podpisywał. I nie będzie próżnować – rosyjscy eksperci cały czas pracują nad tym, jak możliwie najtańszym kosztem przedstawić Kijowowi nie tylko kij, ale i jakąś marchewkę. Jak na razie tego drugiego nie ma – oferta rosyjska jest dość skromna, a grożeniem trudno pozyskać sojuszników.

Z kolei ukraińska opozycja zrobi wszystko, by pod hasłami eurointegracji wyprowadzić ludzi na ulice, przekonać społeczeństwo, że Janukowycz zdradził, że potrzebna jest nowa pomarańczowa rewolucja. Jeśli umowa stowarzyszeniowa nie zostanie podpisana w dającym się przewidzieć terminie, będzie to główny argument opozycji, że zmiana na urzędzie prezydenta jest konieczna.

O ile rosyjski kij zostanie zneutralizowany, a rosyjska marchewka będzie za mała, to Janukowycz podpisze umowę stowarzyszeniową. Choć prawdopodobnie trzeba będzie na to poczekać.

Autor kieruje programem wschodnim w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych

To była wieść jak grom z jasnego nieba: najpierw ukraiński parlament odrzucił wszystkie projekty ustaw umożliwiających leczenie Julii Tymoszenko za granicą, a potem rząd ogłosił, że przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukraina–UE zostają zawieszone. Telewizje pokazywały byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego (który razem z byłym szefem Parlamentu Europejskiego Patem Coxem był w Kijowie w sprawie Tymoszenko chyba ze 30 razy), jak w geście rozpaczy zakrywa twarz...

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?