Robert Gwiazdowski: Politycy Nutri Free

W ramach walki o postęp Komisja Europejska przystępuje do znakowania żywności.

Publikacja: 11.11.2020 21:00

Robert Gwiazdowski: Politycy Nutri Free

Foto: Adobe Stock

Wiadomo, że suwerenny lud nie może się mylić jedynie przy wyborze swoich przedstawicieli (no, chyba że się jednak czasami pomyli), a między wyborami nie jest w stanie przeczytać etykietki na produktach żywnościowych, więc jego przedstawiciele odpowiednio mu tę żywność oznaczą w ramach polityki F2F (Farm to Fork – „od pola do stołu").

Francuzi promują system Nutri-Score. Nikt nie ukrywa, że to kolejny projekt z zakresu inżynierii społecznej. Przy pomocy kolorów i literek „przedstawiciele ludu" będą sugerowali ludowi, co ma jeść. Najlepiej, żeby jadł to, co oznaczą literką A na ciemnozielonym tle. Ma się natomiast zniechęcić do jedzenia produktów oznaczonych literką E na czerwonym tle. O kolorze i literce decydować będzie algorytm. Ale algorytm ktoś musi napisać. Jak – za przeproszeniem – Google'a czy Facebooka. Jest więc oczywiste, że niektóre „treści" będą promowane.

Najszybciej zorientowali się Włosi i Hiszpanie. Oliwa z oliwek, szynki parmeńska, iberico i serrano. Dlatego Włosi promują system Nutrinform – ma on być „lepszy". Jak w przypadku pokazywania kreskami poziomu naładowana baterii system ten przy pomocy jednego niebieskiego koloru pokazuje procent energii, tłuszczu, cukru i soli w danym produkcie w proporcji do ich dziennej ilości zalecanej przez Komisję Europejską.

Takie logo „baterii" – zdaniem zwolenników systemu francuskiego – nie jest skuteczne, gdyż nie używając kolorów i odnosząc się jedynie do wartości odżywczych porcji, powoduje, że „konsumenci nie mają natychmiastowego narzędzia do porównania produktów i mogą nie być w stanie zidentyfikować nienormalnych wartości odżywczych".

Nawet w polskiej prasie zaczęto o tym pisać, bo przyjęcie systemu francuskiego spowoduje „napiętnowanie" na czerwono kabanosów i nawet tradycyjnych zakopiańskich oscypków.

Głosów mówiących, żeby nie wprowadzać tego typu oznaczeń, nie słychać. Więc ja się odezwę. Inżynieria społeczna (social engineering) to zespół technik służących osiągnięciu zamierzonych celów poprzez manipulację społeczeństwem. To celowe, przemyślane przekształcanie społeczeństwa. Stanowi jedną z najważniejszych form oddziaływania elit władzy i aparatu państwowego na tych: (I) których się już kontroluje, (II) których się chce kontrolować i (III) którzy przeszkadzają w sprawowaniu pożądanej kontroli nad innymi.

Może zacznijmy oznaczać literką E na czerwonym tle polityków, którzy chcą decydować za ludzi i zostawić im jak najmniejszy zakres wyboru – Nutri Free.

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację