[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/11/19/andrzej-krakowiak-jak-zyc-z-chinska-konkurencja/]Skomentuj na blogu[/link]

Czy rzeczywiście tak się stanie? Nie sądzę. W Chinach i innych krajach Dalekiego Wschodu produkują dziś zarówno największe koncerny, jak i całe zastępy mniejszych firm. Dzieje się tak nie dlatego, że nagle cały świat postanowił pomóc rozwijać się Chińczykom jeszcze szybciej (jakby tego potrzebowali). Nie chodzi też o to, że hasła patriotyzmu gospodarczego odesłane zostały na dobre do lamusa.

Najważniejszym wyznacznikiem sukcesu produktu jest dziś po prostu cena, jakość zeszła na dalszy plan. Często bardziej opłaca się kupić nowy odkurzacz, żelazko czy nawet telewizor, niż naprawić stary. Z butami jest tak samo. Żyjemy w świecie "jednorazowego użytku" i protesty producentów choćby najlepszych butów tego nie zmienią. Tym bardziej że w ciągu wielu lat naśladowania cudzych wyrobów chińscy przedsiębiorcy nauczyli się produkować nie tylko tanio, ale często i dobrze.

Wysiłki producentów obuwia powinny skupić się nie na walce o cła, ale na staraniach o jak najdokładniejszą kontrolę jakości sprowadzanych z Azji wyrobów. I tą drogą eliminowanie z rynku tych, którzy naginają lub łamią przepisy.

Branża obuwnicza nie jest pierwszą, która została zmuszona do drastycznych zmian przez chińską konkurencję. Nie będzie też ostatnią. Wcześniej to "przekleństwo" dotknęło m.in. producentów AGD, elektroniki, aut, odzieży... Wyliczać można długo. Wszystkie te przykłady "bardzo od siebie różne" potwierdzają jedno: z chińską konkurencją też da się żyć.