Program 500+ w oczywisty sposób będzie stymulował popyt krajowy. Z początku. Ze wszystkich dostępnych badań bowiem wynika, że taki impuls stymulujący popyt po mniej więcej trzech kwartałach przestanie już tak efektywnie działać jak na starcie. Pozytywny wpływ na popyt krajowy, który przełoży się także na przyśpieszenie naszego wzrostu gospodarczego, w końcu zacznie słabnąć.
W skali roku 2016 program 500+ może dodać do dynamiki wzrostu PKB około 0,2–0,3 punktu procentowego. Z tym że ten impuls będzie miał przełożenie na wzrost PKB jeszcze tylko do przełomu pierwszego i drugiego kwartału 2017 roku.
Największy kłopot jednak w tym, że temu pozytywnemu, choć krótkotrwałemu impulsowi w dłuższym okresie towarzyszył będzie cały szereg negatywnych skutków. I to będą problemy dość poważne.
Przede wszystkim chodzi o dezaktywację zawodową części kobiet, którym najzwyczajniej przestanie opłacać się pracować. Głównie dotyczyć to będzie osób mniej wykształconych, dla których różne koszty dodatkowych dochodów z tytułu pracy będą przewyższać zyski, które przyniesie im nowy rządowy program. To oznacza, że na rynku pracy będzie mniej ludzi. Mniejsza podaż na rynku pracy przełoży się na mniejszy potencjał gospodarki, a ten przełoży się na powrót napięć inflacyjnych, czyli zachwiana zostanie równowaga makroekonomiczna polskiej gospodarki.
W związku z tym program 500+ należy uznać za szkodliwy dla gospodarki w dłuższym okresie, a szczególnie negatywny wpływ będzie miał na segment ludzi mniej wykształconych i o niskich zarobkach.