W poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej" ukazał się tekst Bogusława Kopki. Każdy ma prawo do swojej opinii i nie z poglądami czy śmiałymi projekcjami autora na temat przyszłości prezesa Łukasza Kamińskiego chcę polemizować. Udowadniając swoje tezy, Bogusław Kopka podał informacje, które niestety nie mają pokrycia w rzeczywistości i wymagają sprostowania.
Nieprawdziwy jest m.in. opis dotyczący spotkania przedstawicieli IPN z wdową po Czesławie Kiszczaku. Pani Maria Kiszczak przyszła do siedziby instytutu w ostatnich dniach stycznia. Powiedziała, że chce rozmawiać z prezesem i zostawiła na portierni numer swojego telefonu. Odrzuciła propozycję, by spotkać się z doradcą prezesa. Nie chciała także podać celu swojej wizyty. Ostatecznie data spotkania z prezesem została ustalona na 16 lutego, chociaż wśród propozycji ze strony IPN padł także termin wcześniejszy. Nie jest zatem prawdą teza Kopki, że instytut z jakichś bliżej niewyjaśnionych powodów celowo odsuwał w czasie termin spotkania.
IPN jest otwarty na współpracę z różnymi instytucjami naukowymi i środowiskami. Nieprawdziwe jest twierdzenie Kopki, że o wszystkim w instytucie decyduje „wąskie grono osób związanych z jednym ośrodkiem naukowym w Polsce – Instytutem Studiów Politycznych PAN". W tej sprawie przeczy sobie zresztą sam autor, który w rzekomym czteroosobowym „nieformalnym dyrektoriacie" wymienia dwie osoby, które nigdy nie pracowały w ISP PAN.
„IPN stał się urzędem, z częstymi wyjazdami zagranicznymi do »krajów kapitalistycznych«. Szczególnie ulubionymi kierunkami podróży stały się USA, Kanada i Australia" – pisze Kopka. Zarzut znowu chybiony. Za kadencji prezesa Kamińskiego w tej sprawie zmieniło się niewiele. Art. 53 pkt 4 ustawy o IPN mówi, że instytut „upowszechnia w kraju i za granicą wyniki swojej pracy oraz badań innych instytucji, organizacji i osób nad problematyką stanowiącą przedmiot jego działania".
Staramy się m.in. utrzymywać bliskie kontakty ze środowiskami polonijnymi i zagranicznymi ośrodkami naukowymi. Co do „krajów kapitalistycznych" duża część wydatków instytutu na delegacje zagraniczne wiąże się z wykonywaniem umów m.in. z Muzeum Polskim w Rapperswilu, Instytutem Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku i Polskim Instytutem Naukowym w Nowym Jorku, Studium Polski Podziemnej w Londynie oraz Towarzystwem Historyczno-Literackim - Biblioteką Polską w Paryżu, którym udzielane jest wsparcie dla ich działalności. Takie wyjazdy, związane z ustawowymi zadaniami instytutu, miały miejsce za kadencji poprzednich prezesów i nie wątpię, że będzie kontynuował także następca prezesa Kamińskiego. Każdy wyjazd analizowany jest pod względem celowości.