A jak pokazują szacunki ekonomistów, w przyszłym roku kondycja polskich finansów może być jeszcze gorsza niż w tym. Nie ma co się pocieszać, że w Unii Europejskiej przez kryzys większość państw przeżywa kłopoty, a zwiększając budżetowe wydatki, zaciąga nowe długi. My też przecież nie redukujemy naszych zobowiązań, tylko obciążamy nimi kolejne pokolenia.

Jednak już dziś wiele krajów przygotowuje plany wyjścia z kryzysu, które zawierają także redukcję deficytu finansów. Niektóre musiały to zrobić pod presją międzynarodowych instytucji finansowych uzależniających od tego przyznanie finansowej pomocy. Było tak zarówno w przypadku Węgier, jak i krajów bałtyckich. Nam te instytucje tylko rekomendują taki kierunek działań. A pamiętajmy, że jeszcze dwa lata temu deficyt finansów był nie tylko poniżej wymaganych dla przyjęcia euro 3 proc. PKB, ale nawet poniżej 2 proc. PKB.

Jak wskazują ekonomiści, w 2010 r. może już przekraczać 8 proc. PKB. To tylko kolejny dowód na to, jak bardzo kondycja polskich finansów jest uzależniona od wahań koniunktury.

Ile razy i ilu ministrów finansów zapowiadało już reformę finansów? Ile razy powtarzano, że trzeba zmniejszyć udział tzw. wydatków sztywnych w budżecie. I co ? I znów gdy dynamika PKB spada do zera, deficyt finansów ujawnia się z całą mocą. Więc nie ma co jedynie się chwalić, że jesteśmy wyspą na oceanie recesji. To za mało. Potrzebne są zdecydowane zmiany w wydatkach państwa. By ostatecznie się nie okazało, że będąc niedawno prymusem, szybko znaleźliśmy się w oślej ławce.

[ramka][link=http://http://blog.rp.pl/blog/2009/10/12/pawel-czurylo-wiarygodny-plan-potrzebny-od-zaraz/]Skomentuj[/link][/ramka]