Reklama

Witold M. Orłowski: Strategia nielota?

W kwietniu samorządy zostały nieprzyjemnie zaskoczone: przekazana przez Ministerstwo Finansów miesięczna rata ich udziału w PIT i CIT okazała się o 40 proc. niższa niż w roku poprzednim.

Publikacja: 13.05.2020 21:00

Witold M. Orłowski: Strategia nielota?

Foto: shutterstock

Żeby uczynić sprawę bardziej tajemniczą, rząd zachował się jak starożytny sfinks i nabrał wody w usta. Ani nie wiadomo, dlaczego przekazał akurat tyle, ani czy uzupełni ubytek w kolejnych miesiącach. Wiadomo tylko, że gdyby ta skala ograniczenia dochodów utrzymała się przez kolejne miesiące, sporo polskich gmin i miast mogłoby zbankrutować.

Wyjaśnienie jest na pozór oczywiste. Samorządy otrzymują część podatków, które są wytwarzane na ich terenie: gminy dostają 38 proc. wpływów z PIT i 6,7 proc. z CIT. Skoro zamrożenie gospodarki spowodowało ogromny spadek wpływów podatkowych, to jest jasne, że Ministerstwo Finansów również samorządom przekazało mniej.

Nie do końca jasne. Nawet z prawnego punktu widzenia, bo kwota należnego gminom PIT obliczana jest nie na podstawie dochodów tegorocznych, ale uzyskanych przez państwo w poprzednim roku. A wtedy nie było pandemii, więc nie ma prawnych powodów, by przekazana kwota miała być niższa.

Ważniejsza od dylematów prawnych jest jednak ekonomia. Nie ma wątpliwości, że wpływy podatkowe w skali całego kraju w kwietniu 2020 r. dramatycznie spadły. Wpływy z PIT spadły z powodu obniżek pensji, wzrostu liczby bezrobotnych i zawieszenia działalności wielu drobnych przedsiębiorców. Wpływy z CIT zmniejszyły się jeszcze bardziej, bo niewiele firm odnotowuje dziś w Polsce zyski. Możliwe, że rząd nie będzie po prostu w stanie przekazać samorządom kwot, które im się należą. Nie wiem, w jaki sposób może to zrobić zgodnie z prawem, ale pewnie jakiś sposób się znajdzie.

Problem jest innego rodzaju. Przede wszystkim samorządy muszą w warunkach kryzysu sfinansować wiele życiowo ważnych zadań. Muszą też jednak oszczędzać i rezygnować z wielu wydatków, bo nie mają pieniędzy. Zamiast ślepego obcinania należnych im kwot, rząd powinien wspólnie z nimi ustalić minimalne niezbędne finansowanie. Choćby po to, by można było racjonalnie zaplanować kryzysowe budżety.

Reklama
Reklama

Być może o działaniach rządu nie decyduje jednak ekonomia, lecz kombinacje polityczne. Obcinając finansowanie, rząd zmusza samorządy, by to one ograniczały drastycznie wydatki (właśnie wtedy, gdy dobry rząd rozdaje na prawo i lewo pieniądze...). A także by zadłużały się na sfinansowanie deficytu, sztucznie poprawiając sytuację budżetu.

Jeśli tak, to jest to działanie absurdalnie krótkowzroczne. W warunkach kryzysu to właśnie rząd powinien pożyczać z rynku pieniądze, bo może to robić na najbardziej korzystnych warunkach i nie zagraża mu bankructwo. Jeśli dojdzie do bankructw samorządów, konsekwencje dla wiarygodności finansowej całego kraju będą katastrofalne.

Słowem, niewykluczone że nie mamy wcale do czynienia ze strategią sfinksa, ale innego nielota, też opisanego w starożytnym źródle („Historii naturalnej" Pliniusza Starszego).

W razie czego wsadzić głowę do piasku i czekać, aż niebezpieczeństwo samo przejdzie. Nie przejdzie.

Witold M. Orłowski, Główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, Akademia Finansów i Biznesu Vistula

Opinie Ekonomiczne
Grzegorz Malinowski: Ile Polski w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Prof. Marian Gorynia: Gdzie efektywność w rozwoju kraju?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Reklama
Reklama