Nowy Ład Kaczyńskiego

Program PiS jest programem ?obrony trwałości państwa narodowego, a także tradycyjnych wartości kulturowych i etycznych ?– przekonuje publicysta.

Publikacja: 25.02.2014 20:00

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Jest powieleniem wcześniejszych propozycji, w wielu punktach zbieżny z tym, co proponuje dzisiaj rząd Tuska, a zarazem w całości nierealny – tak można by streścić zarzuty Jarosława Makowskiego i Konrada Niklewicza wobec nowego programu Prawa i Sprawiedliwości zawarte w tekście „Nowy program, stare pomysły".   Oprócz tego są jeszcze drobne obserwacje (czasem trafne) i złośliwości.

Niespójny front wrogów

Mamy do czynienia z odporem dawanym przez ludzi otwarcie związanych z konkurencją, czyli z obozem rządowym. Co nie jest zarzutem, ale co ważne dla tej dyskusji.

To, że Makowski i Niklewicz starają się wykazać wtórność wielu propozycji PiS wobec tego, co już robi PO, warto odnotować, bo to element nowy. Pokazuje to, jak personalnie niespójny jest obóz oponentów Jarosława Kaczyńskiego prezentowanego niezmiennie jako wielkie zagrożenie dla polskiej demokracji i rozwoju, ale krytykowanego z diametralnie odmiennych pozycji.

W czasie gdy inni krytycy starają się przedstawić PiS jako siłę totalnie antyliberalną, zagrażającą wolnemu rynkowi, samorządowi i prawom obywatelskim, rzecznicy rządowej polityki, owszem, epizodycznie odwołują się i do tego stereotypu, ale per saldo przyznają, że potrzebna jest Polsce wielka aktywność państwa w generowaniu rozwoju ekonomicznego, w popychaniu do przodu modernizacji. Ale może wytłumaczycie to jeszcze panowie waszym najgorliwszym sojusznikom: tygodnikowi „Polityka", Witoldowi Gadomskiemu z „Gazety Wyborczej", Wojciechowi Maziarskiemu i innym, bo oni nie są do tej prawdy ani trochę przekonani.

A skoro i wy, i oni tworzycie na co dzień dość zwarty blok, mocny nie wspólnym  programem, lecz hałaśliwością, skierowany przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS, warto postawić pytanie: co jest w tym starciu najważniejsze? Co dzieli te dwa obozy tak definitywnie, że wszelkie różnice między wywodzącym się z „Krytyki Politycznej" Makowskim a dogmatycznie liberalnymi publicystami tygodnika „Polityka" tracą znaczenie? Zacznijmy może od tego.

Hymn na cześć tradycji

Po pierwsze program PiS jest programem obrony trwałości państwa narodowego. Zapisy dotyczące polityki zagranicznej nie są tylko „godnościowe", jak twierdzą Makowski z Niklewiczem. One mają służyć temu właśnie celowi.

Jeśli PiS dekretuje nienaruszalność złotówki, to przecież zarówno z powodu doraźnej obawy przed skutkami wprowadzenia euro dla polskiej gospodarki – o tym mówią właściwie wszyscy ekonomiści, jest to waluta dziś dla naszego rozwoju zgubna. Także z powodu obawy, że wejście na tę drogę prowadzi do sytuacji, kiedy w pewnym momencie Polski po prostu nie będzie. A polscy mainstreamowi politycy, publicyści, intelektualiści rozłożą ręce. Ot, zdarzyło się.

To jest starcie fundamentalne. I tu jesteście wszyscy państwo gotowi rozłożyć kiedyś ręce.

Po drugie, jest to program obrony tradycyjnych wartości kulturowych i etycznych. I nie chodzi tu tylko o spory światopoglądowe – one są właściwie wpisane tylko do wstępu, ten program nie roztrząsa kwestii przepisów dotyczących aborcji czy in vitro. Ale na przykład cały rozdział edukacyjny jest wielkim hymnem na cześć tradycyjnej szkoły.

