Muszę przyznać, że to był udany rok. Wielu, w tym ja, nie doceniało siły polskiej gospodarki, obawiając się, że po 2018 r., który uraczył nas ok. 5-proc. tempem wzrostu PKB, kolejny przyniesie bolesne hamowanie. Skończyło się na bardzo przyzwoitym wzroście o ponad 4 proc. – to fakt pierwszy. Drugi: na dobre wróciła inflacja, szczególnie bolesna w przypadku żywności. Na szczęście – to po trzecie – nadal dość mocno rosły płace, łagodząc powrót drożyzny. Przyznaję, łagodziło je też – to po czwarte – rozszerzenie programu 500+ i 13. emerytura. To jednak drogi i źle adresowany sposób udzielania pomocy socjalnej i – nazwijmy to po imieniu – kupowania głosów wyborczych.
Piątym trendem były manewry wokół podatków i składek ZUS. Zwolnienie z PIT osób do 26. roku życia to psucie systemu, ale obniżkę stawki podstawowej do 17 proc. bym pochwalił – gdyby samorządy dostały rekompensatę za mniejsze wpływy. Bublem były próby skasowania 30-krotności ograniczającej składki na ubezpieczenie społeczne.
Szósty trend to walka o powstrzymanie katastrofy klimatycznej i o czyste powietrze. W kraju to wymiana kopciuchów, zakaz palenia paliwami stałymi i boom na instalacje fotowoltaiczne. Na świecie zaś: ruch społeczny rozpoczęty przez Gretę Thunberg (plus masowy odzew polskiej młodzieży) i działania UE – od likwidacji plastikowych sztućców po program „Zielony ład", przewidujący osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r.
Ten ostatni cel polski rząd na razie ignoruje, co – fakt siódmy – wiąże się z fiaskiem opartej na węglu polskiej polityki energetycznej. Jej skutkiem są podwyżki cen prądu dla biznesu, które w przypadku ludności rząd odłożył na czas po wyborach. Ósmy trend to rewolucja w handlu: przyspieszenie jego migracji do internetu spowodowane motywowanym ideologicznie zakazem otwierania sklepów w niedziele.
Dziewiąty trend ma dwa smaki. Gorzki to zwijanie się polskiej giełdy, która – zdominowana przez wielkie firmy państwowe – nie podniosła się po przetrąceniu kręgosłupa OFE. Inne w tym roku biły rekordy... Słodycz nadziei przynosi program pracowniczych planów kapitałowych. To wielka szansa na przywrócenie giełdzie funkcji źródła kapitału dla polskich firm.