Felieton: Pietruszka droższa niż szparagi

- Z dwóch złych wiadomości: zapowiedzi podwyżki VAT i niespodziewanego przyspieszenia inflacji, większe zatroskanie wywołała podwyżka podatku - pisze Michał Zieliński

Publikacja: 13.08.2010 02:30

Chociaż rozumiem psychologiczne uwarunkowanie takiego wartościowania (wzrost podatku jest bardziej widoczny), moja ocena jest odmienna.

Samo podwyższenie VAT o 1 pkt proc. przekłada się na wzrost inflacji o 0,3 pkt proc. A więc gdyby wystąpił tylko ten impuls, wzrost cen nie byłby zbyt wielki. Gorzej, że pojawi się w momencie, w którym atakuje nas szereg innych czynników proinflacyjnych. Część z nich objawiła się już w czerwcu, kiedy wystąpiło rzadkie o tej porze roku (i nieprzewidywane przez analityków) przyspieszenie inflacji. Wprawdzie tylko o 0,1 pkt proc. (z 2,2 do 2,3 proc.), ale można prognozować, że to dopiero początek. Dwie grupy towarów, które odpowiadają za przyspieszenie wzrostu cen: paliwa i energia oraz żywność, mają szczególnie silny efekt mnożnikowy, a można podejrzewać, że będą nadal drożeć.

W przypadku paliw wynika to ze spadku zapasów ropy w USA i wzrostu cen giełdowych (ach, to niedobre BP!). W przypadku żywności – z nieurodzaju, jednak tylko częściowo. Panika zbożowa, która wybuchła, będzie zapewne krótkotrwała, bo zbiory w Polsce nie będą niższe niż średnia wieloletnia.

Jest jednak dodatkowy czynnik, na dodatek długotrwały. Przy ogólnym płaczu na temat dekoniunktury rolnej mało kto zauważył, że ceny warzyw wykonały odlot zgoła kosmiczny: pietruszka, której cena przebiła w sklepach poziom 13 zł, była droższa niż szparagi, a koperek prześcignął kawior (cena pęczka doszła do 3 zł, a w pęczku części jadalne to najwyżej 2 dag).

Oczywiście nie pietruszka i koperek decydują o kosztach utrzymania. Są jednak symptomem niekorzystnych zmian w polskim rolnictwie. Zanikają bowiem uprawy, z których rozdrobnione i posiadające nadwyżki siły roboczej rolnictwo żyło przez lata ku radości konsumentów. W dobie dopłat dominować zaczęła postawa „To się, panie, nie opłaca” i nasze – jedne z najładniejszych w świecie – targowiska zamieniły się w stoiska jednego sklepu warzywnego oferującego głównie importowany towar kupiony rano na giełdzie.

Drugim czynnikiem proinflacyjnym jest sytuacja budżetowa i prosty fakt, że szybszy wzrost cen to czysty zysk dla budżetu. Bo to i większe wpływy z podatków pośrednich, i taksflacja, która podwyższy PIT, i wyższy poziom nominalnego PKB, a zatem przesunięcie w górę wartości długu przebijającej progi ostrożnościowe. Toteż wyższej inflacji rząd specjalnie się nie boi, a nawet sam chce sprowokować jej wzrost, przygotowując podwyżkę akcyzy na paliwa. Likwidacja ulgi na małe ilości biokomponentów dodawanych do benzyny i diesla wedle szacunków podniesie cenę benzyny o 10 groszy na litrze, a oleju napędowego o 6,5 grosza.

Szkodliwość zmian VAT polega jednak nie tylko na tym, że jego wzrost o 1 pkt proc. powoduje przyspieszenie inflacji o 0,3 proc.

Z tego wyliczenia wynika wszak także, że 0,7 pkt proc. muszą zaabsorbować firmy poprzez obniżkę kosztów i spadek zysków. Będzie to oczywiście dla nich kłopot. Chyba jednak mniejszy niż spowodowany wyższą inflacją wzrost stóp procentowych.

Chociaż rozumiem psychologiczne uwarunkowanie takiego wartościowania (wzrost podatku jest bardziej widoczny), moja ocena jest odmienna.

Samo podwyższenie VAT o 1 pkt proc. przekłada się na wzrost inflacji o 0,3 pkt proc. A więc gdyby wystąpił tylko ten impuls, wzrost cen nie byłby zbyt wielki. Gorzej, że pojawi się w momencie, w którym atakuje nas szereg innych czynników proinflacyjnych. Część z nich objawiła się już w czerwcu, kiedy wystąpiło rzadkie o tej porze roku (i nieprzewidywane przez analityków) przyspieszenie inflacji. Wprawdzie tylko o 0,1 pkt proc. (z 2,2 do 2,3 proc.), ale można prognozować, że to dopiero początek. Dwie grupy towarów, które odpowiadają za przyspieszenie wzrostu cen: paliwa i energia oraz żywność, mają szczególnie silny efekt mnożnikowy, a można podejrzewać, że będą nadal drożeć.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wojna orła ze smokiem
Opinie Ekonomiczne
Dr Mateusz Chołodecki: Czy można skutecznie regulować rynki cyfrowe
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piasecki: Marzenie stanie się potrzebą
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego znika hejt na elektryki