Pomysł likwidacji gimnazjum nie wynika, jak twierdzą dwaj autorzy polemiki, z chęci burzenia wszystkiego – notabene w tym samym czasie inni krytycy mówią o zamiarze powrotu do PRL, kiedy była ośmioklasowa podstawówka i czteroklasowe liceum. Tymczasem prawda jest inna: gimnazjum się nie sprawdziło i dlatego, że rozmontowało tradycyjny szkolny program i dlatego, że wygenerowało kłopoty z wychowaniem młodzieży. Tego nie wymyślili politycy czy eksperci PiS. Wystarczy na ten temat porozmawiać choćby z samą młodzieżą.

Odrzucenie klimatu saskich zapustów wydaje mi się istotne. Możecie tych zapustów bronić – to uwaga nie tylko do Makowskiego i Niklewicza – ale róbcie to przynajmniej z otwartą przyłbicą

Można się z takim poglądem nie zgadzać, ale warto się z nim zmierzyć. W tej kwestii autorzy programu PiS są konsekwentni. Ich przeciwnicy występują za to jako rzecznicy migotliwej, chaotycznej, niejasnej pseudonowoczesności.

Po trzecie jest to program obrony państwa uwolnionego spod wpływów lobbies. Możliwe, że zbyt mało wpisano do niego instytucjonalnych propozycji i zabezpieczeń, ale oponentom PiS już samo sformułowanie diagnozy nastręcza trudności. Tymczasem obecna społeczna atmosfera kończy się takimi groteskowymi przypadkami jak szef CBA najpierw okrzyczany pogromcą pisowskich patologii w służbach specjalnych (patologii polegających na próbie zmierzenia się z rzeczywistością), a potem nakryty na graniu na giełdzie.

Odrzucenie klimatu saskich zapustów wydaje mi się istotne. Możecie tych zapustów bronić – to uwaga nie tylko do Makowskiego i Niklewicza – ale róbcie to przynajmniej z otwartą przyłbicą.

Lewak czy liberał?

Wymieniam trzy wątki, które mnie wydają się w tej programowej ofercie kluczowe, a często pomijane. Rzeczywiście PiS trzyma się ich od lat, ale ta konsekwencja nie wydaje mi się grzechem. Nawet jeśli to częściowo powtórzenie, powtarzać warto, już dziś jest to choćby środek nacisku na obecną koalicję.

Tak się jednak składa, że Jarosławowi Kaczyńskiemu zależało najbardziej na wyeksponowaniu tematyki społeczno-ekonomicznej. Ma przekonanie, że wygra wybory jako rzecznik skoku cywilizacyjnego dokonanego przez państwo. Tu jest najwięcej nowych pomysłów, choć ogólny duch też jest znany od dawna.

Tu zresztą także bywa atakowany z diametralnie odmiennych pozycji. Liberalni krytycy widzą w nim strasznego etatystę, burzyciela, nieomal lewaka. Krytycy lewicowi wciąż wypominają Zytę Gilowską z jej obniżkami podatków. Zapominając, że po pierwsze, niektóre propozycje gospodarcze mają naturę nie doktrynalną, lecz sytuacyjną – w latach 60. promotorami radykalnej obniżki podatków byli w USA lewicowi prezydenci John F. Kennedy, a potem Lyndon Johnson, którzy uzyskali dzięki temu... podniesienie dochodów. A po drugie, wszystkie partie w Polsce, wszyscy ich liderzy, podlegają zmianom. Można by rzec, że Donald Tusk, reklamowany dziś między innymi przez Makowskiego i Niklewicza jako rzecznik ożywiania inwestycji zmienił się daleko bardziej. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce większość jego zapowiedzi pozostaje retoryką.

