Nadchodzi koniec złomowego eldorado

Rok temu wydawało się, że Polska nieuchronnie staje się krajem, w którym kończą żywot wszystkie samochody Europy.

Aktualizacja: 23.01.2010 02:54 Publikacja: 23.01.2010 02:46

[link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/23/andrzej-krakowiak-nadchodzi-koniec-zlomowego-eldorado/]Skomentuj na blogu[/link]

Import używanych aut, radośnie rosnący od wejścia do Unii Europejskiej, w 2008 roku przekroczył 1,1 mln pojazdów rocznie. Właściciele komisów i lawet wyszukujący samochody, którymi wzgardzili Niemcy czy Francuzi, zacierali ręce. Wydawało się, że świetny biznes nie będzie miał końca – przecież Polacy nie wzbogacą się nagle na tyle, żeby móc pozwolić sobie na nowego passata zamiast dziesięcioletniego golfa.

Minął rok, ścisnął kryzys, biznes na starych autach się skończył. Ich import spadł w ubiegłym roku o jedną trzecią, do niespełna 700 tys. Prognozy na ten rok są równie słabe, więc właściciele komisów ręce zacierają dziś wyłącznie z zimna. I biją na alarm, że wiele osób może stracić pracę, a wiele małych firm upadnie. Jednak pomysłu, jak można im pomóc, po prostu nie ma.

Jest za to smutny wniosek. Polacy rzucili się po otwarciu europejskich granic na używane samochody nie dlatego, że nie lubimy jeździć nowymi. Po prostu na takie było nas stać. I nic się w tym względzie nie zmieniło. Dowody? Sprzedaż nowych aut w ubiegłym roku również spadała w dwucyfrowym tempie.

Pozostaje tylko się cieszyć, że przyjęta przez polski rząd kryzysowa taktyka nicnierobienia znowu zdała egzamin. Koncerny motoryzacyjne od dawna zabiegają przecież o administracyjne ograniczenie możliwości sprowadzania używanych aut. Gabinet Donalda Tuska na szczęście nie zdążył (a może nie chciał?) spełnić tych żądań.

Możliwe, że urzędnicy postanowili wreszcie uczyć się na cudzych błędach. W trosce o kondycję własnego przemysłu motoryzacyjnego zaporowe cła na sprowadzane auta wprowadzili w ubiegłym roku Rosjanie. Władimir Putin

dopłacał także do kredytów branych na zakup nowego auta. Efekt? Sprzedaż nowych samochodów i tak spadła o połowę, a import – czterokrotnie. Problemy rynku motoryzacyjnego w Polsce wypadają w tym świetle naprawdę blado.

[link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/23/andrzej-krakowiak-nadchodzi-koniec-zlomowego-eldorado/]Skomentuj na blogu[/link]

Import używanych aut, radośnie rosnący od wejścia do Unii Europejskiej, w 2008 roku przekroczył 1,1 mln pojazdów rocznie. Właściciele komisów i lawet wyszukujący samochody, którymi wzgardzili Niemcy czy Francuzi, zacierali ręce. Wydawało się, że świetny biznes nie będzie miał końca – przecież Polacy nie wzbogacą się nagle na tyle, żeby móc pozwolić sobie na nowego passata zamiast dziesięcioletniego golfa.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację