W środę obie strony, niczym zwaśnieni Kargul i Pawlak z „Samych swoich” dobrowolnie, bez nerwów, za obopólną zgodą rozbiorą mur stojący przed gmachem JSW od 12 maja.
W samej rozbiórce nie byłoby może nic dziwnego – ot mur, jak mur, kilka cegieł. Ale cegły zostaną sprzedane. Kupią je i górnicy, którzy stawiali mur, i zarząd szukający winnych samowoli budowlanej, i lokalni samorządowcy. A na całym konflikcie w końcu ktoś zyska – najbiedniejsze dzieci z Jastrzębia, które z powodu kryzysu i wycofujących się z finansowania ich wakacji sponsorów mogły spędzić lato w domach. I paradoksalnie sprawdzić się tu może powiedzenie „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Ale może jednak poczekajmy do środy, bo ze wszelkimi planami i pomysłami w branży górniczej bywa różnie.
Niemniej jednak jeśli mur runie należy pogratulować rozsądku związkowcom i cierpliwości prezesowi Zagórowskiemu.