Nie oznacza to, że uważam tę część programu PiS za w całości realną. Może lepiej, gdyby Kaczyński wskazał kilka żelaznych priorytetów: niezwykle kosztowna polityka prorodzinna czy ochrona zdrowia, a nie obwieszał każdego rozdziału niczym choinkę zapowiedziami nowych wydatków. Ale zarazem zwracam uwagę, że ważnym elementem tej części jest założenie zasadniczego polepszenia ściągalności podatków, co nie jest bezsensem. Za rządów PiS ta ściągalność była naprawdę większa. I że jest to program spójny z tym, co mnie wydaje się szczególnie ważne. Na przykład zapowiedź udomowienia banków (tak delikatnie próbuje się opisać ich częściowy powrót w polskie ręce) to nacisk na ekonomiczną suwerenność.

Teraz powinienem usłyszeć dziesiątki zastrzeżeń wobec tej i wobec innych propozycji – że realia, że naruszanie zwyczajów, że się nie da, że zagranica etc. Chętnie ich wysłucham i co więcej, wysłuchać ich powinni autorzy programu z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Słuchając ich, warto jednak mieć świadomość, że poza poglądami są jeszcze interesy. Często sprzeczne z takimi przedsięwzięciami, a maskowane krasomówczymi popisami.

Dam jeszcze jeden przykład amerykański – rozmach pomysłów Kaczyńskiego kojarzy mi się z rozmachem New Dealu Franklina Delano Roosevelta, choć tamten polityk zawsze unikał teoretyzowania. Nowy Ład miał wiele konsekwencji kontrowersyjnych z rosnącym długiem publicznym na czele, ale poza złagodzeniem skutków wielkiego kryzysu przyniósł sporo trwałych zmian pozytywnych, np. wyrównanie różnic między rozmaitymi regionami czy przyśpieszenie awansu pewnych grup społecznych.

Ale kiedy tamta administracja brała się do elektryfikacji farm, środowiska prywatnych firm energetycznych dostawały szału i szukały najbardziej patetycznych uzasadnień z przedstawianiem tego jako „socjalizm" na czele, aby to zablokować. Kiedy promowano tanie budownictwo mieszkaniowe, o „socjalizmie" ryczeli deweloperzy. PiS wpisał taki program taniego mieszkalnictwa do swego programu.

Obiecujące zmiany

Wszystko naraz pewnie wykonalne nie jest, może czułbym się lepiej, gdyby ta partia realizowała swoje zapowiedzi w koalicji z kimś, kto przywiązuje większą wagę do budżetowej równowagi i dobrego samopoczucia biznesu – myślę tu o słabej niestety na razie partii Jarosława Gowina. Ale mówię: dajmy spróbować. To jest konkret, a nie żonglowanie słowami.

A łącznie z tym, o czym napisałem na początku: z propozycją obrony narodowego państwa jako naczelnego dobra, z obroną tradycyjnych wartości i z obroną państwa przed grupami interesów nieraz po prostu przestępczych, to coś więcej niż materiał do debaty. To punkt wyjścia do nadziei na obiecujące zmiany. Naturalnie można się czepiać szczegółów tego programu, że przegadany i nazbyt drobiazgowy. Ale firmuje go ktoś, kto poważnie myśli o przyszłości Polaków, i to wydaje mi się na swój sposób ujmujące.

Autor jest publicystą tygodnika wSieci ?i portalu wPolityce.pl

Pisali w opiniach

Jarosław Makowski, Konrad Niklewicz

Nowy program, stare pomysły

19 lutego 2014

Filip Memches

PiS bez złudzeń

24 lutego 2014

Agnieszka Grzybek, ?Adam Ostolski

PiS jeszcze gorszy od PO

Jest powieleniem wcześniejszych propozycji, w wielu punktach zbieżny z tym, co proponuje dzisiaj rząd Tuska, a zarazem w całości nierealny – tak można by streścić zarzuty Jarosława Makowskiego i Konrada Niklewicza wobec nowego programu Prawa i Sprawiedliwości zawarte w tekście „Nowy program, stare pomysły".   Oprócz tego są jeszcze drobne obserwacje (czasem trafne) i złośliwości.

Niespójny front wrogów

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?